Nadszedł czas na zdefiniowanie sytuacji. Mamy do czynienia z próbą wszczęcia rewolucji i to rewolucji przygotowywanej od miesięcy. Zaczęło się przed wyborami do Parlamentu Europejskiego (eskalacja demonstracji LGBT i ataki lewicowych autorytetów na Kościół wspierane przez opozycję). Wtedy podjęto decyzję o kontynuowaniu tej strategii i czekano na odpowiedni moment. Jednak on nie następował.
Przegrywane kolejno jedna za drugą elekcje pokazały, że władzy tak łatwo się przejmie. Jednak nakręcające się propagandowo i ideologicznie środowiska skrajnej lewicy tylko tupały nogami by wejść w bloki startowe i ruszyć. Kadry robiły prowokacje za prowokacja sondując w ten sposób jak daleko mogą się posunąć. Tworzono rewolucyjną symbolikę ruchu (błyskawica), moderowano hasła i nadano ton przyszłym demonstracjom. Ton sprowadzający się do chwytliwego, bo prostego i mocnego w swej wymowie dla młodzieży hasła bluzgu – „Wypierdalać!” czy jasno definiującego – To jest wojna! Przygotowano nawet kilka rodzajów nakładek na zdjęcia profilowe w facebooku umożliwiające szybką identyfikację zwolenników rewolty i skrzykiwanie się. Postawa władzy nie przekładała się na zdecydowanie sił porządkowych. Animatorzy protestów doszli do wniosku, że można stosunkowo małym wysiłkiem zdestabilizować najpierw ulicę, a potem sięgnąć wyżej. Konstrukcja rewolty jest prosta jak budowa cepa. Jakaś część wzburzonych orzeczeniem Trybunału Konstytucyjnego kobiet tworzy tło (tłum), w którym na czoło wysuwają się małe, ale aktywne (agresywne) grupy działaczy, nadające rewolucyjny ton, skądinąd nie aż tak licznym pochodom. W tej fazie wspomniana grupa kobiet (nazwijmy ją „szczerze protestującymi” schodzi na dalszy plan, a jej miejsce zajmują zawodowi zadymiarze z organizacji LGBT oraz zwykła młodzież. Pytanie w jakim stopniu jest ona nastawiona rewolucyjnie. Rodzice nastolatków i nieco starszych uczestników protestów mówią, że ich dziecko odbiera telefon od kolegi czy koleżanki z hasłem „na ulicy coś się dzieje, policja nie reaguje i „można podymić”. Lepsze to niż siedzenie w domu. Tych rzeczywistych przygotowanych aktywistów spod znaku Antify i LGBT jest w samej rzeczy niewielu. Ale wspierana z całych sił przez opozycyjne media i rozwrzeszczanych polityków tworzy rewolucyjny nastrój. Punktem zapalnym (węzłowym – stratedzy niemieccy nazywają to „Schwerpunktem” – punktem ciężkości) jest jak w każdej ideologicznie zdefiniowanej lewicowo rewolucji atak na Kościół). Jest to nośne bowiem wśród atakujących wzbudza wręcz niewiarygodne (trudno logicznie definiowalne) emocje. Tak było w Rewolucji Francuskiej, bolszewickiej 1917 roku czy hiszpańskiej 1936. Poza tym jest to wyzwanie. Jeżeli szturmująca i dewastująca budynki kościelne, przerywająca Msze hałastra nie spotka się z odporem, wtedy dopiero rozleje się na cały kraj i będzie mogła stać się zagrożeniem dla państwa. Zresztą już „ciotki rewolucji” Lempart i Suchanow przedstawiły prawdziwe postulaty zadymiarzy : Dymisja rządu oraz aborcja na życzenie To, że ta ruchawka nie jest absolutnie przypadkowa i o tym co się zdaniem byłego ultralewicowego polityka będzie niebawem dziać w kraju, wyjaśnia ostatni wywiad z pozoru zapomnianym już Januszem Palikotem. Choć kilka lat temu odszedł z polityki, teraz uważnie przygląda się protestom kobiet.
Obyczajowa rewolucja
Zaczęła się wielka, obyczajowa rewolucja
— mówi portalowi „naTemat”.
Uważam, że w tym wszystkim nie chodzi tylko o aborcję. (…) Sytuacja przekroczyła punkt bez powrotu. Nastąpiła eksplozja(…), jak na Zachodzie w 1968 roku. Nie ma racji Palikot, że „nastąpiła eksplozja”.
Do prawdziwego wybuchu jest jeszcze daleko. Obecną sytuację określiłbym jako rodzaj jednej z „generalnych prób”. Novum jest tutaj strategia ataku wyspecjalizowanych grup w oparciu o tłuszczę na miejsca kultu religijnego. Ponieważ poprzednie tego typu zjawiska były raczej lekceważone o tyle teraz jest ostatni moment, żeby zareagować. Pierwszy dali przykład narodowcy tworząc ad hoc Straż Narodową. Obrona Kościoła Świętego Aleksandra i paniczna ucieczka lewackiej hołoty spod katedry na Ostrowie Tumskim, gdzie kibice Lecha Poznań obronili świątynię pokazując, że nie taki diabeł straszny jak go malują. Jeśli kontrakcja „Brońcie naszych kościołów” przybierze liczną formę o wynik tej konfrontacji możemy być spokojni.
Angażujcie się w ochronę świętości mszy świętych, przeciwdziałajcie profanacjom symboli religijnych i naszych świątyń
— zaapelował do członków i sympatyków NSZZ „Solidarność” jego przewodniczący Piotr Duda.
W ten sposób zachęcił do angażowania się w działania Straży Narodowej lub innych grup chroniących kościoły.
Wzywam wszystkich członków PiS i wszystkich, którzy nas wspierają do tego, by wzięli udział w obronie Kościoła
— powiedział Jarosław Kaczyński.
Napadnięta strona musi pokazać siłę, bo to jest wojna.
A na chamstwo należy odpowiadać siłą i godnością osobistą
— jak mawiali kiedyś Polacy. Ale też pojawiły się jak w każdej takiej sytuacji „zajęcze serca”. I znów reprezentant „purpuratów”, rzecznik Episkopatu ks. Leszek Gęsiak stwierdził:
To jest decyzja polityczna. To nie Kościół tę wojnę wywołał. Naprawdę nie chcieliśmy tej wojny.
Nie? A czy obrona życia nie jest przypadkiem doktryną Wiary, panie „Zajączkowski”. Ma rację Sławomir Cenckiewicz pisząc te słowa:
Jak się robi duszpasterstwo na kremówkach, Barce, Taize, Lednicy, jednym papieżu, sacropolo i pomocy charytatywnej bez formacji, autorytetu księdza, doktryny i męstwa to Kościół staje się świeckim przytuliskiem z elementami cepeliady i indywidualnej terapii psychologicznej.
Kapłani i biskupi
Na szczęście jest wielu zwykłych kapłanów i biskupów, których serca biją mocno dla Boga i nie trwożą się demoliberalnej propagandy tylko zachowują się „jak trzeba”. I to także, a może przede wszystkim dla nich trzeba bronić kościołów.
Powiem jeszcze coś. W ten spór na tym etapie nie ma nawet sensu angażować Państwa. Mam na myśli m.in. działania policji. Teraz niech interweniują wtedy, kiedy naprawdę będzie poważna sytuacja. Zostawmy to obywatelom. Jeśli sobie poradzimy uratujemy nas\ styl życia, tożsamość i wartości. Kto czuje, że nadszedł już czas, to właśnie teraz. Trawestując słowa Ernesta Hemingway’a:
Przeto nie pytaj komu bije dzwon: bije on tobie.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/523961-komu-bije-dzwon-czyli-jak-walczyc-z-lewacka-proba-rewolty