Po prezentacji nowego rządu można stwierdzić jedno: to będzie bardziej bojowy rząd niż poprzedni.
Po pierwsze, do rządu dołączył Jarosław Kaczyński, polityk, który umie wytrzymywać presję jak nikt inny, i który rozumie wagę odwagi w politycznej grze.
Po drugie, ministrem edukacji i szkolnictwa wyższego został Przemysław Czarnek, polityk, który nie boi się nazywać po imieniu, który nie uchyla się od sporu światopoglądowego.
Po trzecie, już wcześniej ministerstwo spraw zagranicznych objął Zbigniew Rau - człowiek nie wywodzący się z tzw. gmachu, nie obawiający się zdecydowanych, odważnych działań.
Co więcej, rząd nie został zasilony technokratami, ludźmi z rynku, ale politykami mocno związanymi z Prawem i Sprawiedliwością.
W sumie można mówić o wyraźnej zmianie w porównaniu z poprzednią ekipą. Będzie więcej waleczności. Koniecznej, by przeprowadzić zapowiadane reformy. Koniecznej, by wytrzymać coraz silniejszy ostrzał z zagranicy.
Wciąż nie jest jasne, dlaczego Jarosław Kaczyński zdecydował się wejść do rządu. Czy chodziło tylko o załagodzenie sporów między premierem Morawieckim a ministrem Ziobro? Wątpliwe. Być może lider PiS uznał, że nadchodzą potężne przesilenia, zwłaszcza w relacjach z Unią, chcącą raz na zawsze złamać polski opór za pomocą powiązania tzw. praworządności z unijnymi funduszami. I dlatego zdecydował się objąć fotel wicepremiera.
Ciekawym sygnałem jest odejście z rządu dotychczasowej wicepremier Jadwigi Emilewicz. To decyzja, która oznacza prymat logiki koalicyjnej nad personaliami.
Zjednoczona Prawica przetrwała. Teraz - jeśli w 2023 roku chce walczyć o kolejną kadencję - musi wziąć się do ciężkiej pracy.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/519957-to-bedzie-duzo-bardziej-bojowy-rzad-niz-poprzednia-ekipa