Prezydent Zielonej Góry, który pisał o „koronaściemie”, sam zachorował na koronawirusa. Na Facebooku tłumaczy się ze swoich poprzednich słów.
Janusz Kubicki pod koniec sierpnia pisał na Facebooku o „koronaściemie”. Pytał m.in. o obecność Rafała Trzaskowskiego na spotkaniu grupy „Bilderberg” i pisał o „ogłupianiu wirusem”. Prezydent Zielonej Góry sam jednak zakaził się koronawirusem.
Do sprawy odniósł się na swoim Facebooku.
Od wiosny spotkałem dziesiątki tysięcy ludzi i choć wszędzie pisali o tej koronie to jakoś w moim otoczeniu bliższym i dalszym nikt nie chorował. Nikt nie miał problemów. Nikt jej nie „widział”. Była gdzieś tam daleko w Lombardii, Chinach, Nowym Jorku. Za to wpływały setki podań o pomoc od przedsiębiorców. To był konkret, namacalny i widzialny. Dlatego denerwowały mnie, i nie tylko mnie nadmierne obostrzenia w gospodarce
— pisze Kubicki.
Nie wytrzymałem i napisałem o „koronościemnie”. Jeśli jeszcze raz przeczytalibyście tamte posty uważnie zauważylibyście, iż nigdy nie negowałem samego faktu istnienia wirusa lecz przesadną reakcję na niego
— dodaje.
Wirus będzie zawsze
Pisałem o tym, że będzie on z nami na zawsze i trzeba nauczyć się z nim żyć. Pisałem o ściemnianiu przez różnych ludzi od polityków poprzez naukowców. Podawałem konkretne przykłady raportów, opinii. Fachowcy mówili, że można tak, można inaczej, że maseczki to nic nie dają – tak zresztą mówił minister. Czy ktoś z Was nie słyszał teorii że sczepienia, które przechodziliśmy w dzieciństwie, zwłaszcza te przeciw gruźlicy maja moc? Czy nie zaczęliśmy w to wierzyć? A może bardzo mocno chcieliśmy w to uwierzyć? Temat zaczął żyć własnym życiem…
— tłumaczy prezydent Zielonej Góry.
Następnie opisuje, jak u niego przebiegała choroba.
To nic przyjemnego. (…) Gorączka, rozbicie, kaszel. Brak sił, leżenie w łóżku, brak apetytu, ból głowy. Te słowa napisane na papierze nie brzmią groźnie. Ale te stany przeżyte w realu… o , to co innego. Pierwsze dni były bardzo, bardzo ciężkie. Choć jestem człowiekiem młodym o organizmie przyzwyczajonym do dużego wysiłku
— czytamy.
Od prawie trzech tygodni siedzimy w domu i choć najgorsze objawy mamy za sobą wcale nie jest już wszystko ok. Kiedy do tego słyszysz o przyjaciołach, znajomych którzy też mają wirusa, leżą w łóżkach, także szpitalnych, kiedy w nadzorowanych jednostkach SARS- szaleje (szkoły, urzędy), to patrzę na to wszystko inaczej
— dodaje Kubicki.
Przekonuje, że do napisania o swojej chorobie „zmusił go wirus”.
Dziś napisałem Wam swoją historię nie po to aby straszyć, ale abyście to zrozumieli. Wirus tak jak zawsze pisałem jest i będzie z nami na zawsze. Nie ma żadnego sposobu aby się przed nim skutecznie bronić, można uważać ale to nie daje 100% gwarancji, że się nie zarazicie. Są osoby, które nigdy w to nie uwierzą co napisałem. Będą się pytać, kto mnie to tego zmusił żebym tak pisał? Ile mi zapłacili? Odpowiedź jest jedna - zmusił mnie do tego wirus. Są też osoby które będą z dziką satysfakcją triumfować. Tylko zastanówcie się nad tym czy to jest teraz najważniejsze?
— pyta Kubicki.
Słowa o „koranaściemie” chętnie bym cofnął, użył innych. Życie weryfikuje nasze poglądy. Czasami dość brutalnie
— podsumowuje prezydent Zielonej Góry.
mly/facebook
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/523315-prezydent-zielonej-gory-wysmiewal-zagrozenie-sam-zachorowal