„Ten sygnał w tej chwili jest dwojaki: z jednej strony na przyszłość optymistyczny, z drugiej strony – w wymiarze bieżącym – raczej trochę skromny. Dla UE jest to oczywiście pewien instrument polityczny pokazania, że ona w ogóle działa w tym kierunku, że jest podmiotem gry, która się toczy u jej granic, no i ma też pewną wartość dla Polski, bowiem to z inicjatywy polskiej dyplomacji plan został przyjęty” - mówi portalowi wPolityce.pl prof. Przemysław Żurawski vel Grajewski komentując przyjęcie planu gospodarczego dla Białorusi.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
wPolityce.pl: Plan gospodarczy dla Białorusi został przyjęty jednogłośnie. Jakie znaczenie ma on zarówno dla Białorusi, jak i samej UE?
Prof. Przemysław Żurawski vel Grajewski: Zważywszy na fakt, że Białoruś jest rządzona przez reżim Łukaszenki, współpraca z państwem białoruskim, z jego obecnymi władzami nie zostanie podjęta. Sądzę zatem, że należy to rozpatrywać jako ofertę na przyszłość, gdyby doszło do zmian na Białorusi, to żeby Białorusini byli świadomi, że nie zostaną pozostawieni sami sobie, osamotnieni. To jest jeden z głównych problemów, że UE, aby móc w wymiarze gospodarczym udzielić pomocy jakiemuś krajowi, musi współpracować z jego rządem, a ten rząd nie będzie współpracował.
Myślę, że jest to stworzenie instrumentu po to, aby on był gotów w momencie, gdy wystąpi koniunktura, w nadziei na to, że tocząca się na Białorusi rewolucja doprowadzi do tak głębokich zmian systemowych, że ta współpraca będzie możliwa. Zresztą jest to także oddziaływanie psychologiczne na samo społeczeństwo białoruskie, które ma w ten sposób sygnał poparcia ze strony Unii i tym samym nie czuje się opuszczone, a w każdym razie czuje się mniej opuszczone. Trzeba pamiętać, że jednocześnie podjęto także decyzję o sankcjach na reżim Łukaszenki, ale z wykluczeniem samego Łukaszenki. Sankcje obejmują tylko 40 osób, a zatem bardzo niewiele. Opozycja tak to sobie wyobrażała, zresztą Polska i państwa bałtyckie również, że te sankcje obejmą wszystkich zidentyfikowanych funkcjonariuszy reżimu, którzy dopuścili się czy to fałszerstw, czy przemocy wobec protestujących, a zatem powinny objąć raczej tysiące osób, a nie 40.
Ten sygnał w tej chwili jest dwojaki: z jednej strony na przyszłość optymistyczny, z drugiej strony – w wymiarze bieżącym – raczej trochę skromny. Dla UE jest to oczywiście pewien instrument polityczny pokazania, że ona w ogóle działa w tym kierunku, że jest podmiotem gry, która się toczy u jej granic, no i ma też pewną wartość dla Polski, bowiem to z inicjatywy polskiej dyplomacji plan został przyjęty. Zdołaliśmy na jego rzecz zgromadzić, jak widać, jednomyślne poparcie unijne, w czym pomagały nam państwa bałtyckie i Grupy Wyszehradzkiej i państwa skandynawskie, Finlandia na przykład. To można było uzyskać w obecnej sytuacji, zważywszy na konieczność przełamania blokady stosowanej przez Cypr, na nieobecność Wielkiej Brytanii, która zwykle w takich sytuacjach była naszym sojusznikiem. Zresztą Brytyjczycy i Kanadyjczycy nałożyli sankcje kilka dni wcześniej. Dyplomatycznie jest to sukces Polski, znając jego słabości oczywiście.
Na ile ów plan gospodarczy będzie narzędziem ściślejszego związania Białorusi z Zachodem? Na Białorusi są silne tendencje prorosyjskie. Czy ten przyjęty plan gospodarczy będzie miał moc zmienić te wektory?
W tej chwili sytuacja jest dynamiczna w tym rozumieniu, że Polska, państwa bałtyckie demonstrują się w przeważającej części białoruskiej opinii publicznej jako ich sprzymierzeńcy, natomiast Rosja popierająca Łukaszenkę – przeciwnie. W związku z tym nastroje Białorusinów podlegają właśnie ewolucji. To jest proces nie tak gwałtowny, jak miał miejsce na Ukrainie w 2014 roku, bo oczywiście nie ma wojny, niemniej jednak w tym samym kierunku przebiegający. Przyjęcie zatem tego planu oczywiście ma znaczenie w zakresie postrzegania świata zewnętrznego przez Białorusinów. Ono raczej odciąga ich od Rosji, a przyciąga ku Europie i ku swoim bezpośrednim sąsiadom. Natomiast oczywiście nie jest to proces gwałtowny – ten raczej zależy od posunięć rosyjskich, od tego, jak drastycznie Rosja będzie się przeciwstawiała, pozycjonowała jako przeciwnik demokratycznych przemian na Białorusi. Im silniej, im bardziej otwarcie to zrobi, tym oczywiście gorzej będzie postrzegana i te nastroje będą się zmieniały. W związku z tym proces jest na dwóch kierunkach: Rosja działa w sensie negatywnym, odpychając de facto od siebie białoruską opinię publiczną, Europa, z walnym udziałem Polski i państw bałtyckich działa przyciągająco i upływ czasu, myślę, że nie tak długi, będzie zmieniał te proporcje sympatii i antypatii – Rosja traci, my zyskujemy.
UE formalnie przyjęła sankcje wobec przedstawicieli władz Białorusi za fałszowanie wyborów i represje wobec protestujących. Jaki mają one wymiar?
Niestety sankcje mają wymiar wyłącznie symboliczny, zważywszy na niewielką ilość osób nimi objętych: UE – 40 osób bez Łukaszenki, z hasłem, że trzeba zostawić miejsce dla podtrzymania dialogu, Wielka Brytania i Kanada – kilkanaście. Bardzo słusznie białoruska opozycja komentuje, że nie ma żadnego dialogu, Łukaszenka odmówił dialogu, więc nie ma takiego procesu, który można by w ten sposób podtrzymywać. Jest to raczej sygnał słabości. Dobrze, że zostały przyjęte jakiekolwiek sankcje, ale mają one – tak jak powiedziałem – wymiar wyłącznie symboliczny, praktycznego znaczenia dla zachowania reżimu na Białorusi nie będą miały.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Anna Wiejak
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/520276-zurawski-vel-grajewski-dyplomatycznie-plan-to-sukces-polski