„Mam takie odczucia, że to absolutnie wszystko było po to robione, żeby Romana Giertycha jako adwokata, który reprezentuje klientów w wielu newralgicznych procesach, wyeliminować” — przekonywała na antenie TVN24 żona mecenasa.
Barbara Giertych wraz z obrońcą męża byli gośćmi programu „Fakty po Faktach”. Prowadziła go Katarzyna Kolenda-Zaleska.
Jeżeli porównamy do tego, co było jeszcze trzy dni temu, to czuje się źle. Ale jeżeli porównamy do tego, co było wczoraj, kiedy leżał bez świadomości, to czuje się coraz lepiej. Ma świadomość tego co się wokół niego dzieje, ale to jest taki czas, że raz ma świadomość, później ta świadomość gdzieś ulatuj
— mówiła żona Romana Giertycha.
Odniosła się też do komunikatu prokuratury, który stwierdzał, że Roman Giertych mógł symulować brak świadomości podczas przesłuchania.
Jest to absolutnie oburzające stanowisko prokuratury. Ja jestem oburzona jako człowiek, jako adwokat, jako żona. Prokurator nie ma uprawnień do tego, żeby decydować o czyimś zdrowiu, o czyjejś symulacji bądź nie - oświadczyła. Jak zaznaczyła, to stanowisko jest dla niej tym bardziej „skandaliczne”, że wie, jak faktycznie wygląda stan zdrowia jej męża. - Jeżeli rozmawiam z lekarzami, a oni w odpowiedzi na moje pytanie, czy jest zagrożenie życia i zdrowia odpowiadają: „tak jest zagrożenie”, a z drugiej strony widzę oświadczenie prokuratury, która twierdzi, że Roman Giertych symuluje, to gdzieś jest daleko idąca nieścisłość
— stwierdziła Barbara Giertych.
Opowieść Jakuba Wende
Obrońca Romana Giertycha, Jakub Wende przekonywał, że przeszukanie kancelarii jego klienta było nielegalne.
Jedna grupa funkcjonariuszy CBA udała się do domu razem z mecenasem Giertychem, a druga grupa udała się do kancelarii mecenasa, gdzie rozpoczęto przeszukanie w sposób całkowicie niezgodny z prawem, bo bez obecności przedstawiciela Okręgowej Rady Adwokackiej, który dojechał godzinę później, jak i przede wszystkim bez obecności samego zainteresowanego, który jest jedynym dysponentem akt spraw i informacji, które znajdują się w kancelarii na nośnikach elektronicznych. Naruszono absolutnie podstawowe reguły i przepisy procedury karnej w tym zakresie
— stwierdził.
Utrzymywał też, że Roman Giertych był nieprzytomny w czasie przesłuchania przez prokuratora.
Tylko tyle, że w tym czasie pan mecenas Giertych był całkowicie nieprzytomny. W ogóle nie brał udziału w tej czynności. Nie mógł oświadczyć, że rozumie treść stawianego mu zarzutu, czy się przyznaje czy nie przyznaje. Wreszcie czy składa wyjaśnienia, czy nie, czy odpowiada na pytania czy nie. To była czynność absolutnie pozorna i myślę, że chwilę później prokuratura się co do tego zorientowała
— powiedział Wende.
Zapewnił, że Giertych z powodu stanu zdrowia nie może zostać pozbawiony wolności.
Co prawda potwierdzili wstępny wniosek, że pan mecenas Giertych może uczestniczyć w czynnościach procesowych, ale wyłącznie w warunkach szpitalnych, nie może być transportowany i nie może być pozbawiony wolności, czyli tymczasowo aresztowany, bo to stanowi zagrożenie dla jego życia lub zdrowia. W związku z tym prokuratura, dysponując taką opinią, postanowiła o zastosowaniu środków wolnościowych
— mówił.
mly/tvn24
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/522466-zona-giertycha-wszystko-bylo-po-to-by-go-wyeliminowac