Rozpoczęła się 10. edycja Kongresu Polska Wielki Projekt, corocznego spotkania intelektualistów, polityków, twórców, którzy w wykładach i dyskusjach, zarysowują i omawiają plany strategiczne dla Polski. Motywem przewodnim tegorocznego wydarzenia jest „Nowe Pokolenie”.
Po niemal trzydziestu latach budowy nowego porządku widzimy, jak niesłychanie trudnym zadaniem jest modernizacja i jak duże zasoby — elity, normy, instytucje — trzeba posiadać, by odnieść sukces. Jej naiwne, powierzchowne, imitacyjne rozumienie odpowiada w dużej mierze za irytująco dużą ilość błędów, które popełniliśmy, ale wynika też dość jasno z kosztów katastrof narodowych ostatnich 200 lat.
-napisali organizatorzy Kongresu. Pod hasłem „Nowego pokolenia” kryje się wola odbudowy zerwanych przez katastrofy historyczne więzi społecznych i wspólnotowych, w perspektywie nie tylko najbliższych lat, ale i całych generacji.
Spotkanie otworzył przewodniczący Rady Programowej, prof. Zdzisław Krasnodębski. Przypomniał genezę powstania Kongresu w 2010 roku, który ostatecznie był przygotowywany „w kontraście do tej ogromnej tragedii, jaką była Katastrofa Smoleńska”. Socjolog wskazał, że pierwszym debatom towarzyszyły także sprzeciw wobec postpolityki, „cechy tamtej epoki”, ale również „ogromna determinacja, żeby tę sytuację zmienić”.
Prezydent wspomina śp. Lecha Kaczyńskiego
Do zgromadzonych, za pośrednictwem komunikatora internetowego, przemówił prezydent Andrzej Duda. Prezydent podkreślił, że źródłem sukcesu Kongresu oraz obozu politycznego, z którego się wywodzi, było przekonanie, że w polityce „musi być pomysł, musi być idea, która wszystkich wiąże”. Andrzej Duda wspomniał, że program wypracowywany przez Kongres Polska Wielki Projekt był ambitny, ale taki którego chcieli Polacy. Zdaniem prezydenta ideą Kongresu jest chęć „wysłuchania głosu ludzi życzliwych Polsce”. Prezydent Andrzej Duda, który połączył się z uczestnikami kongresu za pośrednictwem internetu, zwrócił uwagę, że pomysłodawcą idei kongresu był śp. Lech Kaczyński.
To on, można śmiało powiedzieć był pomysłodawcą idei kongresu, jako dyskusji o Polsce, jako dyskusji, która polega na przedstawianiu swoich pomysłów na Polskę przez różnego rodzaju intelektualistów, ekspertów, tych ludzi którzy dobrze życzą Polsce i dobrze życzą polskiemu społeczeństwu, narodowi; którzy chcą, żeby Polska rozwijała się jako państwo silne, sprawiedliwe, jako państwo, które zajmuje mocną pozycję w naszej części Europy, jako państwo z którymi inni się liczą
—mówił prezydent.
Jak dodał Lech Kaczyński chciał, aby ta dyskusja trwała i była prowadzona przez ekspertów publicznie.
Stąd właśnie pomysł na kongres, który da możliwość wysłuchania różnego rodzaju głosów ludzi życzliwych Polsce
—mówił. Po to - jak stwierdził - aby z różnych głosów i dyskusji wyłonić to „co w przyszłości stanie się ważnymi elementami programowymi na przyszłość polityczną”.
Andrzej Duda zwrócił uwagę, że obóz polityczny, na którego czele stał prezydent Lech Kaczyński, a którym kieruje teraz wicepremier Jarosław Kaczyński zawsze uważał, że „przede wszystkim musi być pomysł, idea, którą razem jesteśmy związani, by można było realizować politykę”.
By ta realizacja polityki miała w ogóle jakiś sens potrzebny jest jasno określony cel. Z góry musi być wiadome do czego zmierzamy i czemu podporządkowane są te działania, które podejmujemy. Pomagał i pomaga w tym właśnie kongres Polska Wielki Projekt
—zaznaczył prezydent.
Stwierdził, że program Zjednoczonej Prawicy powstał w oparciu o idee wypracowane w trakcie kongresu Polska Wielki Projekt. Duda Zaznaczył, że obóz Zjednoczonej Prawicy uzyskał dwukrotnie samodzielną większość parlamentarną w wyborach właśnie dzięki temu, że miał „atrakcyjny i ambitny program, którego chcieli Polacy”.
Program rzeczywiście naprawy Rzeczpospolitej, poprawy jakości życia i budowania godności polskiego państwa. On był i jest realizowany, i to jest dla mnie ogromna satysfakcja
—powiedział Duda.
Jak dodał, „oczywiście mamy w tej chwili ogromny problem, mamy pandemię koronawirusa i związane z tym problemy gospodarcze”.
Podejmowaliśmy również i odważne decyzje, także kierując się różnymi wskazaniami z dyskusji, które były toczone podczas kolejny kongresów Polska Wielki Projekt
—powiedział.
Prezydent zaznaczył, że „aby rządzić państwem trzeba mieć odwagę i ułożone priorytety”.
My te priorytety pokazaliśmy. Tym pierwszym była ochrona bytu rodziny, czyli ochrona miejsc pracy (…). Zrobiliśmy to ryzykując setki miliardów złotych i przekazaliśmy je w ręce polskich przedsiębiorców, wierząc w to, że są ludźmi odpowiedzialnymi
—mówił Duda. Podkreślił, że Polska cały czas jest w relatywnie dobrej sytuacji gospodarczej.
W sobotę zostanie wręczony medal „Odwaga i Wiarygodność”, a w niedzielę nagroda im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
Medal „Odwaga i Wiarygodność”, jak zaznaczają organizatorzy, przyznawany jest osobom aktywnie działającym na rzecz kongresu oraz wizerunku Polski i jej obywateli w świecie.
Nagroda im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego przyznawana jest wybitnym polskim twórcom, których dzieła przyczyniają się do lepszego zrozumienia historii i tradycji Polski oraz stanowią cenną inspirację na przyszłość.
Dziesiąta edycja Kongresu „Polska Wielki Projekt” odbywa się w Arkadach Kubickiego i potrwa do niedzieli; ze względu na sytuację epidemiologiczne odbywa się ona w wersji hybrydowej - można ją śledzić poprzez stronę internetową: www.polskawielkiprojekt.pl
Gorąca debata na temat cyfryzacji
Wyraźny podział na technoentuzjastów i technorealistów (technosceptyków?) zaznaczył się w debacie pt. „Cyfrowa przyszłość – czy świetlana?”.
Entuzjastami byli Justyna Orłowska, pełnomocnik Prezesa Rady Ministrów ds. GovTech, Michał Lorenc Jr, inwestor w obszarze nowej gospodarki, e-commerce i gamingu oraz Jarosław Królewski, CEO Synerise S.A., mówiący o szansach na wydostanie się z biedy przez całe masy społeczne, dla których dostęp do podstawowych technologii takich jak smartfon czy internet, daje szanse na dostęp do podobnej wiedzy, którą dysponują najbogatsze elity.
Orłowska podawała też przykład Birmy, w której tamtejsi mnisi wykorzystali Facebook do ofensywy medialnej dla promowania religijnych wartości. Królewski i Lorenc podkreślali potencjał polskich informatyków, którzy mogą należeć do światowych elit cyfrowych. Entuzjaści wspomnieli także, że technologia okazała się zbawienna w dobie pandemii, umożliwiając kontakt z ludźmi, będącymi na kwarantannach i w izolacji. Ogólną tezą tego grona była nieuchronność rozwoju technologii cyfrowej, w związku z czym Polska ma zadanie umożliwić przedsiębiorcom oraz informatykom szybki rozwój, dostęp do zasobów i budowanie własnego potencjału, aby nie być skazanym na łaskę cyfrowych gigantów:
trzeba opracować strategie krajowe, jak się chce uczestniczyć w tej grze, czy maksymalizacja zysku, czy skierowana na jakość życia czy inne walory.
Na zupełnie inny poziom rozmowę chcieli przekierować Jacek Dukaj i profesor Andrzej Zybertowicz, którzy nakreślili zagrożenia wynikające z technologii cyfrowych. Dla nich to coś więcej niż problem inwigilacji przez Big Data czy „wielkiego brata”. Panowie stwierdzali, że internet potrafi wejść w taką interakcję z naturą człowieka, że często szkodzi społeczeństwom, demokracjom i jednostkom. Profesor Zybertowicz powiedział, że przez nowe technologie nastąpiła zmiana z myślenia logicznego na myślenie bardziej skojarzeniowe, a podstawowe procesy regulacji kulturowej, jej kluczowe zasoby, służą nie oświecaniu społeczeństwa, ale „samooślepianiu się ludzkości”. Dukaj kwestionował wiarę w pomyślność i nieuchronność procesu rozwoju technologicznego:
mitologia, w której żyjemy, to jest postęp, od stany który był zły, do stanu, który jest lepszy, dobry (…), tylko że wartości ulegają zmianom, których podłożem jest właśnie technologia.
Pojawiło się więc zagadnienie edukacji. O ile co do potencjału elit technologicznych w Polsce, które poradzą sobie na rynku światowym, nie było szczególnych wątpliwości, o tyle „internet dla mas” stał się przedmiotem sporu. Przeciętni odbiorcy internetu ulegają mechanizmom uzależniającym i - zdaniem technorealistów (technosceptyków?) - nie jest możliwe, by miliony internautów nauczyć „jak oprzeć się siłom cyfrowym”. Spłaszczenie wiedzy, maksymalizacja zysków w najbardziej prymitywnych zachciankach, manipulowanie emocjami wyborczymi w demokracjach Zachodu, to tylko niektóre niebezpieczeństwa, o których wspominali Dukaj i Zybertowicz.
Pod koniec rozmowy wyostrzył się spór o to, czy rozwój technologii jest nieuchronny i zdeterminowany, czy to jednak kwestia decyzji kapitałowych, na które można by wpłynąć, aby internet bardziej służył ludziom i przyczyniał się do jej rozwoju, a nie degradacji.
Koronakryzys
Dyskusję ekonomiczną zdominował temat wyjścia z koronakryzysu, ale nie tylko. Tematem spotkania był: Kryzys jako szansa: Jak odbudować gospodarkę europejską? Zadania Polski, prowadzony przez Marcina Dobrowolskiego. Udział wzięli Jadwiga Emilewicz, ekonomista Paweł Borys, prezes Zarządu GPW Marek Dietl oraz przedsiębiorca Cezary Kaźmierczak.
Prowadzący panel wspomniał o świetnych wynikach gospodarczych Chin, mimo pandemii, włącznie ze wzrostem, którym kraj środka może się pochwalić bodaj jako jedyny. Podkreślano, że priorytetem rządu powinno być przyspieszenie transformacji technologicznej, umiejętne przeprowadzenie transformacji energetycznej oraz wprowadzenie nowoczesnej edukacji, która przygotuje uczniów do współczesnego rynku pracy.
Wymienianie potrzebnych do rozwoju gospodarki rozwiązań swoją wypowiedzią przerwał Cezary Kaźmierczak, który stwierdzał, że problemy koronakryzysu, jakie były do tej pory, „to ledwie pieszczoty”, przy tym co będzie. Ale wspomniał też, że pomijanym przez władze czynnikiem ważnym dla biznesu jest stabilność, spokój oraz proste prawo. Przedsiębiorca stwierdził, że procedury prawne są zbyt skomplikowane, a wprowadzanie ustaw bez konsultacji społecznych budzi nieufność. „Pieniądze lubią spokój” - mówił Kaźmierczak i przekonywał, że nawet „10 estońskich CITów nie pomoże, jeśli nie będzie przewidywalności ustawodawstwa oraz długiego vacatio legis”.
Ciekawa dyskusja wywiązała się wokół kwestii specjalizacji polskiej gospodarki. Za wzór podano Izrael, który uzyskał wysoki poziom rozwoju w czterech branżach: rolnictwo, zbrojenia, przemysł optyczny oraz hydrologia. W odpowiedzi Jadwiga Emilewicz, przyznając rację co do zasady inwestowania jedynie w niektóre branże, stwierdziła, że nijak można przyrównać 7-miionowy Izrael do 38-milionowej Polski i że Polska potrzebuje tych specjalizacji więcej.
Marek Dietl jako jeden z atutów polskiej gospodarki na czas kryzysu wskazał rozproszenie gospodarki w kilku branżach.
„Nie bójmy się barbarzyńców”
Gdzie jest ta blokada, która w nas siedzi?
-pytał Krzysztof Noworyta na panelu „Kultura, głupcze!”. Współtwórca takich wielkich projektów medialnych jak film „Niezwyciężeni” twierdził, że Polacy w walce o pokazanie światu swojej narracji za bardzo ulegli sentymentom i poczuciu, że muszą spłacać dług poprzednim pokoleniom. Noworyta powiedział, żeby politykę historyczną prowadzić dla siebie, dla własnej wspólnoty, a nie w ramach duchowych zobowiązań. Stąd producent stwierdził, że zamiast obrażać się na Netflixa, trzeba rzucać im scenariusze, próbować realizować głośne projekty, tak jak udało się to Tomkowi Bagińskiemu i Jackowi Dukajowi w serialu „Kierunek: noc”, który stał się hitem… w Malezji. A więc można opowiadać narracje i porywać odległe społeczeństwa.
Redaktor Paweł Lisicki wspominał, że „kulturalna rewolucja, której Netflix (…) staje się pewnego rodzaju ekspozyturą” promuje właśnie innego człowieka. Naczelny „Do Rzeczy” opowiedział o jednym z największych portali internetowych (miał na myśli Onet), który opublikował tekst zachwalający niemieckie rozliczenia z przeszłością, a ganiący Polaków za nieumiejętność dyskutowania na temat własnej historii. Wskazał także, że mimo przejęcia władzy przez obóz konserwatywny, dystrybucja prestiżu wciąć w głównej mierze należy do lewicowo-liberalnego establishmentu - jako przykład podał literacką nagrodę NIKE (Agora), której nie równa się żadne inne wyróżnienie o charakterze konserwatywnym.
Profesor David Engels wygłosił miniwykład na temat kondycji polskich (czy europejskich w ogóle) uniwersytetów, które zostały zdominowane przez lewicową poprawność polityczną, przez potrzebę pójścia z duchem czasu. Alternatywą, zdaniem Engelsa, jest tworzenie instytucji równoległych, co natrafia na opór mainstreamu np. odmawiający uznawania dyplomów z nowych placówek.
Profesor Maciej Urbanowski wskazał na ten paradoks, że oto politycy państw narodowych decydują o finansowaniu uniwersytetów, które nie bronią wartości narodowych. Wskazał jednak, że jeśli uniwersytety czy ośrodki kultury zaniedbują przestrzeń kultury tradycyjnej, to na jej miejsce wchodzi kultura innego narodu (!) albo kultura ponadnarodowa.
Krzysztof Noworyta sprzeciwiał się, dość popularnemu w obozie konserwatywnym, defetyzmowi dotyczącymi losów trwającej wojny kulturowej. Producent powiedział, że zachowujemy się jak starożytni Rzymianie czekający na barbarzyńców w strachu, sami pozostając bezczynni. „Nie bójmy się barbarzyńców” - podsumował Noworyta, wskazując, że z Netflixa da się jeszcze zrobić narzędzie do promocji Polski.
Kongres Polska Wielki Projekt zakończył dziś obrady dwiem debatami na temat ekologii: „Zielony konserwatyzm” oraz „Polska w zielonej Europie”. W obu debatach, prowadzonych przez Grzegorza Górnego, paneliści nakreślili czym naprawdę jest ekologia i sozologia (nauka o ochronie środowiska naturalnego) i często wykorzystywane w dyskursie fragmenty ze Starego Testamentu o „czynieniu sobie Ziemi poddanej” jest nadużywane dla eksploatowania zasobów bez troski o otoczenie. Politolog Sławomir Mazurek przypomniał chrześcijańskie akty królewskie w Polsce, które miały na celu obronę żubrów czy bobrów, zakazujące zakładaniu sideł, czyli wyrażając zaniepokojenie wymieraniem niektórych gatunków. Mazurek dodawał później, że dyskusja i próby porozumienia z lewicowym establishmentem jest utrudnione, bo „postmodernizm przewałkował słowa” i używając tych samych pojęć obie strony mają na myśli coś zupełnie nowego. Piotr Abramczyk, prezes zarządu GCCM Polska – Światowego Ruchu Katolików na Rzecz Środowiska, wspominał o encyklice papieża Franciszka „Laudato si”, w której około 30 razy pojawia się słowo „dialog”. Przy czym ta rozmowa, powinna się odbyć ze środowiskami mainstreamu lewicowo-liberalnego, dopiero po określeniu własnej tożsamości, przekonań i wizji człowieka.Przemysław Barszcz, prezes Polskiej Fundacji Przyrodniczo-Leśnej uzupełniał podejście do ekologii sprzeciwem wobec doktryny antynatalistycznej i powoływaniu się na Thomasa Malthusa, w postulowaniu ograniczania liczby ludności - a to jest jeden z postulatów lewicy włączony w rzekomą dbałość o przyrodę.
W kolejnej debacie wzięli udział prof. Zdzisław Krasnodębski, Agata Śmieja (prezes Fundacji Czyste Powietrze) oraz Komisarz UE ds. rolnictwa Janusz Wojciechowski. Europoseł Krasnodębski przypomniał słowa Franza Timmermansa, zapewniającego Unię Euorpejską, że wprowadzenie Zielonego Ładu „będzie bolało”. Komisarz UE miał przy tym zapewniać, że po osiągnięciu celu Europa będzie miała z tego same korzyści, ale teraz potrzebne są poświęcenia.
Jednak sama idea Zielonego Ładu nie jest, zdaniem Janusza Wojciechowskiego, godna potępienia. Komisarz UE ds. rolnictwa wspomniał, że np. we wspólnocie 3% właścicieli ziemskich posiada ponad 50% ziemi rolnej na zjednoczonym kontynencie, zaś sam Ład ma na celu. m.in. powstrzymanie tego procesu i dania szansy mniejszym gospodarstwo, z czego szczególnie Polska powinna być zadowolona. Wojciechowski wspominał także o statystykach medycznych, mówiących o tym, ze każdego roku umiera w Polsce 50 tys. ludzi z powodu chorób związanych z zanieczyszczeniem powietrza, zaś w całej UE - pół miliona osób rocznie. Sama idea jest więc, zdaniem panelistów, warta uwagi, jednak sposób jej realizacji pozostawia wiele do życzenia. Agata Śmieja z FCP wspomniała, że w projekcie nie uwzględnia się specyfiki różnych części starego kontynentu - i tak np. południe Europy nie potrzebuje ogrzewać gospodarstw domowych tak długo i intensywnie jak to jest w Polsce, a choć Skandynawia oraz Litwa, Łotwa i Estonia, muszą korzystać z energii grzewczej zimą, to na swojej całej powierzchni mają jedynie 35 milionów mieszkańców (7 krajów łącznie), gdy zaś sama Polska - 38.
Zakończył się pierwszy dzień Kongresu Polska Wielki Projekt.
PAP/JAM
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/521231-x-edycja-kongresu-polska-wielki-projekt-o-odbudowe-wiezi