Jeśli blokujący miasta się zarażą, wynikać to będzie z orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego, a nie z tego, że złamali zasady bezpieczeństwa.
Po rewolucji kopernikańskiej w nauce, języku i kulturze nadszedł czas na rewolucję w logice i etyce. Ta w nauce (poznaniu), języku i kulturze polegała na swego rodzaju ejdetycznej redukcji (Edmund Husserl, Roman Ingarden) celem poznania istoty rzeczy, zjawiska. I w wielkim błysku poznawczym, czyli w iluminacji okazało się, że wszystko można zredukować do „je…ać” oraz „wypier…ać” (pisałem o tym na naszym portalu 25 października 2020 r.). Okazuje się jednak (kolejna iluminacja), że redukcji ejdetycznej można też dokonać w logice i etyce, czego dowiodły blokady miast 26 października 2020 r.
Redukcja w etyce polega na tym, że wszystko wyjaśnia określenie/pojęcie „pier…ol się”. Ktokolwiek ma obiekcje, czy moralne jest utrudnianie ludziom życia, marnowanie ich czasu, narażanie na straty, a nawet niebezpieczeństwo utraty zdrowia i życia (gdyby pomoc nie mogła nadejść na czas) powinien zaakceptować imperatyw kategoryczny (Kant: „Postępuj tylko wedle takiej maksymy, co do której mógłbyś jednocześnie chcieć, aby stała się ona prawem powszechnym”) albo „się pier…lić”. Imperatyw kategoryczny zakłada wprawdzie ponadjednostkowy czy ponadgrupowy charakter obowiązku, ale jeśli jest wyrażany przez awangardę ludzkości, musi być obowiązujący nawet jeśli jest jednostkowy bądź grupowy.
Tych, którzy powinni „się pier…lić” można pominąć, bo to odpady historii. Pozostaje więc imperatyw kategoryczny, który choć jest subiektywny, to powszechny (wprawdzie to nielogiczne, ale klasyczna logika też może „się pier…lić”). Jeśli zatem ktoś blokując miasta utrudnia życie setkom tysięcy ich mieszkańców, to powinni oni uznać to za wielkie dobro. Sami wprawdzie w większości nie byli w stanie tak tego pojmować, ale awangarda etyczna zrobiła to za nich. A po zaakceptowaniu tego odkrycia mogą wielogodzinne stanie w miejscu uznać za dobro w najczystszej postaci, co zrobił np. 26 października aktor Maciej Stuhr.
Gdy mamy do czynienia z imperatywem kategorycznym, bez znaczenia są takie staroświeckie kategorie jak szacunek dla innego człowieka, dążenie do tego, by nie wyrządzać nikomu krzywdy, nie zmuszać do zachowań ograniczających jego wolność, nie czynić nikogo zakładnikiem własnej sprawy. To wszystko są, za przeproszeniem, pierdoły. A uzasadnienie jest oczywiste: determinizm historyczny indukuje determinizm etyczny. I nie jest ten drugi rozumiany jako prawo moralne, lecz obowiązek wobec ludzkości (postępowej oczywiście). A komu się to nie podoba, może „się pier…lić”. I czyż to nie jest przewrót kopernikański w etyce?
Przejdźmy teraz do logiki, bo i ona podlega historycznemu determinizmowi. Blokady miast uzasadniano w ten sposób, że demonstrujący zostali do tego zmuszeni. Z pełnym cynizmem i premedytacją zostali zmuszeni przez tych, którzy mogą „się pier…lić”. I w czasie skoku pandemii zostali zmuszeni. Wniosek logiczny jest następujący: skutek jest przyczyną. Nie chcieli demonstrować, ale muszą. I ryzykują zdrowiem własnym oraz innych, którzy mogą się pozarażać, ale muszą to robić. A odpowiedzialność spada na tych, którzy ich zmusili. Mało tego, najwidoczniej chcieli, żeby się pozarażali.
Spotykając się w tłumie, często bez zachowania zasad bezpieczeństwa, uczestnicy faktycznie są narażeni na zarażenie i mogą zarażać innych. Ale jeśli się zarażą wynikać to będzie z orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego w sprawie tzw. aborcji eugenicznej. W przedstawionym powyżej rozumowaniu mamy do czynienia z klasycznie fałszywą implikacją. Ale ona jest fałszywa na gruncie logiki, ale nie determinizmu historycznego wyznaczającego zasady nowej logiki. W tym drugim wypadku implikacja jest oczywiście prawdziwa. Tak jak prawdziwa byłaby każda inna logiczna niedorzeczność.
Weźmy napadających na bank. Robią to, gdyż nie mają pieniędzy. A pieniądze są w banku. Napadając na bank wchodzą w posiadanie pieniędzy. I oczywistą winą banku jest to, że były w nim pieniądze. A skoro były, to trzeba było bank obrabować. Jeśli byłyby przy tym jakieś ofiary, to oczywista odpowiedzialność za nie spoczywa na banku (bankierze). W banku nie musiało przecież być ludzi podczas napadu, a jeśli byli, powinni otworzyć sejfy. Jeśli nie otworzyli, sami są sobie winni. Istnieje oczywiście taka możliwość, że pieniądze można zarobić. Ale to długo trwa, wymaga kwalifikacji i pracy. A gdy mamy historyczną rację (determinizm historyczny) nie zawracamy sobie tym głowy i od razu napadamy na bank. Mamy tu połączenie i rewolucji kopernikańskiej w logice, i w etyce.
Jeśli nawet blokujący miasta utrudniali ludziom życie, marnowali ich czasu, narażali na straty, a nawet niebezpieczeństwo utraty zdrowia i życia, to ostatecznie działali dla ich dobra. Jeśli na co dzień ci, którzy blokowali miasta dużo mówią o zatruwaniu powietrza, a stojące tysiące samochodów zatruwały jak nigdy, to też było dla dobra wszystkich. I też wynika to z historycznego determinizmu oraz imperatywu kategorycznego (subiektywnego). Nie tylko nie można więc mieć do blokujących miasta pretensji, ale trzeba im podziękować. Jak zrobił to Maciej Stuhr. CBDU.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/523844-blokujacy-mieli-racje-a-komu-sie-to-nie-podoba-moze-sie
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.