Z okazji 30. rocznicy zjednoczenia Niemiec, niemiecki ambasador w Warszawie i szef niemieckiego MSZ podziękowali Polsce i Polakom pięknymi słowami: „uruchomiliście lawinę, która obaliła mur berliński”.
Dzisiaj, 30 lat po zjednoczeniu Niemiec, mówimy: Dziękuję, Polsko!
— podkreśla w okolicznościowym nagraniu szef MSZ Niemiec Heiko Maas.
Dziękujemy, bo zjednoczenie Niemiec, ta wspaniała chwila w naszej historii, jest nierozerwalnie związana z wołaniem o wolność, jakie wyszło z Gdańska. Dążenie Solidarności do wolności zainspirowało obywatelki i obywateli NRD
— mówi z kolei ambasador RFN w Warszawie Arndt Freytag von Loringhoven.
Cóż, dziękujemy i życzymy wszystkiego najlepszego. Ale przecież te słowa nie padają w próżni. W tym samym czasie wychodzą z Niemiec słowa i kampanie potwierdzające najgorsze polskie obawy - właśnie sprzed 30 lat. Polska wtedy odzyskiwała wolność i była bardzo biedna, wyniszczona komunizmem, także zakompleksiona, szukająca drogi do Europy. To spowodowało, że naturalne obawy przed odrodzeniem niemieckiej pychy i niemieckiego dążenia do panowania nad sąsiadami, nie wybrzmiewały tak mocno jak w Anglii czy Francji. Jednak były obecne w wielu środowiskach, rodzinach.
Dzisiaj widzimy używanie niemieckich mediów, soft power, przeciw dwukrotnie dokonanemu w Polsce demokratycznemu wyborowi. Możemy obserwować z jaką bezczelnością zwalczany jest polski ambasador w Berlinie, prof. Andrzej Przyłębski, człowiek wielkiej wiedzy, kultury i dobrej woli. A jednak - nawet ambasadora Rzeczypospolitej de facto strona sąsiednia chciałaby nam narzucać. Tęsknota za polskimi dyplomatami, którzy w III RP potrafili sprzedać niemieckiej prasie rodzynki w postaci ohydnych bajdurzeń o tym iż w czasie wojny bardziej bali się Polaków niż Niemców, którzy widzieli Polskę jak biedną pannę na wydaniu, mocno się tam zakorzeniła.
Czytamy wreszcie słowa pani Katariny Barley o zagłodzeniu finansowym, zamożeniu głodem niepokornych Węgier i niepokornej Polski. Dementi, że chodziło tylko o zagłodzenie Węgier mnie nie przekonuje, bo rozmowa dotyczyła obu krajów, a fakt, że niemiecka rozgłośnia publiczna emitując te słowa nie widziała w nich nic złego, już nie pamiętała o milionach zagłodzonych przez Niemców w latach 1939-1945 i o głodzie, jaki straszliwa, wywołana przez III Rzeszę wojna przyniosła Europie, też nam dużo mówi. I wreszcie: gdzie odcięcie się niemieckiego MSZ? Pani Kanclerz?
Trzeba to powiedzieć jasno: haniebna i groźna wypowiedź pani Barley kończy pewien etap polskiego myślenia o niemieckich intencjach. I to równo w 30-lecie obalenia wchłonięcia NRD przez RFN.
To dzieje się na naszych oczach i potwierdza najgorsze polskie obawy. Sztandary się zmieniły, dzisiaj Niemcy uważają się za wzór demokracji, misję swoją widzą w nawracaniu na lewicowy światopogląd, multikulturalizm. Znowu są najdoskonalsi w tym, co oni uważają za najlepsze. Znowu wszystko podporządkowane jest niemieckiej potędze gospodarczej - w tym numery tak grube, tak antyeuropejskie, jak Nord Stream 1 i Nord Stream 2, nie mówiąc o regulacjach szczegółowych wielu branż i walucie europejskiej. Na marginesie: chrońmy się przed walutą euro z całych sił!
Nasi sąsiedzi swoim zadufaniu nie potrafią jednak dostrzec tego, co ich byłe ofiary doskonale wyczuwają: że znów niemieckimi sercami zawładnęła chęć narzucenia swojej woli, zgniecenia wszelkiego oporu, panowania - znowu za wszelką cenę, choć w imię innych haseł. Streśćmy ten przekaz jednym zdaniem: skoro Niemcy stanęli pod tęczowym sztandarem, skoro oni chcą być krajem półislamskim, to inni też muszą, natychmiast! A jak nie, zagłodzimy!
Z punktu widzenia polskiego te działania, te słowa i te plany - jak choćby uznaniowo, władczo definiowana praworządność jako dźwignia do karania finansowego - zmierzają ponownie do odebrania nam suwerenności, wolności.
Bo wiele się zmienia, a wciąż musimy tłumaczyć, że nasza wolność i nasza niepodległość polegają także na tym, że mogą się one innym nie podobać. Jeśli ta oczywistość budzi wściekłość, to trudno udawać, że problemu nie ma.
Tak, w 30 lat po Zjednoczeniu Niemiec wiele polskich i europejskich obaw się potwierdziło. Znów mamy Niemcy pełne pychy, pragnące narzucać swoje porządki w Europie.
W 2015 roku w Warszawie oglądaliśmy wystawę „Droga do zjednoczonych Niemiec”:
Dziś z coraz większym niepokojem patrzymy na drogę, jaką nasz sąsiad przechodzi od zjednoczenia.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/520450-znow-mamy-niemcy-pelne-pychy-pragnace-porzadkowac-europe