Spodziewajmy się tego, że ten walec będzie napierał jeszcze bardziej. Do tego dochodzi ostrzał z boku, czyli bezczelne wypowiedzi polityków takich jak Katrina Barley, która naciska na czułe dla Polaków struny. Chodzi o to czego doznał nasz naród w czasie II Wojny Światowej z rąk niemieckich. To psychologiczna presja, której musimy się opierać
– mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Beata Kempa, polska deputowana do Parlamentu Europejskiego.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:TYLKO U NAS. Ryszard Czarnecki: Oczekujemy odwołania Katariny Barley. Jej słowa kojarzyły się z politycznymi celami III Rzeszy
wPolityce.pl: Wypowiedzi pani Katariny Barley o „zagłodzeni Polski i Węgier wstrząsnęły opinią publiczną i sprawiły, że wracamy do dyskusji na temat pogardliwych tonów w słowach niemieckich polityków o Polsce.
Beata Kempa: Pani Barley powinna mieć na tyle honoru, by odejść z zajmowanego stanowiska. Powinna też pouczyć się o historii Polski i Niemiec. Ona wpisuje się w narrację z roku 1933 roku.
Coraz głośniej mówi się jednak, że niemieccy politycy unijni prowadzą wobec Polski podwójną grę i łamią zasady ustalane jeszcze w lipcu. Chcą bowiem instytucjonalnie i poprzez Komisję Europejską naciskać na Polskę w sprawie praworządności.
Beata Kempa: Każdy kto słuchał Ursuli von den Leyen, kiedy czyniła zabiegi, by zostać szefową Komisji Europejskiej, mógł odnieść wrażenie, że prezydencja niemiecka będzie inaczej podchodzić do problemu praworządności. Ktoś kto nie jest jednak naiwny, dobrze wiedział, że to co zrobią Niemcy, to będzie przyspieszeniem w sprawie dyscyplinowania innych krajów Unii Europejskiej, w zakresie portowania absolutnie liberalnych, by nie powiedzieć lewackich, treści. Batem ma być groźba związana z tym, że brak przyjęcia przez nas tego systemu wartości, skutkować będzie uszczupleniem środków unijnych. To bardzo sprytny zabieg. Celowo nie wprowadza się definicji praworządności, fundamentu, na którym powinna opierać się każda ocena i zalecenie. W miejsce tego fundamentu próbuje się powołać grupę, która składa się głównie z urzędników.
To reprezentacja, która nie ma nic wspólnego z demokracją.
Nie są oni wybierani w wyborach, gdyż są rekomendowani na swoje stanowiska. To urzędnicy Komisji Europejskiej i Parlamentu Europejskiego oraz agencji praw podstawowych. Przypomnę tu, że Polska nie podpisała karty praw podstawowych UE. Mowa tez o przedstawicieli NGOsów i to tych, które mają zabarwienie ideologiczne. Takie gremium ma oceniać demokratycznie wybrane rządy, wolę społeczeństw i nakreślać kierunki. Te środowiska będą nadzorować wdrażanie zasad wynikających z Karty praw podstawowych. To zupełnie inny system wartości z innym niż nasze podejściem do rodziny, edukacji, zdrowia reprodukcyjnego kobiet, itd. To inżynieria, która służy temu, by tylnymi drzwiami wprowadzić i przymusić do wprowadzenia ideologicznych rozwiązań, w tych państwach, które wciąż jeszcze stoją na gruncie chrześcijańskim.
Problem będzie więc narastać?
Spodziewajmy się tego, że ten walec będzie napierał jeszcze bardziej. Do tego dochodzi ostrzał z boku, czyli bezczelne wypowiedzi polityków takich jak Katarina Barley, która naciska na czułe dla Polaków struny. Chodzi o to czego doznał nasz naród w czasie II Wojny Światowej z rąk niemieckich. To psychologiczna presja, której musimy się opierać.
Ale pani Barley posługuje się dokładnie taką samą narracją, jak opozycja totalna w Polsce i polscy eurodeputowani z Koalicji Obywatelskiej. To swoisty „deal”, który ma, w sposób niedemokratyczny, wpływać na rzeczywistość w Polsce.
Oczywiście, że tak. Arytmetyka w Parlamencie Europejskim jest nieubłagana. Większość mają socjaliści, liberałowie, oraz lewacy. Taka, pozatraktatowa próba narzucenia nam sposobu myślenia właśnie się odbywa.
Dlaczego tak się dzieje?
Cel jest jest jeszcze jeden, w który wierzą polscy liberałowie oraz Rafał Trzaskowski. Ci ludzie wierzą w federalną, zjednoczoną Europę. Ta koncepcja odrzuca istnienie państw narodowych , które wzajemnie się ubogacają. Ta ich wersja Europy jest zarządzana na ostatnim piętrze gmachu Komisji Europejskiej. Ma być więc jedno, superpaństwo. To przypomina nam to co próbowano nam wtłaczać do głów przez 50 lat. Teoria marksizmu i leninizmu powraca. Ta wizja superpaństwa, która pozbawia nas suwerenności narodowej. To się nie uda. My wolność mamy w genach i żaden liberał nie będzie nam odbierać suwerenności.
To dlaczego polscy eurodeputowani wysyłają do Brukseli wiernopoddańcze hołdy i błagania, krzyczą o opresyjności polskiego państwa, itd.
To możemy rozpatrywać w kilku wymiarach. Ci ludzie mają kompleks. Są przekonani, że wszystko co piękne i mądre pochodzi spoza Polski, a to przecież nieprawda. Polska jest zdecydowanie sprawniejsza i bezpieczniejsza niż wiele krajów Unii i lepiej sobie radzi z licznymi kryzysami światowymi. Kolejna kwestia, to fakt, że polska opozycja rozpaczliwie potrzebuje komunikować się ze swoim elektoratem. To, że ten komunikat szkodzi Polsce nie ma dla nich znaczenia. Tymczasem elektorat odchodzi od Koalicji Obywatelskiej. Polacy, wyborcy KO, nie zgadzają się na szkalowanie Polski na arenie międzynarodowej.
Po nas tylko potop?
Niestety tak. Europosłowie i urzędnicy nie zagłębiają się w temat, nie interesuje ich, czy np. rzeczywiście w Polsce występują „strefy wolne od LGBT. Nie przyjmują do wiadomości, że jest to manipulacja i kreacja jednego człowieka. Gdy jednak pytamy o konkrety, to ci politycy i urzędnicy mają problem z odpowiedziami. Tak samo jest z praworządnością i sądownictwem. Przywozi się do Brukseli mocno sfrustrowanych sędziów, którzy zamiast zając się pracą w Polsce, chodzą po salonach w Brukseli i atakują własny kraj.
Z kolei pani Spurek przekonywała, że polskie dzieci popełniają samobójstwa z powodu rzekomo opresyjnej polityki rządu wobec mniejszości seksualnych.
Wykorzystywanie śmierci dziecka do ataku na polski rząd tylko dlatego, że pani Spurek nie podoba się polityka demokratycznie wybranej władzy jest czymś co kobiecie i Polce nie przystoi. To się nie miesi w głowie. Ta osoba przekroczyła Rubikon. Jej wypowiedzi mają na celu ośmieszenie Polski. Ośmieszają ją samą. Pamiętamy jej wypowiedzi o rolnictwie. Niech pojedzie na Podlasie i porozmawia o tym z rolnikami. Wiem co usłyszy. Chciałabym żeby pani Spurek zajęła się praca, a nie szkodzeniem Polski.
Rozmawiał Wojciech Biedroń
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/520816-nasz-wywiad-kempa-barley-wpisuje-sie-w-narracje-z-1933-r