„Różnego rodzaju wewnętrzne konflikty są rodzajem normy w dużych ugrupowaniach politycznych. Wyborcy mogą być do tego po prostu przyzwyczajeni, a skoro są przyzwyczajeni, to znaczy, że – zwłaszcza krótkoterminowo – nie reagują. Natomiast jeśli chodzi o kwestie związane z rolnictwem, zwierzętami futerkowymi, hodowlą itd., to myślę, że tak naprawdę na realną reakcję trzeba poczekać jeszcze około tygodnia, dwóch. Dopiero wtedy sondaże będą odzwierciedlały to, czy doszło do jakiejkolwiek zauważalnej statystycznie reakcji na całą tę sytuację” - mówi portalowi wPolityce.pl prof. Rafał Chwedoruk, wykładowca Uniwersytetu Warszawskiego, komentując ostatni sondaż IBRIS dla WP.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
-SONDAŻ: Mocna pozycja PiS, spada poparcie dla Hołowni. Koalicja Polska poniżej progu wyborczego
wPolityce.pl: Z najnowszego sondażu IBRIS dla Wirtualnej Polski wynika, że pozycja PiS jest nadal bardzo mocna. Wygląda na to, że zawirowania w Zjednoczonej Prawicy nie zaszkodziły partii Jarosława Kaczyńskiego. Dlaczego tak się stało?
Prof. Rafał Chwedoruk: Pamiętajmy, że żyjemy w pewnym politycznym interludium. Jesteśmy tuż po kampanii prezydenckiej, tak naprawdę po całym cyklu elekcji, w których zaangażowanie obywateli, zainteresowanie polityką było rekordowe w historii Polski, więc w naturalny sposób może przyjść za tym znużenie tematem. Zwłaszcza, że w tle mamy i Covid-19 i wiele wydarzeń w świecie, co mówiąc wprost zapewne odsuwa nieco zainteresowanie od polityki. Poza tym jeśli chodzi o wyborców głosujących na Zjednoczoną Prawicę, to jeśli potraktujemy ich - jak to wielokrotnie czyniono - dychotomicznie, dzieląc na tych, którzy są tradycyjnymi wyborcami prawicy, oraz na tych, którzy doszlusowali po drodze znęceni na przykład kwestiami polityki gospodarczej czy polityki społecznej, to mówiąc w skrócie żadna z tych dwóch grup nie ma dokąd pójść. Wyborcy tradycyjnie prawicowi trudno by się orientowali na Konfederację, która jest w dużym stopniu - mimo symbolicznego założenia krawata przez kandydata w wyborach prezydenckich – ugrupowaniem adresowanym do młodych wyborców. W warstwie ekonomicznej jest radykalnie liberalna, a to raczej dla wyborców pokoleń w średnim i starszym wieku niekoniecznie musi być nęcące. Natomiast ci wyborcy, którzy by się wahali, też niezbyt mają dokąd pójść. Do PO nie, bo konflikt między PiS-em a PO jest tak długi i zażarty, że odsetek wyborców wędrujących pomiędzy tymi podmiotami jest niezbyt duży. Ludowcy przeżywają swoje dylematy wewnętrzne, przesunęli się bliżej środowisk liberalnych - bardzo symboliczne w ostatnich latach - poprzez angaż polityków PO, Lewica zaczęła się koncentrować w różnym stopniu na kwestiach kulturowych, co z całą pewnością nie sprzyja pozyskiwaniu umiarkowanych, centrowych stronników.
Różnego rodzaju wewnętrzne konflikty są rodzajem normy w dużych ugrupowaniach politycznych. Wyborcy mogą być do tego po prostu przyzwyczajeni, a skoro są przyzwyczajeni, to znaczy, że – zwłaszcza krótkoterminowo – nie reagują. Natomiast jeśli chodzi o kwestie związane z rolnictwem, zwierzętami futerkowymi, hodowlą itd., to myślę, że tak naprawdę na realną reakcję trzeba poczekać jeszcze około tygodnia, dwóch. Dopiero wtedy sondaże będą odzwierciedlały to, czy doszło do jakiejkolwiek zauważalnej statystycznie reakcji na całą tę sytuację.
Na drugim miejscu w tym sondażu jest PO, natomiast spada poparcie dla ruchu Hołowni. Do wyborów mamy jeszcze trzy lata. Na ile w Pana ocenie Polsce 2050 uda się utrzymać powyżej progu wyborczego?
Trudno będzie podtrzymywać zainteresowanie tym ruchem. Każdemu byłoby trudno w sytuacji, kiedy jest poza parlamentem, czy ma w tym parlamencie niezbyt fair reprezentację, ale bardzo, bardzo skromną. Poza tym ten ruch korzysta oczywiście na efekcie wyborów, ale także na pewnym zamieszaniu wewnątrz Platformy, niewiedzy, co czynić dalej. Zasoby, jakimi dysponuje, dałyby możliwość partii Borysa Budki osłabienia prób tworzenia nowej inicjatywy. Myślę zatem, że ten ruch – zresztą można już pewne przesłanki tego wskazywać - będzie skazany na to, by się orientować na kryzys w którymś z parlamentarnych podmiotów i wykorzystanie takiego kryzysu poprzez przyciąganie polityków stamtąd, albo wręcz zawarcie porozumienia. Do tej drugiej sytuacji doszłoby zwłaszcza, gdyby ruch Hołowni był trochę słabszy. W naturalny sposób patrzy na ludowców, na lewicę jako te podmioty, które mogą się znaleźć w kręgu oddziaływania Hołowni, ewentualnie gdzie mogą się znaleźć środowiska zainteresowane takim mariażem.
Problem Szymona Hołowni polega również na tym, że wcześniej ci, którzy próbowali wejść do poważnej polityki jako domniemani nuworysze spoza systemu partyjnego, szukali elementów programowych, które przedstawiałyby ich opinii publicznej jako kontestatorów. Paweł Kukiz miał radykalne treści w kwestii ordynacji wyborczej, skrajna prawica głównie poprzez różne kwestie kulturowe i bardzo jednoznaczny przekaz w sprawie migrantów itd. W przypadku Szymona Hołowni, poza krótkim epizodem retoryki antypartyjnej, która w Polsce jest często skądinąd spotykana przed drugą turą wyborów prezydenckich, mówi to, co główny nurt, zwłaszcza liberalny polityki. Różnice programowe są bardzo niewielkie, a w sprawach strategicznych wręcz ich nie widać, więc to też dodatkowo utrudnia kwestię. W zasadzie w którymś momencie stanie się taką „Platformą BIS” i bardzo ciężko będzie mu wtedy przekonać wyborców do tego, by zrezygnowali z kontrowersyjnej, ale w miarę stabilnej partii. Nie jest to zatem nic zaskakującego. Takie ekscytacje sukcesami marketingowymi różnych ugrupowań w początkowym stadium ich istnienia później z reguły nie znajdują potwierdzenia w rzeczywistości. Tak jak kiedyś to dotyczyło Roberta Biedronia i bardzo wysokiej frekwencji na jego osobistych spotkaniach przed wyborami do PE. Pamiętamy, potem politycznie z tego niewiele wyszło. Coś takiego grozi Szymonowi Hołowni, szczególnie we współczesnej kulturze, gdzie jesteśmy wszyscy bombardowani informacjami, reklamami, nowościami itd. i dotyczy to także świata polityki.
Zgodnie z sondażem IBRIS-u poniżej progu wyborczego znalazłaby się Koalicja Polska. Co najbardziej zaszkodziło PSL-owi i Kukiz’15?
Oczywiście najbardziej zaszkodził wynik w wyborach Władysława Kosiniaka-Kamysza. Natomiast te notowania w ogóle nie są niespodzianką, ponieważ nawet w lepszych dla siebie czasach ostatnich kilkunastu lat - lepszych w porównaniu do chwili obecnej - ludowcy też często w sondażach lokowali się na pograniczu progu. Z tym, że główny problem jest oczywisty – dotyczy stopniowej utraty elektoratu wiejskiego na rzecz PiS, po drugie przemian tego elektoratu, który pod pewnymi względami staje się mniej „wiejski”, mniej związany z dawnymi symbolami. Po trzecie, próbując ratować się przed tym ludowcy próbowali poszerzać ten elektorat: przygarnięcie Kukiza, przygarnięcie polityków PO i inne tego typu eksperymenty. Powstaje naturalne pytanie: „Czy tracąc tradycyjny elektorat i usiłując się bardzo zmienić poprzez nowego przewodniczącego, koalicję, nazwy tej koalicji itd. jeszcze bardziej nie traci się tradycyjnego elektoratu?”. Ten nowy mógł się okazać tylko elektoratem sytuacyjnym, który z powodu kryzysu PO i rozpadu Koalicji Europejskiej mógł jednorazowo iść i zagłosować. Wreszcie taka eklektyczna formuła może też ułatwiać odchodzenie na przykład w stronę deklaracji poparcia dla Szymona Hołowni. W tym sensie chyba wszyscy zdają sobie sprawę z tego, że ludowcy będą musieli podjąć jakieś strategiczne decyzje przed kolejnymi wyborami, a tego typu sondaże tylko zwiększają skalę dylematu. Decyzje mogą być w zasadzie w tej chwili chyba tylko dwie, jeśli te sondaże się utrzymają: „Czy dalej pozostać przy biegunie liberalnej opozycji i szukać jakiegoś nowego modus vivendi z PO, może jeszcze z Lewicą, czy z kimś innym, czy też próbować szukać jakiejś drogi do porozumienia z PiS-em pod naciskiem części dołów PSL-u?” i z całą pewnością ten dylemat będzie trwał. Ten sondaż, jeśli potwierdzą go następne, byłby jednym z głosów za tym, że to raczej zbieg różnych okoliczności w wyborach sejmowych pomógł PSL-owi, a bliżej pewnej reguły był słabszy wynik wyborów prezydenckich.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Anna Wiejak
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/520502-profchwedorukkonflikty-sa-rodzajem-normy-w-duzych-partiach
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.