Dziś w XXI wieku, pocztowcy, jesteście dla nas współczesnych gdańszczanek i gdańszczan wzorem najwyższego poświęcenia - powiedziała w poniedziałek prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz podczas obchodów 81. rocznicy rozstrzelania Obrońców Poczty Polskiej.
Nie tylko dlatego, że mężnie broniliście swojego urzędu. Ale również dlatego, że latem 1939 r. nie zrejterowaliście dla ochrony swojego prywatnego bezpieczeństwa. A przecież w latach 30. Gdańsk brunatniał z dnia na dzień. W 1938 r. Niemcy anektowali Austrię, pół roku później, także wbrew postanowieniom traktatu wersalskiego, zajęli część Czechosłowacji i wcielili ją do Trzeciej Rzeszy. Przed 1 września wielokrotnie naruszali granicę Rzeczpospolitej Polskiej
— mówiła Dulkiewicz.
„Chylę przed wami, pocztowcy, głowę, Polacy z Wolnego Miasta Gdańska”
Uroczystość odbyła się na Cmentarzu Ofiar Hitleryzmu na Zaspie.
Dzisiaj w 81. rocznicę sądowego mordu, kiedy 38 pocztowców straciło życie, nie można milczeć. Trzeba przywołać ich nazwiska. Chylę przed wami, pocztowcy, głowę, Polacy z Wolnego Miasta Gdańska
— podkreśliła prezydent.
Dodała, że taka rocznica skłania do refleksji i zadumy.
Dni takie, jak dziś przynoszą wiele pytań. Czy w moim, naszym życiu są jeszcze wartości, za które gotowi bylibyśmy zapłacić najwyższą cenę? Ile mogę poświęcić dla ojczyzny? Czy jestem gotowy ma śmierć? Nie wiem, czy gdańscy pocztowcy mieli czas, żeby zadawać sobie takie pytania podczas trwającego kilkanaście godzin szturmu i bohaterskiej obrony Poczty Polskiej. Ale nie wierzę, żeby nie martwili się o swoich bliskich, nie myśleli o żonach, dzieciach o rodzicach, pewnie w podeszłym wieku
— zaznaczyła.
Dulkiewicz: Zło kiełkowało wśród tzw. porządnych Niemców
Zwróciła uwagę, że w tragedii polskich pocztowców „boleśnie splata się historia mocarstwa bezwzględnie idącego po władze z losami zwykłych ludzi”.
Zło kiełkowało również tu, w Gdańsku, wśród zwykłych tzw. porządnych Niemców, którzy mieszkali obok Polaków, Kaszubów, Żydów. (…) Zło dojrzewało wśród miłych, pracowitych Niemców, niemieckich gdańszczan, którzy dali się ponieść hasłom rzuconym przez szaleńca, oszusta i razem z nim poszli podpalić świat
— powiedziała.
Podziękowała bliskim ofiar, którzy pielęgnują pamięć o tragicznych wydarzeniach II wojny światowej.
Ta rodzinna pamięć ma arcygdański charakter. Co to znaczy arcygdański? To znaczy, wrosła niezwykle silnie w dziedzictwo naszego miasta. Jest ważna od kilkudziesięciu lat dla mieszkańców Gdańska, niezależnie skąd przybyli tutaj po 1945 roku. Ale ważna jest także dla nas, dla włodarzy naszego miasta. Ci, którzy mówią dzisiaj o fascynacji naszego miasta niemieckością, albo wysyłają nas na emigrację do Niemiec, obrażają pamięć pocztowców i tych, którzy od 1945 roku ją kultywują
— powiedziała Dulkiewicz.
Podczas uroczystości na cmentarzu odmówiono także modlitwę oraz złożono wieńce i wiązanki kwiatów pod pomnikiem.
Po powołaniu w listopadzie 1920 r. Wolnego Miasta Gdańsk władzę i kompetencje podzielono w nim między II Rzeczpospolitą a Niemcy. Polacy, którzy według różnych źródeł stanowili w Wolnym Mieście od 9 do 14 proc. mieszkańców, otrzymali m.in. przywilej posiadania własnej służby pocztowej i kolejowej. Poczta Polska w Gdańsku miała status instytucji rządowej, a urzędom pocztowym nadano przywileje przysługujące jednostkom eksterytorialnym.
1 września 1939 r. o godz. 4.48, niemal jednocześnie z ostrzałem z pancernika Schleswig-Holstein polskiej składnicy wojskowej na Westerplatte, rozpoczął się niemiecki atak na główny polski urząd pocztowy w Gdańsku. W placówce przebywało wówczas około 60 Polaków (historycy nie potrafią określić ich dokładnej liczby), którzy bronili się przez kilkanaście godzin. W walce zginęło ośmiu pocztowców, od ran i poparzeń (Niemcy podpalili pocztę) zmarło sześć osób.
38 obrońców stanęło przed niemieckim sądem wojennym, który - wbrew międzynarodowym konwencjom i lokalnemu prawu - skazał ich na śmierć za „działalność partyzancką”. Zostali rozstrzelani 5 października 1939 r. w Gdańsku. Ciała pochowano w nieoznaczonym miejscu w pobliżu ówczesnego lotniska. W 1991 r. w czasie prac budowlanych na gdańskim osiedlu Zaspa natrafiono na zbiorową mogiłę, w której - jak się okazało po badaniach antropologicznych - pochowano rozstrzelanych pocztowców.
W 1979 r. w budynku Poczty Polskiej otwarto muzeum. Umieszczono w nim nieliczne dokumenty i przedmioty związane z placówką i jej obroną. W latach 90. trafiły tam także znalezione w zbiorowym grobie rzeczy osobiste należące do pocztowców.
W maju 1998 r. Krajowy Sąd w Lubece uniewinnił skazanych na śmierć i rozstrzelanych obrońców Poczty Polskiej w Gdańsku. Sąd uznał, że we wrześniu 1939 r. w Wolnym Mieście Gdańsk nie obowiązywało prawo wojenne III Rzeszy, na mocy którego - i to „z rażącym naruszeniem” tych przepisów - skazano polskich obrońców poczty. Lubecki sąd stwierdził, że postępowanie członków sądu, który wydał wyrok na pocztowców, można zakwalifikować jako zbrodnię sądową (Justizmord).
gah/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/520675-dulkiewicz-zlo-dojrzewalo-wsrod-milych-pracowitych-niemcow