Właściciele Polski trzymają się mocno. Wraz z zatrzymaniem ich adwokata, podejrzewanego o udział w przekręcie na - bagatela - 92 miliony złotych, rozpoczyna się medialny cyrk. Żona oświadcza, że władza się go boi. Córka - że boi się o niego. Jego adwokat - że dostaje pogróżki z Cypru. On sam - mdleje. Jego drugi adwokat - że zatrzymany spał podczas przedstawiania zarzutów. Ale cyrk się dopiero rozkręca - dziennikarze mainstreamu nadają: skucie kajdankami przeprowadzono źle. W TVN24 padły półżartem słowa o otruciu Nowiczokiem. Jedni mówią, że w czasie pandemii nie powinno się go zatrzymywać. Inni że zrobiono to zbyt szybko (bo takie sprawy trwają lata), albo że za wolno (bo ta sprawa od 2014 roku ciągnie się przez lata). Salony pytają czy Giertycha zatrzymano w dobrym miejscu. Czy o dobrej porze? Czy nie dlatego, że mógłby zaszkodzić władzy?
W tle: dyktatura Kaczyńskiego. Uaktywnia się Rzecznik Praw Obywatelskich, a jego zastępca odwiedza zatrzymanego w szpitalu.
Warto te kilka przykładów nadzwyczajnej troski odnotować: cały proces doczepiania do prostej sprawy (podejrzenie - nakaz - zatrzymanie) didaskaliów, sugestii rzekomych niejasności, rozmywanie istoty sprawy, widz, odbiorca, czytelnik lewicowo-liberalnej bańki będzie miał tylko obraz Giertycha - świętego opozycjonisty walczącego z nadwiślańskim putinizmem.
I druga strona medalu wiąże się z aresztowaniem Ryszarda K. - w tej samej sprawie przecież. Zainteresowani wydarzeniem dziennikarze TVP zostają napadnięci przez syna oligarchy - a operator TVP dotkliwie pobito. Człowiek który tak brutalnie atakuje bez ostrzeżenia, ma taką determinację i bije z taką pewnością siebie - nie robił tego pierwszy raz. Sprawa wydaje się zero-jedynkowa, czarno-biała. Jest przemoc, napaść, syn zatrzymanego, oligarchy, który dorobił się na „prywatnych interesach” w latach 80-tych, co już samo w sobie mówi wszystko o styku biznesu, polityki i służb.
Krew się polała, ale Rzecznika Praw Obywatelskich nie ma. Wicerzeczniczka nie odwiedza pobitego. Nie ma potępienia dla syna oligarchy, medialni obrońcy Romana G. nie domagają się tutaj sprawiedliwości. Zapewne nawet teatralne omdlenie operatorowi by nie pomogło.
I w takich sytuacjach wychodzi czarno na białym (ale w TVNowskim programie o tej nazwie tego nie powiedzą), jak połowa establishmentu III RP to zwyczajny aparat obrony kilku postkomunistycznych układów. Przejdą w milczeniu nad pobitym człowiekiem, by zalać się łzami nad zatrzymaniem symulanta. Gdy dochodzi do prostego, wulgarnego zła: milczenie. Gdy wykonuje się prostą procedurę: akrobatyka retoryczna dla rozmydlenia istoty sprawy - podejrzenia o przestępstwo.
Wymowne, że stało się to w tym samym czasie, ukazując nam dwie strony fałszywej monety: III RP nadal w obiegu.
CZYTAJ TAKŻE:
Prokuratura: Giertych symulował brak świadomości
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/522355-placz-nad-giertychem-pobicie-operatora-tvpiii-rp-w-pigulce