Historyczne określenie targowicy dotyczy prośby rzekomych obrońców niby zagrożonej wolności w naszym kraju do Rosji o „pomoc”.
W efekcie ich porozumienia zawartego w Petersburgu naszą pierwszą w Europie konstytucję szlag trafił, targowiczanie dostali jakieś urzędy, a Polska została pokrótce wymazana z mapy. Skąd to moje nawiązanie do tych zdarzeń? Tak mi się skojarzyło ze sprawą Katariny Barley, gotowej nas zagłodzić, ma się rozumieć, w ramach pomocy w obronie demokracji w naszym kraju. Jasne, wiceszefowa europarlamentu Niemka Barley to nie caryca Katarzyna II (też akurat Niemka, de domo von Anhalt-Zerbst, urodzona w Szczecinie, później żona cara…) – są w naszym eurosojuzie ważniejsze postaci, np. szefowa Komisji Europejskiej, również całkiem przypadkowo Niemka, Ursula von der Leyen. Więc nasi współcześni targowiczanie z PO i nie tylko jeżdżą już nie do Petersburga i nie do Moskwy ani Berlina, lecz do Brukseli.…
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 7,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Wchodzę i wybieramJeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/522441-wspolczesna-targowica-w-obronie-demokracji-w-naszym-kraju