”Oczywistym jest, że p. Barley powinna stracić stanowisko, a takie słowa powinny zostać potępione” - mówi w wywiadzie dla portalu wPolityce.pl Dominik Tarczyński, europoseł Prawa i Sprawiedliwości.
wPolityce.pl: Europosłowie PiS chcą odwołania wiceszefowej PE. Dlaczego Katarina Barley powinna stracić stanowisko?
Dominik Tarczyński: Przede wszystkim dlatego, że to, co powiedziała jest tym, co myśli. Nie przeprosiła, nie zadośćuczyniła i to jest przykre. To jest nie do przyjęcia z kilku względów. Po pierwsze dlatego, że w wolnej, demokratycznej Europie i świecie nie ma miejsca na używanie takiego języka przez polityków, przez ludzi stanowiących prawo, przez ludzi, którzy są odpowiedzialni za los Europy, mam w tej chwili na myśli Parlament Europejski. Po drugie nie jest to do przyjęcia ze względu na kontekst historyczny i wszystkie te argumenty są chyba dla wszystkich oczywiste. Dla mnie bardzo istotnym będzie to, w jaki sposób podczas ewentualnego głosowania – wierzę, że do niego dojdzie – będą zachowywać się posłowie opozycji. Widzieliśmy jak zachowywali się podczas debat na temat Nord Stream 2, via carpatia i innych spraw. To będzie papierek lakmusowy tego, kto myśli o Polsce, a kto o Polsce nie myśli. To będzie papierek lakmusowym tego, kto myśli i dba o wolne, europejskie narody, demokratycznie wybrane rządy, jak np. węgierski lub tylko chce zarządzać strachem i w ten sposób zdobywać władze. To właśnie jest dyktatura – zdobywanie władzy nie przez demokratyczne wybory wolnych narodów Europy, ale przez zastraszanie. W mojej ocenie słowa wiceprzewodniczącej są oznaką mentalności niemieckich ekstremistów lewicowych, którzy chcą zdobywać władzę strachem, szantażem. Cały czas wyobrażają sobie, że pieniądz jest najwyższą wartością w życiu człowieka. Jest to coś, co nawet w ustach niemieckiego lewicowego polityka jest nie do przyjęcia. Wiceprzewodnicząca PE obraziła wszystkie ofiary II wojny światowej, obraziła bezpośrednio Polaków i Węgrów. Te nieporadne tłumaczenia – nawet nie przeprosiny, a tłumaczenia – nie zmieniają faktu, że takie słowa padły. Padły tam nazwiska Orban i Kaczyński w kontekście zabierania sobie pieniędzy do kieszeni. Nawet jeżeli była to bardzo obrazowa przenośnia, to jest to nie do przyjęcia. Tych argumentów jest bardzo dużo, jest to absolutnie nie do przyjęcia. Na takie zachowania, takie postawy nie ma zgody, bo od języka, od słownictwa, nawet od przenośni rozpoczynało się w przeszłości piekło. Nie ma na to zgody i p. Barley musi ponieść najsurowsze konsekwencje.
Czy widzi pan szansę na odwołanie wiceprzewodniczącej, patrząc na skład Parlamentu Europejskiego?
Mamy przykłady takich głosowań, gdzie wiceprzewodniczący byli odwoływani. Wtedy tak naprawdę będziemy wiedzieć z jaką Unią Europejską, z jakim Parlamentem Europejskim i z jaką opozycją w Polsce mamy do czynienia. Oczywistym jest, że p. Barley powinna stracić stanowisko, a takie słowa powinny zostać potępione. Oczywiste jest również to, że ci, którzy najczęściej zarzucają faszyzowanie, dyktaturę i inne te abstrakcyjne dla polskiego rządu określenia, powinni najgłośniej teraz krzyczeć, żeby tę panią ukarać. Zobaczymy czy mamy do czynienia z hipokrytami i czy mamy do czynienia z ludźmi, którzy de facto chcą zarządzać strachem, a przez strach i szantaż zdobywać poparcie społeczne oraz władzę, czy mamy do czynienia z ludźmi, którzy mają jakiekolwiek wartości. To będzie bardzo interesujące tak na poziomie decyzji czy do tego głosowania dojdzie, jak i samego wyniku. Temu bym się przyglądał. Nie ma bardziej widocznego sposobu na to, aby określić z kim mamy do czynienia, jeżeli chodzi o politykę, jak sytuacja, kiedy ekstremalnie lewicowa polityk niemiecka atakuje Polaków i Węgrów – narody, które były tak mocno dotknięte w trakcie II wojny światowej – takimi słowami, porównaniami, jak „zagłodzenie”. Czego więcej trzeba, żeby stanąć po stronie Polski? Czego więcej trzeba, żeby stanąć po stronie Węgrów? Co ma się stać? Mamy usłyszeć, że trzeba zagazować Polaków? Nie wiem, co jeszcze więcej miałoby się stać, jakie słowa paść, żeby kogoś to poruszyło. Dla mnie jest to kwestia godności narodu polskiego i nie są to słowa na wyrost. Każdy polski polityk, każdy poseł do Parlamentu Europejskiego w Polsce powinien jednoznacznie poprzeć ten wniosek i absolutnie bez żadnego zawahania zagłosować za odwołaniem tej pani. To głosowanie pokaże, kto naprawdę dba o interesy Polski, o dobre imię Polski, co przekłada się na życie nas – Polaków teraz, na godność i historię tych, którzy zginęli oraz na przyszłe pokolenia. Czy będziemy narodem, który może być poniżany, opluwany i obrażany, czy jesteśmy narodem, który jest dumny, który poradził sobie z nawałą sowiecką i niemiecką, a teraz godnie patrzy w przyszłość. To jest bardzo ważne i to nie są słowa na wyrost.
Czy sondowali państwo poparcie dla tego wniosku u węgierskich europosłów lub szerzej?
W naszym imieniu i imieniu EKR-u działania na tym etapie podejmuje prof. Legutko. Wierzę w to, że nasze stanowisko, nasze oczekiwania w sprawie tego wniosku są absolutnie zrozumiałe, że nikt – tym bardziej nasi bracia Węgrzy – nie będzie oponować, że wręcz przeciwnie, będą nas wspierać. Wierzę w to, że wszyscy posłowie wybrani w Polsce zagłosują za tym wnioskiem, gdy dojdzie do głosowania. To będzie papierek lakmusowy tego, z kim mamy do czynienia, jeśli chodzi o eurodeputowanych.
Not. kb
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/520652-wywiad-tarczynski-postawa-ws-barley-papierkiem-lakmusowym