Kilkaset osób uczestniczyło w sobotnim proteście właścicieli i pracowników klubów fitness oraz siłowni, którzy nie zgadzają się z zamknięciem swojej branży w związku koronawirusem.
CZYTAJ TAKŻE:
Od soboty weszły w życie nowe obostrzenia związane z epidemią koronawirusa. W związku z tym zawieszona została działalność basenów, aquaparków i siłowni. Z decyzją rządu nie zgadzają się ich właściciele, pracownicy i klienci, którzy przyszli w sobotę zaprotestować w tej sprawie.
Na placu Zamkowym zgromadziło się kilkaset osób. Niektórzy z nich przynieśli ze sobą transparenty „Fitness = zdrowie”, „Fitness = odporność”, czy „Nie zamykajcie siłowni. Fitness to zdrowie”. W trakcie manifestacji jej uczestnicy skandowali „Chcemy pracować”.
Kościoły otwarte, knajpy otwarte, to skoro one są otwarte, a tam też mogą być ogniska epidemii, to po co nas się zamyka? (…) Nasza branża to jest 100 tysięcy miejsc pracy i przez rozporządzenie w ciągu dwóch dni chcą ją zamknąć całkowicie. Tak naprawdę dzisiaj te 100 tysięcy osób ma trafić na bruk. (…) My jako branża nie mogliśmy w większości skorzystać z tarczy PFR z prostej przyczyny; nasza branża to umowy zlecenie, a żeby skorzystać z tarczy PFR są potrzebne umowy o pracę. Tylko 8 procent branży skorzystało z tarczy PFR. Co to jest?
— podkreślali podczas manifestacji jej organizatorzy.
Zaznaczali też, że strata, którą branża poniosła do tej pory, to 3 mld zł.
Byliśmy zamknięci jako pierwsi i otwarci jako ostatni. Jesteśmy jedyną prywatną branżą, łącznie z aguaparkami, która jest teraz zamykana, ale jest jedna różnica. W marcu nasi klienci byli w wielu przypadkach przeciwko nam, a raczej chcieli, żeby nas zamknąć, bo przecież się bali, nie wiedzieli, o co chodzi. Dzisiaj ci klienci są z nami (…) Nie jesteśmy marginalną branżą
— podkreślali organizatorzy protestu.
Ich protest poparł m.in. prezydent stolicy Rafał Trzaskowski.
Trwa protest branży fitness. Epidemia uzasadnia obostrzenia, ale nie uzasadnia wprowadzania ich na oślep i bez logicznych podstaw. Skoro, w ograniczonym zakresie działać mogą lokale gastronomiczne, sklepy czy kościoły, to czemu na katastrofę skazuje się siłownie czy pływalnie?
— napisał w sobotę na Twiterze Trzaskowski.
Tanajno i Bosak zjawili się na proteście
Poparł go też m.in. obecny na manifestacji były kandydat na prezydenta Polski Paweł Tanajno, czy jeden z liderów Konfederacji Krzysztof Bosak.
Jestem nie tylko osobą, która zgadza się z celem Waszego protestu, ale również Waszym klientem, czy kolegą z siłowni (…) Uważam, że w tej chwili ograniczanie w tak chaotyczny sposób, na wyrywki różnych branż jest po prostu niesprawiedliwe, jest ograniczeniem praw obywatelskich, które bez stanu nadzwyczajnego nie powinno być wprowadzane
— mówił do zgromadzonych ludzi Bosak.
Organizatorzy sobotniego protestu zapowiedzieli, że jeżeli w ich sprawie nic się nie zmieni, to będą organizować kolejne manifestacje.
Policja uznała zgromadzenie za nielegalne
Policja uznała zgromadzenie za nielegalne i wezwała uczestników do rozejścia się. Wcześniej funkcjonariusze informowali m.in. przez megafony uczestników o obowiązujących obostrzeniach sanitarnych. Podchodzili też do protestujących z informacją o zakazie zgromadzeń spontanicznych.
Jak przekazał PAP asp. sztab. Mariusz Mrozek z Komendy Stołecznej Policji, w czasie zabezpieczenia zgromadzenia na pl. Zamkowym policjanci wylegitymowali 256 osób, wystawili 11 mandatów karnych, 215 wniosków o ukaranie do Sądu i sporządzili 226 notatek do Sanepidu.
tkwl/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/522438-protest-pracownikow-klubow-fitness-oraz-silowni