„Byłem zszokowany tym, że dopiero co poznałem człowieka, który aktywnie pomagał mi w kampanii prezydenckiej i nagle w taki sposób zginął” - tak w rozmowie z portalem wPolityce.pl europoseł PiS Witold Waszczykowski wspomina zabójstwo Marka Rosiaka.

CZYTAJ RÓWNIEŻ:

— 10. rocznica zabójstwa Marka Rosiaka. Pracownik biura europosła PiS został zabity przez Ryszarda Cybę

— Trzy tytuły prasowe, trzy drugie strony, trzy dramatyczne pytania o przyzwoitość dziennikarską. Czy Lampart, Chrabota i Lis zapomnieli, do czego to może doprowadzić?

10. rocznica zabójstwa Marka Rosiaka

Witold Waszczykowski wspomina chwile zaraz po zabójstwie Marka Rosiaka.

To było też moje biuro, w którym przygotowywałem moją kampanię prezydencką w Łodzi. Od końca września prowadziłem kampanię jako kandydat Prawa i Sprawiedliwości na prezydenta Łodzi i dokładnie w tym pokoju, gdzie doszło do tego morderstwa, przesiadywałem. Jeden z posłów użyczał mi tego pokoju. Z jakichś powodów, których już dzisiaj nie pamiętam, akurat tego dnia tak rano nie przyjechałem, bo dojeżdżałem prawie codziennie rano z Warszawy do Łodzi

— mówi były minister spraw zagranicznych.

Włączyłem telewizor, zobaczyłem w telewizji wejście do tego biura, paski i tragiczne informacje, że po biurze szaleje gość z bronią i strzela. Moim asystentem był wtedy – dzisiaj znana postać – Marcin Mastalerek, który był w biurze. Szybko się z nim skontaktowałem. Informował, że zabarykadowali się w jednym z pokojów, ponieważ słyszą, że po biurze biega mężczyzna, który do jednych strzela, a w stosunku do innych używa paralizatora, więc wsiadłem w samochód i pojechałem. Dotarłem już po wszystkim

— relacjonuje Waszczykowski.

Waszczykowski: Pomagał mi w kampanii

Europoseł wspomina, że Marek Rosiak angażował się w jego kampanię wyborczą na prezydenta Łodzi.

Poznałem go kilka tygodni przed tym wydarzeniem. Jeśli dobrze pamiętam, był na emeryturze. Przychodził do biura jako działacz nam pomagać. Raz czy dwa podwoził mnie gdzieś w Łodzi, korzystałem z jego wsparcia. Byłem zszokowany tym, że dopiero co poznałem człowieka, który aktywnie pomagał mi w kampanii prezydenckiej i nagle w taki sposób zginął

— podkreśla.

Zginął siedząc na moim miejscu. Przeglądał coś w komputerze tyłem do drzwi. Pomyślałem, że gdybym ja tam siedział, to dostałbym te cztery kule i nawet nie wiedziałbym za co i od kogo.

— wspomina europoseł.

Czy ta śmierć nas czegoś nauczyła?

Niewiele. Nas oczywiście nauczyła, że trzeba być ostrożniejszym, natomiast totalna opozycja nie przebiera w środkach. Proszę zobaczyć komentarze pod informacją o tym, że Jarosław Kaczyński jest na kwarantannie. Włos się jeży na głowie. Co drugi to życzenie śmierci, nie chcę powtarzać. Jest coraz gorzej. Jeśli kilka dni temu słyszałem Wałęsę, który zapowiadał, że on chętnie skończy z Kaczyńskim, jeśli pamiętam Komorowskiego, który mówił o waleniu dechą. Te życzenia śmierci są powszechne

— tak Witold Waszczykowski odpowiada na pytanie o to, czy zabójstwo Marka Rosiaka zmieniło coś polskiej debacie publicznej.

Dzisiejsza totalna opozycja nie jest w stanie podjąć rzeczowej rozmowy, więc domaga się wyeliminowania nas z życia politycznego. Oczywiście najchętniej poprzez jakieś środki administracyjne, ponieważ w Polsce nie mogą tego zrobić, bo nie mają władzy, to chcą żeby te środki administracyjne zastosowała Unia Europejska czy jakaś inna instytucja światowa. Ale jak widać z tych wypowiedzi, czasami im się to wyrywa, najchętniej by nas wyeliminowali po prostu z życia, nie tylko politycznego, ale w ogóle z życia

— dodaje.

Waszczykowski nie jest również optymistą, jeśli chodzi o najbliższą przyszłość.

Nie wiem, jeśli nowe pokolenie 20-30 latków jest wychowywane w strukturach partyjnych w takim przeświadczeniu, że trzeba przeciwnika zniszczyć. Ja staram się nie używać terminu przeciwnik, jeśli chodzi o polityków, mówię o rywalizacji politycznej, a tamci mówią o przeciwniku, tam padają sformułowania wojenne. W najbliższym czasie nie jestem optymistą

— mówi europoseł.

Widzieliśmy przecież te zachowania KOD-owców, atakowanie dziennikarzy, ostatnio też. Widać całkowitą bezkarność tych ludzi, bo sądy nie reagują, sądy są po ich stronie. Oni będą jeszcze bardziej zachęcani do tego, żeby atakować. Widać było jak zachowywali się ludzie LGBT, jak wściekle atakowali policję. Mają na to przyzwolenie „kasty” sądowniczej. Nie jestem optymistą w tej sprawie

— podsumowuje Witold Waszczykowski.

Not. kb