„Wydaje mi się, że tutaj trzeba zacząć egzekwować przepisy, bo to jest też bardzo zły przykład dla reszty społeczeństwa. Nie możemy z jednej strony mówić Polakom, że nie mogą gromadzić się w liczbie większej niż 5 osób, bo to jest sytuacja grożąca zakażeniem koronawirusem, a z drugiej strony tolerować wielotysięczne zbiegowiska opozycji” — mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Adam Andruszkiewicz, wiceminister cyfryzacji.
wPolityce.pl: Od kilku dni w różnych miejscach Polski mają miejsce protesty zwolenników aborcji. Podczas protestów w Warszawie widać słychać było wulgarne hasła, rzucano kamieniami w policjantów. W protestach biorą udział także politycy. Jak pan na to wszystko patrzy?
Adam Andruszkiewicz: Obserwujemy falę nienawiści i agresji na ulicach polskich miast. Jest ona podsycana przez polityków opozycji. To bardzo niepokojące zjawisko, dlatego że osoby, które występują na tych protestach, nie są pokojowo nastawione. Protesty są czymś naturalnym w demokracji, natomiast jeśli widzimy atakowanie biur poselskich polityków PiS, chociażby naszego w Białymstoku, gdzie są ślady zaprószenia ognia po dzisiejszej nocy, jeśli widzimy, jak policjanci są atakowani, to pojawia się też pytanie o rolę liderów opozycji. Czy oni widząc to, chcą to afirmować, czy jednak zaapelują do swoich zwolenników, aby się cofnęli krok do tytułu, bo mogą doprowadzić po prostu do podpalenia Polski.
Jak konkretnie wyglądał atak na Pana biuro poselskie?
Nasze biuro zostało popisane napisami typu „macie krew na rękach” itd. Ustawiono znicze. Widać też, że część drzwi jest nadpalona. Sprawa została już zgłoszona na policję.
Pan mówi, że protesty są czymś normalnym, ale obecnie mamy szczególną sytuację związaną z epidemią koronawirusa. Wielotysięczne demonstracje są czymś niedopuszczalnym zgodnie z ostatnimi obostrzeniami rządu.
Zgadza się. Wydaje mi się, że tutaj trzeba zacząć egzekwować przepisy, bo to jest też bardzo zły przykład dla reszty społeczeństwa. Nie możemy z jednej strony mówić Polakom, że nie mogą gromadzić się w liczbie większej niż 5 osób, bo to jest sytuacja grożąca zakażeniem koronawirusem, a z drugiej strony tolerować wielotysięczne zbiegowiska opozycji.
Co zatem zrobić?
Po pierwsze trzeba kulturalnie wyciągnąć rękę do liderów opozycji i porozmawiać z nimi, aby jednak zrozumieli swój błąd i wycofali swoich działaczy z ulic. Jeśli nie będzie to możliwe, to pytanie jest o konsekwencje prawne. W przypadku, kiedy będziemy karać za nieprzestrzeganie obostrzeń tylko jednostki, a tutaj będziemy odpuszczać, bo to są zorganizowane grupy, to będzie tracił na tym autorytet państwa.
Na takim spotkaniu ze strony polityków opozycji padło by pewnie oczekiwanie, aby w jakiś sposób unieważnić wyrok TK, a wtedy protestów nie będzie.
Domyślam się, że taka odpowiedź ze strony przedstawicieli opozycji by padła, natomiast jak my możemy unieważnić wyrok TK? Trybunał Konstytucyjny nie podlega decyzjom politycznym. Należałoby w tej sytuacji uznać, że odpowiedź ze strony opozycji jest negatywna i należy zacząć egzekwować prawo.
not. as
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/523488-andruszkiewicz-obserwujemy-fale-nienawisci-na-ulicach
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.