Rządzący, nie tylko w Polsce poszukują drogi środka, o której mówi Mateusz Morawiecki. Drogi środka pomiędzy modelem szwedzkim, który nabył odporności stadnej, ale naraził na śmierć najsłabszych, a całkowitym zamrożeniem gospodarki.
Niektóre z krajów znajdują ją poprzez zamykanie kolejnych sektorów gospodarki, czy ograniczanie mobilności, jak Zjednoczone Królestwo, ale jednocześnie mają pieniądze na tzw. tarcze antykryzysowe, które ochronią tych, którzy z powodu rządowych ograniczeń stracą źródło dochodu. Polska gospodarka, choć pierwsze uderzenie wirusa zniosła całkiem nieźle, a w porównaniu do krajów europejskich znajdowała się w czołówce państw, które straciły najmniej, ten scenariusz po raz drugi może się już nie powtórzyć.
W Irlandii wolno przemieszczać się tylko w promieniu 5 km od miejsca zamieszkania, a zakupy można zrobić tylko w spożywczym, albo aptece. Nie działają fryzjerzy, drogerie, o galeriach handlowych i sprzedaży detalicznej nie wspominając. Nie można organizować spotkań, nawet rodzinnych. To piąty, najwyższy stopień obostrzeń na zielonej wyspie. W Wielkiej Brytanii jest także zakaz spotkań osób, które ze sobą nie mieszkają. Koronawirus sparaliżował Wyspy, ale nie zamknął szkół. Zdaniem irlandzkich ekspertów, transmisja wirusa nie odbywa się w szkołach w dużym stopniu, a maseczek nie trzeba nosić na świeżym powietrzu.
W Polsce, która cała jest obecnie w strefie żółtej, a niektóre z miejsc także czerwonej, już obowiązuje zalecenia nauczania zdalnego. W strefach czerwonych nauczanie on-line obowiązuje w szkołach średnich i wyższych, poza szkołami podstawowymi. Wedle danych Ministerstwa Edukacji Narodowej szkoły są źródłem 2 proc. zakażeń koronawirusem. Dlaczego zatem w pierwszej, wiosennej fali pandemii w pierwszej kolejności zamknięto właśnie szkoły?
Wedle wirusologów, jak choćby prof. Włodzimierza Guta, dla dzieci do 9 roku życia koronawirus jest groźny w stopniu znikomym. U nastolatków ta liczba rośnie. Szkoły mają być, jak zapowiedział dziś premier, sukcesywnie dostosowywane do sytuacji epidemiologicznej w kraju. Eksperci nie informowali o tym od razu. Wiosną nie wiedzieliśmy, z jakim wirusem mamy do czynienia.
Zadaniem rządzących jest znalezienie punktu środka, który nie będzie wyłącznie chronił życie ludzkie, jak w marcu, ale także gospodarkę, miejsca pracy, ale i stan psychicznych tych, którym odetną źródło dochodu. To jest zadanie trudne, ale stoi dziś przed nim cały świat. Premier Morawiecki powiedział o ważnym aspekcie nieprzewidywalności pandemii. To dlatego nie wiemy dziś, i żaden rząd na świecie nie wie, jak długo trzeba będzie toczyć ten bój o zdrowie, życie, ale i dobrostan rodaków. I to dlatego irlandzki rząd wprowadza najwyższy stopień obostrzeń czasowo, na 6 tygodni. Bo nie wiemy, co wydarzy się potem.
W naszym kraju to właśnie dziś należy głośno stawiać pytania o stan służby zdrowia. Zarówno o model jej finansowania, proc. PKB przeznaczany na jej działania, ale także o to, dlaczego polscy lekarze masowo emigrowali z kraju, a nie możemy szybko zatrudniać cudzoziemców. To także dziś należy mówić głośno o tym, że należy dobrze opłacać i lekarzy, i ratowników medycznych. To właśnie dziś należy znaleźć na służbę zdrowia pieniądze. A jeśli zamkniemy gospodarkę, szybko nie będziemy mieli pieniędzy na leczenie ludzi. Droga środka musi to zakładać.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/522999-lockdown-obostrzeniom-nierowny-gdzie-jest-droga-srodka