„Próba liberalizacji prawa aborcyjnego w latach 90-tych została zatrzymana przez Trybunał Konstytucyjny, który wcale nie wywodził się z Solidarności. Tam wcale większość sędziów nie była prawicowych, konserwatywnych” - zwróciła uwagę poseł Prawa i Sprawiedliwości Joanna Lichocka na antenie TVP Info.
CZYTAJ TAKŻE:
Lewica łamie kompromis
To rzeczywiście było wynikiem zapisów małej Konstytucji, a później tej Konstytucji, którą SLD i PSL z Aleksandrem Kwaśniewskim firmowało, napisało i przeprowadziło. Dlatego tutaj rzeczywiście musimy mówić o tym, że próby łamania tego kompromisu były po stronie lewicowo-liberalnej, ale z drugiej strony to jest niemożliwe tak naprawdę w świetle obowiązującej Konstytucji, żebyśmy mogli liberalizować to prawo
— powiedziała Joanna Lichocka.
Geneza sporu o aborcję
Poseł PiS pytana była także o genezę sporu o aborcję. Przypomniała, że możliwość zabijania nienarodzonych dzieci „została dość świadomie wprowadzona w 1989 roku przez służby specjalne PRL”.
Jest taki redaktor „Gazety Wyborczej”, który pewnie tego nie pamięta, Wojciech Czuchnowski. Odnalazł kiedyś i opublikował notatki z instrukcjami, jakie zadawać pytania na spotkaniach wyborczych z kandydatami Solidarności, które zostały wysłane z Warszawy do wszystkich komend milicji i SB, tak żeby agentura SB przychodziła na spotkania wyborcze z kandydatami Solidarności i pytała m.in. o sprawę aborcji
— przypomniała poseł PiS.
Dodała, że były tam również inne pytania, które w intencji SB miały być kłopotliwe dla kandydatów Solidarności, dotyczące między innymi finansowania z zagranicy.
Ale pytanie o aborcję było pytaniem żelaznym i była wtedy próba wprowadzenia w kampanii wyborczej w 1989 roku tego tematu. To się nie udało, natomiast to się świetnie udało później. Już na początku lat 90-tych był to bardzo intensywnie eksploatowany temat. W mojej opinii przede wszystkim po to, żeby odwrócić uwagę polityków i opinii publicznej od spraw takich jak Konstytucja, dekomunizacja i lustracja - czyli generalne odcięcie się od PRL-u i tworzenie Polski, która nie byłaby Polską postkomunistyczną
— wyjaśniła Lichocka.
Przypomniała, że temat aborcji był intensywnie podnoszony przez pierwsze lata III RP. Wówczas „postPZPR organizował wielkie demonstracje”, a sporą karierę zrobiła na tym poseł Izabela Sierakowska. Wszystko zostało wyciszone po uchwaleniu ustawy.
Ponieważ kompromis, który nie zadowalał do końca żadnej ze strony tej dyskusji, jednak był takim kompromisem, który dał wszystkim oddech ulgi, jeśli chodzi o politykę oczywiście, bo ta wielka awantura o aborcję po prostu przestała istnieć
— mówiła poseł.
Ta sprawa jednak była bardzo ważna. Udało się ją przeprowadzić kosztem innych ważnych spraw. Trzeba przypomnieć, że zarówno okupanci niemieccy, jak i sowieccy narzucili taki system prawny, kiedy aborcja była dozwolona w każdej okoliczności i była w zasadzie w PRL traktowana jako środek antykoncepcyjny
— zwróciła uwagę Joanna Lichocka.
ZOBACZ RÓWNIEŻ:
wkt/TVP Info
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/523997-lichocka-proby-lamania-kompromisu-byly-po-stronie-lewicy