Lekceważenie Janusza Korwin-Mikkego i postrzeganie go wyłącznie w kategoriach niegroźnego trefnisia jest błędem. Bo choć gra on tę rolę, to przez kilkadziesiąt lat swojej publicznej aktywności skutecznie wpływał na poglądy sporej rzeszy Polaków. I nadal to robi. Przy czym konsekwencje jego publicystycznej działalności mogą się okazać całkiem realne. Co wcale nie oznacza, że dobre.
O co walczy Janusz Korwin-Mikke? O libertariańską utopię państwa sprowadzonego do roli „nocnego stróża”, który wyznacza obywatelom szeroki zakres swobód, a oni robią, co im się żywnie podoba, o ile nie naruszają ogólnych reguł. „Walczę o to, aby państwo nie wtrącało się do tego, co ja zrobię ze sobą czy z własnym kotem. Od kogo kupię narkotyk czy komu sprzedam tego kota. Pod warunkiem, oczywiście, że nie ma z tego zgorszenia publicznego” – wyjaśnił niedawno swoje credo Janusz Korwin-Mikke.…
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 7,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Wchodzę i wybieramJeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/519955-ukaszenie-korwinem-chetnie-bawi-sie-w-mizogina