”Mamy w Polsce sytuację porównywalną z Marcem 1968 r.” – przekonuje Agnieszka Holland na łamach „Newsweeka”.

Córka znanej reżyserki jest lesbijką. Holland została zapytana o jej reakcję na słowa polityków, że LGBT to ideologia, a nie ludzie.

Przede wszystkim poczułam wściekłość, że można być tak podłym. Nie mówię nawet o niejakim Przemysławie Czarnku, który jest prawdopodobnie fanatycznym fundamentalista, ale o Dudzie, Kaczyńskim czy innych, którzy powtarzali te groźne brednie nie z przekonania, lecz cynicznie, z czystej politycznej kalkulacji. Wypuszczali demony nienawiści, by utrzymać bezkarność i przywileje je swej władzy

– przekonuje Agnieszka Holland.

Polska jak w marcu 1968 roku

Artystka porównuje sytuację w Polsce do wydarzeń z marca 1968 roku.

Poczułam się bezsilna i nadal tak się czuję, ale z drugiej strony uważam, że to nie zwalnia mnie z działania. Mamy w Polsce sytuację porównywalną z Marcem 1968 r. (żeby nie przywoływać od razu lat 30. XX wieku), a reakcja na nagonkę na środowiska LGBT dowodzi, że problem jest głębszy, a łatwość jej rozpalania większa, niż mogłoby się wydawać

– mówi reżyserka.

Holland chwali też zachowanie Michała Sz., pseud. „Margot”. Przy okazji krytykuje tych, którzy nie zachwycili się zachowaniem działacza LGBT.

No bo co nam uświadomiło potępianie przez dużą część tzw. naszej bańki buntowniczego zachowania Margot, działaczki kolektywu Stop Bzdurom? Że w dużej części polskiego społeczeństwa istnieje zgoda na homofobię. Z wielu ludzi wyszedł obskurantyzm, okazało się, że mają stereotypową wizję świata, w której ofiara musi być koniecznie szlachetna i pokorna, inaczej nie możemy jej bronić. To jest lenistwo etyczne i oportunizm, przed którym Margot - celowo lub bezwiednie - postawiła lustro

– twierdzi Agnieszka Holland.

Agnieszka Holland atakuje rząd. Nie brakuje krzywdzących analogii. Jakie to przewidywalne… Pytanie, czego musiałby nie robić obóz władzy, żeby nie znaleźć się w ogniu krytyki pani reżyser.

mly/gah/”Newsweek”