Prof. Romuald Szeremietiew został zwolniony z pracy na uczelni, a także musiał się wycofać ze współpracy przy naukowym przedsięwzięciu wydawniczym. W rozmowie z portalem wPolityce.pl tłumaczy, jak wygląda sytuacja.
Formalnie nie można się przyczepić do tej decyzji. Uczelnia, w ramach reorganizacji, ma prawo do zwolnienia pracownika. Nie powiedziano mi, że zwolnienie jest efektem donosu na mnie, z powodu poglądów. Ale ja wiąże te fakty ze sobą. Zanim rozpocząłem pracę na tej uczelni, jej rektor zabiegał o to, bym się u nich zatrudnił. I nagle taka decyzja
— mówi Szermietiew w rozmowie z wPolityce.pl.
Zapewnia, że przez zwolnienie nie stracił środków do życia.
Jestem na emeryturze. Siedzę w domu i pobieram świadczenie. Nie będę umierał z głodu. Nie są to może wielkie pieniądze, ale wystarczy by przeżyć
— przekonuje.
Znajomość z Banasiem
Tłumaczy też jak wyglądała sytuacja związana z jego znajomością z Marianem Banasiem.
Poproszono mnie bym zrezygnował z udziału w przedsięwzięciu wydawniczym. Było kilku autorów. Obawiali się, że z powodu moich dobrych relacji z Marianem Banasiem, mogą zostać wyrzuceni z pracy. Niestety ludzie czasami tak się zachowują. Osoba, która mnie o tym poinformowała, była bardzo zażenowana. Żyjemy w czasach, w których toczy się wojna obyczajowa i niektórzy uważają, że powinni się bać. Rozumiem to, ale nie pochwalam
— mówi.
not. TK
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/521363-tylko-u-nas-szeremietiew-toczy-sie-wojna-obyczajowa