Od kilku dni na ulicach polskich miast mają miejsce regularne akty bandytyzmu. Otworzyły się bramy „piekła kobiet” i wylała się przez nie wulgarna hołota, do której zapisali się dość licznie przedstawiciele opozycji. Ewidentnie testują sprawność państwa. A państwo ma obowiązek adekwatnie na te prowokacje odpowiedzieć.
Fizyczne ataki na policjantów, lżenie ich, dewastowanie radiowozów, niszczenie mienia, biur poselskich, profanowanie kościołów, akty wandalizmu, zakłócanie mszy. Do tego gromadzenie się w czasie pandemii na masowych spacerach, jawne ignorowanie epidemicznych obostrzeń i pełne bluzgów darcie mord na ulicach, przed świątyniami. Na to wszystko są paragrafy. I powinny natychmiast zostać użyte. To jest obowiązek państwa.
Nie może być pobłażania dla anarchii. Siejąca chaos i nagminnie łamiąca prawo bandyterka nie może pozostać bezkarna tylko dlatego, że dopadła ją proaborcyjna wścieklizna. To nie są żadne „protesty” „w obronie kobiet”, bo pomiędzy protestami a aktami przemocy jest przepaść.
Nie mają sensu żadne apele o zdrowy rozsądek w czasie epidemii. Co za różnica, czy zginie dziecko w łonie matki, czy mająca przed sobą niewiele już wiosen babcia, jeden ch… - zakładam, że takie rozumowanie charakteryzuje panią Lampart i jej towarzyszki. Ale nie znaczy to, że owa dama może bezkarnie wleźć na dach auta, dorwać się do megafonu i charczeć doń, ku uciesze podobnych sobie elokwentnych „aktywistek”, stosując interpunkcję rodem spod celi.
Ostatnie ekscesy pokazują też, że zupełnie już zwariowała nasza kochana opozycja. „Totalna” to było mało powiedziane, panie Grzegorzu. Prawdopodobnie niebawem przyjdzie jakieś opamiętanie, bo na dłuższą metę sklejenie polityków z agresywną chuliganerką wyjdzie jej bokiem.
Czarzastemu i jego laleczkom z piekła ta łata nie będzie przeszkadzać. On sam licznymi publicznymi wypowiedziami już od dawna wypisuje się z kręgu ludzi trzymających fason. Ale wydaje się, że w Platformie jest jeszcze paru posłów, którzy – tak sądzę – zaczną się niebawem odcinać od tej dziczy i jej metod. Co prawda poseł Leszczyna jeszcze dziś przekonywała w TVN, że „język zawsze opisuje emocje”, a „dzisiaj emocje w polskim społeczeństwie są właśnie takie”. I argumentuje do polityków obozu rządzącego: „ponieważ wy robicie rzeczy potwornie brzydkie, to ludzie używają brzydkich słów.” Ale nie wydaje mi się, że trzymałaby się tej logiki, gdyby grupka krótko ostrzyżonych chłopców wpadła do niej pod okno i bluzgała na nią przy jej dzieciach i sąsiadach. Podobnie jest z wesołym Rafciem od „wspólnej Polski”, który mając gdzieś bezpieczeństwo mieszkańców zarządzanego przezeń miasta podburza tłuszczę do aktów przemocy.
Oczywiście fakt, że opozycyjni politycy zapisują się do tej bandyterki, to ich problem. Odbije się czkawką szybciej niż im się wydaje. Ale jeśli to straż Marszu Niepodległości musi dbać o bezpieczeństwo wiernych i ochraniać kościoły przed barbarią, to coś jest mocno nie tak z decyzyjnością w naszym państwie.
Policja i nadzorujący ją muszą wiedzieć, że mają wsparcie w społeczeństwie do egzekwowania prawa. A my powinniśmy wiedzieć, że tego wsparcia musimy udzielić. Bo jeśli dziś będziemy milczeć, gdy niszczą kościoły, to jutro zapłaczemy, gdy posuną się kilka kroków dalej.
Abstrahuję od przedmiotu „sporu”, bo druga strona wcale nie chce na ten temat rozmawiać. Sorry, ale taki mamy klimat, że nie ma jak zagłębiać się w zapisy konstytucji, rzeczową debatę o prawach kobiet i prawach dzieci nienarodzonych. Na zastanawianie się nad nowelizowaniem prawa. To etap, do którego przybysze z piekła nie są jeszcze gotowi. Na razie chcą sprawdzić, czy mogą sobie pozwolić na wszystko.
Najpilniejszym zadaniem państwa jest udzielić im na tę wątpliwość zdecydowanej odpowiedzi.
CZYTAJ TAKŻE:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/523620-od-mojego-panstwa-oczekuje-reakcji-na-zachowanie-tej-dziczy