Batalia o uruchomienie oddziału radioterapii przy największym powiatowym szpitalu w Polsce trwa ponad dwa lata.
Społecznicy, lekarze i dziennikarze trafiają na mur zbudowany z egoistycznych, zawodowych interesów lokalnych medycznych bonzów, obawiających się konkurencji nowoczesnego ośrodka, a co za tym idzie, odpływu pacjentów i prywatnych przedsiębiorców, którzy zarabiają na hostelach dla chorych, poddawanych radioterapii w innych ośrodkach.
Narodowa Strategia Onkologiczna
Wieloletni program (2020-2030), który ma wprowadzić zmiany w polskiej onkologii, z inicjatywy prezydenta przyjęty przez Sejm w postaci ustawy i podpisany przez głowę państwa w maju 2019 roku zakłada, że miedzy innymi: poprawie ma ulec jakość życia pacjentów w trakcie leczenia onkologicznego, jak i po jego zakończeniu, zwiększony będzie dostęp do owoczesnej aparatury medycznej, a także zapewniony najwyższej jakości standard leczenia dla wszystkich pacjentów onkologicznych.
Strategia zakłada decentralizację radioterapii i chemioterapii, ponieważ te procedury wymagają długiego i żmudnego leczenia, czyli jest koniecznością, żeby ośrodki prowadzące te procedury były blisko zamieszkania pacjenta.
Można powiedzieć, że budowa oddziału radioterapii przy szpitalu w Zgorzelcu, który posiada 29 oddziałów specjalistycznych, w tym onkologię kliniczną, chemioterapię, urologię, ginekologię, chirurgię onkologiczną wpisuje się znakomicie w tę strategię i takie działanie powinno być podawane jako przykład jej wzorowej realizacji. Powiat zgorzelecki był „białą plama onkologiczną”, bardzo medycznie zaniedbanym obszarem. Starzejące się społeczeństwo, które wiele lat żyło w nieprzyjaznym dla siebie gospodarczym otoczeniu. Energetyka, huty szkła, kopalnie i wiele innych gałęzi przemysłu lekkiego i ciężkiego miały bezpośredni wpływ na zdrowie tych ludzi. Okazało się, że zachorowalność na raka szyjki macicy, piersi i płuc przewyższa o kilka punktów procentowych średnie na Dolnym Śląsku, a nawet w Polsce.
Szpitala, przy rocznym budżecie 170 milionów złotych nie było stać na inwestycję, która pochłonęła 60 milionów złotych – 20 milionów budynek i 40 – wyposażenie, najnowocześniejsze w Polsce i w tej części Europy. Akceleratory z taką wiązką promieniowania, że precyzyjnie mogą dotrzeć do guza ze wszystkich stron, nie uszkadzając zdrowych tkanek. W porównaniu do sprzętu w innych polskich ośrodkach radioterapii, który liczy sobie od 10 do 20 lat, to tak jak z Trabanta przesiąść się do Mercedesa.
Jakość życia pacjentów
Chorzy onkologicznie, którzy muszą poddać się radioterapii (około 60 proc. w skali całej populacji takie leczenie powinno przejść) z terenu powiatu z zgorzeleckiego muszą jeździć do Wrocławia (330 km), Jeleniej Góry (65 km) czy Zielonej Góry (110 km). Ponieważ zwykle radioterapia, uzupełniająca inną metodę leczenia, trwa od czterech do sześciu tygodni i pacjent musi być codziennie na 15-30 minutowym seansie z przerwą weekendową, powinien do tych ośrodków przyjechać w niedzielę, zostać do piątku i tak przez kilka tygodni. Najczęściej w trakcie terapii pacjenci mieszkają w hostelach , gdzie doba kosztuje około 160 złotych i jest finansowana z NFZ. Jeden taki hostel jest w okolicy Jeleniej Góry, gdzie w salach nawet dziesięcioosobowych przebywają ludzie w różnym wieku i o różnych chorobach, bez wyżywienia, w prowiant muszą zaopatrywać się na własną rękę, jedna łazienka na korytarzu, praktycznie bez opieki medycznej. Przetargi na świadczenie takich hotelowych usług przeprowadza NFZ lub szpital i przeważnie wygrywa jakaś prywatna firma. Jak jakość życia pacjentów onkologicznych w terenu powiatu zgorzeleckiego mogłaby ulec poprawie w kontekście tego, jak teraz wygląda, chyba nie trzeba tłumaczyć. Dojazd pacjentów z regionu zgorzeleckiego do szpitala jest bezproblemowy, maksymalnie 30 minut, do tego szpital ma własne pogotowie ratunkowe i własny transport międzyszpitalny dla tych, którzy samodzielnie nie są w stanie dojechać. Odpadają noclegi w hostelach, wraca się do domu, do rodziny, pacjenci maja komfort bycia z bliskimi, którzy ich wspierają i pomagają w codziennych, bytowych sprawach.
Kto blokuje uruchomienie oddziału?
Kiedy zadaję to pytanie zastępcy dyrektora Wielospecjalistycznego Szpitala SP ZOZ, ordynatorowi onkologii w Zgorzelcu, dr. Marcinowi Wolskiemu odpowiada w rozmowie opublikowanej w tygodniku Sieci (nr 38, 14-20 września):
Proces inwestycyjny trochę się przedłużył, informowaliśmy NFZ, że możemy uruchomić ośrodek w kwietniu 2018 roku, ale nasze pisma nie zostały wzięte pod uwagę, ogłoszono konkurs na radioterapię w regionie w grudniu 2017 roku i został on rozstrzygnięty bez naszego udziału. Niezaprzeczalny jest udział pana prof. Maciejczyka ( Adam Maciejczyk, dyrektor Dolnośląskiego Centrum Onkologii, wojewódzki konsultant d.s. onkologii - p. AJ) w opiniowaniu spraw związanych z onkologią na terenie naszego województwa, ale bym go nie przeceniał. Nie wierzę, że jeden człowiek mógłby nam aż tak mocno przeszkadzać. To jest absurd, głupota i niezrozumienie. Nie chciałbym nikogo wskazywać, obwiniam tylko NFZ, bo to on ma możliwość i narzędzia, żeby nie pytając się nikogo, biorąc pod uwagę adekwatne wykorzystanie środków i zapewnianie najlepszego dostępu do leczenia, bo taka jest jego statutowy obowiązek, podejmować decyzje. I powinien wybrać nasz ośrodek, z najlepszym sprzętem i najtańszymi świadczeniami w porównaniu z innymi ośrodkami. A także wziąć pod uwagę tych naszych pacjentów, którzy nie podejmują radioterapii, leczenia, bo nie mają możliwości, siły ani pieniędzy, by dojeżdżać do innych ośrodków.
Śmiertelne zagrożenie COVID-19
Nie podlega dyskusji, że w grupie ryzyka osób najbardziej narażonych na śmiertelne zagrożenie w wyniku zarażenia koronawirusem są pacjenci onkologiczni. Tym bardziej należałoby wykorzystać wszelkie możliwości, by właśnie ich szczególnie chronić. Tymczasem opór przed uruchomieniem oddziału radioterapii w Zgorzelcu nie słabnie, a jedyna propozycja, jaką ma NFZ, według posiadanych przeze mnie informacji, to zorganizowanie dowozu busami pacjentów z tego terenu do wspomnianych wyżej odległych ośrodków. Bez wątpienia wielogodzinna podróż, przebywanie z innymi chorymi w kilkuosobowych salach przy zastosowaniu zaleceni Ministerstwa Zdrowia – dystans, dezynfekcja i maseczki „uchroni” chorych na raka, osłabionych chorobą i procedurami leczniczymi przed zwiększonym ryzykiem zarażenia się koronawirusem. I bardzo wpłynie na ich poczucie bezpieczeństwa. Jeszcze przed wybuchem epidemii wielu z nich rezygnowało z radioterapii, i ze względów finansowych (utrzymanie poza domem) i uciążliwości związanej z dojazdami. Jak twierdzi dr Wolski, na Dolnym Śląsku ok. 25 procent osób chorych onkologicznie jest niewłaściwie leczona przez ograniczoną dostępność do radioterapii.
Inwestor ma dość czekania. Zapowiedział demontaż urządzeń w październiku, a nawet jest do tego stopnia zdeterminowany niezrozumiałym dlań oporem decydentów ( w końcu to „prezent” dla polskiej służby zdrowia) że rozważa wyburzenie budynku oddziału.
Pytania do prezesa NFZ
Wypada zatem zada kilka pytań prezesowi Narodowego Funduszu Zdrowia:
1. Dlaczego od ponad dwóch lat nie można uruchomić oddziału radioterapii przy szpitalu w Zgorzelcu?
2. Dlaczego nie został przeprowadzony od 2017 roku kolejny konkurs na radioterapię na terenie województwa dolnośląskiego?
3. Czy polski system ochrony zdrowia stać jest na rezygnację z inwestycji wartości 60 milionów złotych, sfinansowaną przez prywatnego inwestora ( a jest to przedsięwzięcie o wieloletniej stopie zwrotu, a więc nie nastawione na szybki zysk)?
4 Dlaczego od wielu tygodni nikt z NFZ ani Ministerstwa Zdrowia nie chce wysłuchać ludzi zabiegających o uruchomienie oddziału?
5. Jak w dobie lawinowego wzrostu zachorowań na COVID19 chcą Państwo chronić pacjentów, zmuszonych do leczenia(radioterapii) w takich warunkach, jak opisane powyżej?
6. Dlaczego można wydawać 3,5 miliona złotych rocznie na dowóz i hostele dla chorych onkologicznie (wymagających radioterapii) z powiatu zgorzeleckiego, za nie można przeznaczyć tej kwotę na uruchomienie oddziału, bo jest to akurat minimalna suma pozwalająca na jego normalną pracę?
I pytanie zasadnicze – kiedy nareszcie do świadomości ludzi odpowiadających za ochronę zdrowia dotrze fakt, że oprócz epidemii koronawirusa i chorych na COVID19 istnieją jeszcze setki tysięcy pacjentów wymagających ich zainteresowania i zajęcia się funkcjonowaniem tej części całego skomplikowanego systemu publicznych placówek służby zdrowia, które powinny na co dzień nam służyć?
Odpowiedź, że teraz panuje pandemia i nie ma czasu na zajmowanie się radioterapią w Zgorzelcu, jaką usłyszeli ludzie zabiegający o jej uruchomienie od jednego z prominentnych polityków, odpowiedzialnych za tę sferę naszego życia, jest przykładem jak można łatwo znaleźć sobie alibi w tych trudnych czasach.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/521392-skandal-w-zgorzelcu-kilka-pytan-do-prezesa-nfz