Nad debatą polityczną, która wybuchła po nadejściu drugiej fali epidemii unosiło się jedno, zasadnicze pytanie: czy rząd dobrze wykorzystał miesiące letnie, gdy epidemia zelżała, czy też je zmarnował?
Jest bowiem dla wszystkich jasne, że rządzący mogą się pomylić w jakiejś decyzji, bo w zderzeniu z COVID-19 nie ma takich, którzy wszystko wiedzą. Jest oczywiste, że premier musi ważyć restrykcje na froncie zdrowotnym z koniecznością obrony życia gospodarczego. Jest nawet jakoś tam do przyjęcia, że trzeba było przejść przez polityczne napięcia wewnątrz Zjednoczonej Prawicy. Taka bywa polityka, kryzysy wybuchają zwykle wtedy, gdy są najmniej potrzebne.
Jednak nikt by nie wybaczył rządowi gdyby okazało się, że jednocześnie nie zrealizowano niezbędnych przygotowań przed jesienią.
Dlatego też dzisiejszego wystąpienia premiera i debaty po niej oczekiwano w dużym napięciu. W mojej ocenie szef rządu zdał ten egzamin, przekonująco przedstawił działania rządu i odpowiedź na pytanie „Co zrobiliśmy do tej pory?”. Wynotowałem najważniejsze:
Dokonywaliśmy ogromnych zakupów. W samej tylko Agencji Rezerw Materiałowych znajduje się tylko dzisiaj (…) kilkanaście milionów maseczek, pół miliarda rękawiczek, wiele innego sprzętu. (…) Zwiększaliśmy też nasze moce, jeśli chodzi o testowanie. Wyszliśmy z punktu pierwotnego 4 tys. dziennie. Mamy teraz możliwość 80 tys. dziennie. (…) W latach 2010-2015 to właśnie Platforma Obywatelska zlikwidowała 30 laboratoriów w Sanepidzie. Zatrzymaliśmy ten proces
— mówił Morawiecki.
Następna rzecz to zwiększenie liczby łóżek z 6 tys. na 16 tys. Kupowaliśmy sprzęt, który leczy najciężej chorych na koronawirusa. Respiratorów kupiliśmy tyle, że zwiększyliśmy stan łóżek z respiratorami między sierpniem a dzień dzisiejszym trzy i pół krotnie. Mamy 2500 respiratorów w rezerwach, które są gotowe do podłączenia do łóżek szpitalnych. Wszystkie szpitale (…) każdy, który chce podłączyć respirator, to go dostanie. Mamy blisko 3000 wolnych respiratorów. To efekt strategicznego myślenia w miesiącach letnich.
Jest to ok. 60 proc. zajętych łóżek na dzień dzisiejszy. To duży procent, ale cały czas zwiększamy bazę łóżkową. (…) Dzisiaj jest to 16-17 tysięcy łóżek. Jest założenie 15 tys. kolejnych łóżek.
Do tego budowa szpitali polowych, choć lepiej powiedzieć: tymczasowych, bo przecież nie na łące i nie na murawie stadionu.
Równie ważne jest jasne przedstawienie priorytetów: ochrona zdrowia, walka o gospodarkę, troska o seniorów. Ludzie muszą rozumieć, czym kierują się rządzący, z jakiego myślenia i jakich danych wynikają podejmowane decyzje.
Przywołanie doświadczeń innych krajów, w tym porażki strategii budowania „stadnej odporności” przez zarażenie wszystkich.
Odrzucenie skrajności: „fałszywych apostołów antymaseczkowych” i zwolenników całkowitego zamrożenia życia społecznego.
Wreszcie - nokautujące dla opozycji - przypomnienie zapewnień jej lidera o jesiennym końcu epidemii: Premier odpowiada Budce. Wyciągnął telefon i puścił… przemówienie lidera PO: „Trzeba sprostować te kilka kłamstw”
Szef rządu zakończył apelem o nową solidarność między Polakami. Będzie konieczna. Ale czy jest możliwa? Bardzo wątpię. Opozycja platformersko-michnikowo-mosbacherowa wybrała drogę cynicznej gry na klęskę Polaków i rządu w starciu z epidemią. Ogłosili „koronaklęskę” już tydzień temu. Konfederacja gra na egoizm i naiwność młodszych i bogatszych grup społecznych. Lewica się miota między racjonalnością a pokrzykiwaniami jej liderów.
Prawda jest taka, że albo rząd i Polacy sami dadzą radę tej jesieni i nadchodzącej zimy albo będzie źle.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/523064-premier-przekonal-dzis-polakow-bo-konkretnie