Podstawowe rozeznanie w mechanizmach funkcjonowania mediów społecznościowych, odrobina marketingowego talentu i wywołujący emocje, potwierdzający stereotypy temat to składniki, by przyrządzić fake newsa mogącego posłużyć nie tylko do polaryzacji debaty publicznej, lecz i „twardych” administracyjnych działań. Przekonuje się o tym Polska przedstawiana na świecie jako kraj, w którym działają „strefy wolne od LGBT” - zwraca uwagę tygodnik „Sieci”.
Gra na emocjach
Tygodnik „Sieci” podkreśla, że emocjonalny wektor jest tu bardzo wyraźny. „Strefy wolne od LGBT” to miejsce, gdzie nie mogą żyć osoby homoseksualne ani transseksualiści. To coś, za pomocą czego wyklucza się pewną grupę ludzi, odbiera im się należne innym prawa – jak Żydom w czasie niemieckiej okupacji Europy. Polskie strefy są więc tym samym, czym były tramwaje, sklepy czy dzielnice „Nur für Deutsche”.
Ostra i jednoznaczna reakcja
Reakcja cywilizowanego świata musi być w takiej sytuacji jednoznaczna i ostra.
Najpierw mieliśmy więc falę potępienia przetaczającą się przez media, potem wypowiedzi mniej i bardziej istotnych polityków, a w końcu formalne działania instytucji
— podkreślono w tygodniku, przypominając o działaniach unijnej komisarz ds. równości Heleny Dalli i odrzuceniu polskich wniosków o środki z programu Partnerstwo Miast.
Happening aktywisty
W artykule przypomniano także o kłamliwych działaniach aktywisty LGBT Barta Staszewskiego, który zdjęcia z fałszywymi tabliczkami „strefa wolna od LGBT” zamieszczał w internecie.
Autor „happeningu”, przynajmniej w początkowej jego fazie, nie informował zbyt szeroko, że to on sam wiesza tabliczki, a władze gmin nie mają z tym nic wspólnego. Powodowani interesem lub emocjami użytkownicy mediów społecznościowych masowo powielali zdjęcia. Zachodnie media zestawiały te ilustracje z tekstami o uchwałach polskich samorządów, czołowe polskie media prywatne komentowały – jak najbardziej poważnie – zagraniczną dyskusję o „strefach”. Wszelkie próby prostowania nieprawdziwej konstatacji, jakoby „strefy” istniały i miały na celu dyskryminację homoseksualistów, były skazane na niepowodzenie
— zwrócono uwagę w tygodniku „Sieci”.
Jak jest naprawdę?
Jak naprawdę wygląda sytuacja ze „strefami wolnymi od LGBT”? Na łamach tygodnika „Sieci” podkreślono, że w Polsce nie funkcjonują takie strefy i nie ma żadnych wydzielonych obszarów, na których jakiejkolwiek grupie przysługiwałyby inne prawa niż ogółowi społeczeństwa.
Nie ma gmin, powiatów czy miast, gdzie geje i lesbijki nie mogliby mieszkać czy pracować na identycznych warunkach co pozostałe grupy. Na całym terytorium Rzeczypospolitej Polskiej obowiązuje porządek prawny wynikający z zapisów konstytucji, zabraniającej dyskryminowania bądź wprowadzania szczególnych uprawnień dla osób ze względu na płeć, urodzenie, rasę, narodowość, wykształcenie, zawód i wyznanie
— podkreślono.
Więcej o dezinformacji i fake newsach w najnowszym wydaniu tygodnika „Sieci” dostępnym w sprzedaży od 12października br., także w formie e-wydania na https://www.wsieciprawdy.pl/aktualne-wydanie-sieci.html.
Zapraszamy też do subskrypcji tygodnika w Sieci Przyjaciół – www.siecprzyjaciol.pl i oglądania ciekawych audycji telewizji wPolsce.pl.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/522440-w-tygodniku-sieci-najbardziej-szkodliwy-antypolski-fake