„Uważam też, że jeśli sprawa byłaby w dalszym ciągu załatwiana poprzez łamanie traktatów europejskich na naszą niekorzyść, to trzeba zastanowić się nawet nad wstrzymaniem płacenia składki” - mówi w wywiadzie dla portalu wPolityce.pl europoseł PiS Witold Waszczykowski o negocjacjach budżetowych w Unii Europejskiej i ewentualnym polskim wecie.
wPolityce.pl: Wicepremier i szef PiS Jarosław Kaczyński zapowiedział, że „jeśli groźby i szantaże” ze strony UE nie ustaną, to Polska zawetuje unijny budżet. Co by to oznaczało?
Witold Waszczykowski: Po pierwsze chciałbym powiedzieć, że całkowicie zgadzam się z takim stanowiskiem, zresztą już od dawna proponowałem, żeby zagrozić, że polski Sejm nie ratyfikuje porozumienia dotyczącego Funduszu Odbudowy po koronawirusie. Aby ten fundusz został stworzony Komisja Europejska musi dostać nowe instrumenty, aby mieć prawo zaciągać pożyczki i nakładać podatki w Unii Europejskiej. To są instrumenty federalistyczne i wszystkie państwa muszą się zgodzić. Wiemy, że już Węgry zapowiedziały publicznie, że tego nie przyjmą, jeśli w tych budżetach pojawi się warunek praworządności – tak rozumiany, jak rozumie go Unia, Komisja Europejska. Jak rozumiem, zapowiedź wicepremiera Kaczyńskiego idzie w tym kierunku, że polski Sejm nie zaakceptowałby tych instrumentów dla Komisji Europejskiej. Mówiłem już dawno o tym, że żadne ciała europejskie nie mają prawa interpretować naszej konstytucji czy takich kwestii jak ustrój prawny, ustrój wymiaru sprawiedliwości. Mówiłem to przed laty publicznie Timmermansowi. Uważam też, że jeśli sprawa byłaby w dalszym ciągu załatwiana poprzez łamanie traktatów europejskich na naszą niekorzyść, to trzeba zastanowić się nawet nad wstrzymaniem płacenia składki. Gdyby się okazało, że jakieś pieniądze z funduszów: spójności czy rolniczych do nas nie trafiają, to trzeba byłoby to odliczyć od składki, którą Polska wpłaca do Unii Europejskiej.
Czy na ten moment traktaty pozwalają na zablokowanie państwu członkowskiemu wypłaty środków unijnych?
Nie ma możliwości, żeby zablokować środki z budżetu 2021-2027. Traktaty mówią tylko o dwóch warunkach: fundusze zależą od populacji danego kraju i od wysokości PKB – jeśli jest ono poniżej średniej, to dostaje się fundusze, a jeśli powyżej, to kraj staje się płatnikiem netto. Wszelkie inne dywagacje są publicystyką polityczną, bo dodatkowe warunki musiałyby być objęte zmianami traktatowymi. Natomiast równolegle jest dyskutowany Fundusz Odbudowy który ma składać się z grantów i pożyczek. Na to Unia ma mieć dodatkowe środki, ściągane przez podatki, pożyczki itd. I to nie jest objęte traktatem. Gra toczy się o to, że te pieniądze mogą być warunkowane jakimiś innymi zastrzeżeniami. My przeciwko temu protestujemy.
Polska i Węgry przez ostatnie kilka lat wskazują, że powiązanie wypłaty środków z praworządnością byłoby rozwiązaniem pozatraktatowym. Czy są jeszcze jakieś narzędzia, żeby to tłumaczyć i podnosić tę sprawę w toku negocjacji budżetowych?
Musimy oczywiście robić swoje. Pokazywać, że jest to pozatraktatowe, domagać się wskazania w jakim to prawnie wiążącym dokumencie Unii Europejskiej istnieje definicja praworządności. Oczywiście nie ma takiej definicji. W związku z tym nie można nas rozliczać z jej łamania – jeśli nie ma definicji, to nie można wskazać co jest łamaniem. Kwestie prawno-ustrojowe przekazane są do prerogatywy państw członkowskich. W każdym państwie członkowskim Unii Europejskiej wymiar sprawiedliwości jest inny. Są oczywiście państwa gdzie sędziowie, trybunały są powoływane przez polityków i często składają się z byłych polityków, a są państwa gdzie nie ma trybunału konstytucyjnego – np. Holandia. Jest to wojna ideologiczna, w tej wojnie ideologicznej przeciwko rządom konserwatywnym takim jak w Polsce czy na Węgrzech, próbuje się łamać prawo europejskie, a nawet więcej – jak powiedziała pani Barley – „zagłodzić finansowo”, aby doprowadzić do upadku tych rządów. To jest bardzo czytelne. Chodzi o to, żeby negatywnie stygmatyzować te rządy, żeby ta stygmatyzacja odbiła się echem w światowej finansjerze, w instytucjach ratingowych, żeby pogorszyły się warunki pożyczek dla takich rządów i żeby funkcjonowanie ekonomiczno-gospodarcze tych rządów tak utrudnić, aby upadły. I to trzeba tłumaczyć do znudzenia. Natomiast równolegle trzeba tłumaczyć warunki przyznawania funduszy. Jest to wyrównanie, kompensacja za to, że jeszcze zanim przystąpiliśmy do Unii Europejskiej otworzyliśmy nasze rynki gospodarcze dla państw członkowskich UE. Od początku lat dziewięćdziesiątych państwa te zarabiały znacznie na naszym rynku i w dalszym ciągu zarabiają. Przecież te fundusze europejskie, które do nas idą są wykorzystywane na budowę infrastruktury, na zakup nowych technologii w państwach Europy Zachodniej. Z każdego euro z UE ok. 70-80 centów wraca z powrotem na Zachód. Wystarczy przejechać się którąkolwiek polską drogą, żeby zobaczyć nazwy: Alpine Bau, Skanska itd. To są firmy zachodnie, które budują te drogi i z powrotem odbierają fundusze.
Czy biorąc to wszystko pod uwagę, w tym po raz pierwszy jasne wyartykułowanie możliwości weta, unijni liderzy będą bardziej skłonni do elastyczności w rozmowach o budżecie?
Trzeba te kwestie pokazywać, ilustrować i może wtedy to do nich dotrze. Jeśli nie do tych polityków, którzy są owładnięci ideologiczną koncepcją walki z nami, to może zostaną otrzeźwieni przez własny biznes – przez te niemieckie czy austriackie firmy, które budują u nas drogi – i to one zaczną wywierać presję na polityków zachodnich, żeby się uspokoili, ponieważ oni na tym stracą. My pokazujemy to często w relacjach z Niemcami. Wymiana gospodarcza między Polską a Niemcami jest większa niż między Niemcami a Rosją. Apelujemy do Niemiec – o kogo powinniście dbać bardziej, o jakie interesy, jeśli te interesy macie większe w Polsce niż w Rosji.
Rozmawiał Krzysztof Bałękowski
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/521965-wywiad-weto-waszczykowski-probuje-sie-lamac-prawo-ue