Były szef Ośrodka Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych Paweł Gaweł, oskarżony m.in. o oszustwa związane z prowadzoną działalnością, otrzymał azyl w Norwegii. Okazję od razu wykorzystała „Gazeta Wyborcza”, na której łamach ukazał się wywiad z Gawłem. Skazany „tropiciel rasizmu” oświadczył, że „jest pierwszym obywatelem Polski z azylem politycznym w historii III RP” oraz, że zgłaszają się do niego „represjonowani prokuratorzy, sędziowie i inne osoby prześladowane przez państwo PiS”.
CZYTAJ TAKŻE:
Gaweł oskarża Polskę o brak praworządności
Zdaniem Gawła decyzja o udzieleniu mu azylu w Norwegii to pokazanie pierwszy raz w historii, że państwo o „wysokich standardach przestrzegania praw człowieka”, jakim jest Norwegia, zwraca Polsce uwagę na to, że „zniszczyła system sądownictwa” oraz „brak praworządności”.
Gaweł powiedział również, że wniosek o azyl uzasadnił „zagrożeniem, jakie czeka go w Polsce”.
Dostarczyłem m.in. nagrania rozmowy członków organizacji nacjonalistycznych, której uczestnicy są nakłaniani do zrobienia mi krzywdy. Pada tam m.in. zdanie, by „dopaść tego szczura, który się ukrył”. (…) Wykazałem też, że kilka osób z kręgu władzy w różny sposób było zaangażowanych w prześladowanie mnie
— oświadczył.
Próby wykręcania się od odpowiedzialności
Gaweł stwierdził także, że do 40. roku życia nie miał najmniejszych problemów z prawem, ale wszystko zmieniło się, kiedy „zbyt mocno zaangażował się w walkę z bojówkami nacjonalistycznymi” w Białymstoku. Wówczas „prokuratura wzięła go na celownik”.
A kroplą, która przelała czarę goryczy śledczych, było nagłośnienie przeze mnie uzasadnienia odmowy wszczęcia postępowania w sprawie namalowania na jednym z budynków swastyki. (…) Część śledczych stwierdziła wtedy, że niszczę dobre imię prokuratury, i zaczęli szukać na mnie haków. Prześwietlili każdy etap mojego życia, sprawdzili każdego maila i każdy esemes, a nawet czy adaptacje teatralne mojego autorstwa nie były plagiatami. Chwilę później zostały nam postawione zarzuty
— żalił się Gaweł.
Próbował przekonywać, że śledczy „wygrzebali sprawy” z jego życia, które „mogły być co najwyżej sprawami cywilnymi”, a prokuratorzy stwierdzili, że „działał z zamiarem oszustwa”.
Uważam, że sprawa mogłaby potoczyć się inaczej, gdyby postępowanie przeniesiono do innego miasta. Wtedy miałbym szansę na bezstronny proces
— oświadczył Gaweł.
Mężczyzna mówił również o tym, że w trakcie postępowania został pozbawiony dostępu do leczenia za granicą, bo cierpi na rzadką chorobę immunologiczną. W jego ocenie to „forma prześladowania znana z państw autorytarnych”. Żalił się też, że w trakcie rozprawy został umieszczony w metalowej klatce.
Ostatnia skarga dotyczy umieszczenia mnie na oddziale dla niebezpiecznych przestępców w szpitalu psychiatrycznym w Tworkach. Do tego pozbawiono mnie dostępu do leczenia przeciwbólowego, którego wtedy potrzebowałem
— wyliczał Gaweł dodając, że wszystkie skargi zostały przyjęte przez Europejski Trybunał Praw Człowieka.
Prześladowanie polityczne?
Zdaniem Gawła, jego proces „nosił znamiona prześladowania politycznego”.
Destrukcja systemu sprawiedliwości nie była podstawą tego, że dostałem azyl. O tym przesądziły dwie konkluzje Norwegów. Po pierwsze - mój proces nosił znamiona prześladowań politycznych. Poza tym stwierdzono, że działania członków polskiego rządu, mających wpływ na policję i prokuraturę, które udowodniłem materiałami filmowymi i dokumentami, sprawiają, że nie mogę czuć się bezpiecznie w ojczyźnie
— mówił.
Dodał także, że „wiele osób, które władza wzięła na celownik, będzie w najbliższych latach szukać pomocy nie tylko w Norwegii”, a do niego już zgłaszają się „represjonowani prokuratorzy, sędziowie i inne osoby prześladowane przez państwo PiS”.
wkt/wyborcza.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/521353-absurdalne-wywody-gawla-w-gw-polska-nie-jest-praworzadna