Czterema liniami obrony premier Mateusz Morawiecki nazwał przygotowanie Polski do pandemii. W morzu politycznych przepychanek w Sejmie, popisów Borysa Budki czy sloganów Dariusza Jońskiego, ten konkret szefa rządu trzeba odnotować i zapamiętać - staje się on realnym miernikiem skuteczności walki państwa z Covid-19.
Wspomniane cztery linie obrony to:
1/ Rygory i obostrzenia - łącznie z aplikacją STOP COVID, zaleceniami dystansu, nakazem noszenia maseczek i dezynfekcji.
2/ System ochrony zdrowia - są to szpitale, izolatoria, ale przede wszystkim nasi medycy, lekarze, pracownicy służby zdrowia.
3/ Tworzenie dodatkowych miejsc i łóżek szpitalnych dzięki zasobom Ministerstwo Obrony Narodowej, Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji, Ministerstwo Zdrowia wraz z niezbędną infrastrukturą wspomagającą oddychanie - do 30 000 miejsc (teraz jest ich 10 000).
4/ Szpitale tymczasowe - Stadion PGE Narodowy, Hala EXPO i dodatkowe miejsca w każdym województwie.
Morawiecki sam nakreślił jakim kryterium należy mierzyć poziom zagrożenia i obrony przed skutkami pandemii - patrząc na stan tych czterech linii obrony możemy oceniać czy Polska daje radę. Pierwsza linia obrony ma zmniejszać liczbę chorych - tu walczymy wszyscy, choć antymaseczkowcy walczą po przeciwnej stronie. Druga linia obrony oddaje kondycję ogólną służby zdrowia - nikt się nie spodziewa, że ona sama podoła hospitalizacji kolejnych przypadków. Trzecia linia obrony to zwiększanie mocy przerobowych w szpitalach już istniejących, a czwarta - szpitale tymczasowe. Gdy one zaczną się zapełniać, to znaczy że testujemy ostatnią już deskę ratunku i jeśli ona nie wytrzyma, lockdown może okazać się konieczny.
Te cztery linie obrony są obiektywnym kryterium, tak bardzo potrzebnym w czasie, gdy nieprzebrany zalew danych nie pozwala nam obiektywnie oceniać sytuacji. W dyskusjach nad pandemią portal worldometers.info podaje jedenaście rodzajów danych dot. zachorowań i zakażeń, m.in.: ilość przypadków, ilość przypadków na milion mieszkańców, ilość zgonów, wyzdrowień - itd. Już tymi danymi można do woli żonglować chcąc albo udramatyzować sytuację, albo sformułować komunikat uspokajający. Do tego dochodzą obrazowe historie tzw. human stories - faktycznie trudne sytuacje z poszczególnych karetek czy szpitali - te przypadki są dramatyczne, ale nie są obiektywnym miernikiem sytuacji. Parlamentarzyści dorzucają swoje regionalne postulaty a to o szpital w Sosnowcu, a to o łóżka na jakimś oddziale w Lublinie - to są konkretne przypadki, ale także nie oddają stanu walki z pandemią. Wielu komentatorów, polityków a nawet lekarzy, korzysta na szumie informacyjnym dorzucając wyraziste, ale nieadekwatne teorie i diagnozy - społeczeństwa internetowe powielają bzdury hochsztaplerów zarabiających na tym pieniądze lub punkty popularności.
I dlatego te cztery linie obrony, wymienione przez premiera Morawieckiego są ważnym konkretem. Rząd nie chce wprowadzić lockdownu, zamykać gospodarki, więc możemy realnie obserwować jak radzimy sobie z pandemią, czy jednak dotknie nas lockdown. Gdy szpitale tymczasowe zostaną uruchomione, alarm ostrzegawczy będzie wyraźny. Smutne i obrazowe, ale jednak pojedyncze dramaty nie mogą zachwiać strategią walki z pandemią, żonglowanie liczbami i czytanie relacji z Facebooka (a Borys Budka robił to dzisiaj w sejmie) nie są podstawą do zmiany polityki wobec zagrożenia.
Utrzymanie Polski bez lockdownu to potężne wyzwanie. Jest szansa, że to się uda, że cztery linie obrony wytrzymają. Przyjęta przez rząd strategia wymagała od polityków odwagi - od nas wymaga dyscypliny przy obostrzeniach. Dziś każdy siedzi w którejś linii obrony.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/523044-konkretna-deklaracja-4-linie-obrony-premiera-morawieckiego