Po wyborach 2015 roku przegrani ogłosili się „opozycją totalną” i podjęli próbę obalenia rządu. Działali z poparciem zagranicy, ale jednak najpoważniejsze ataki wychodzi z kraju. To siły III RP miały rozhuśtać sytuację, mobilizując i swoje zaplecze, i możliwie dużą część społeczeństwa. Temu służyły zorkiestrowane kampanie medialne, budowa KOD, relatywnie duże demonstracje.
Ten plan wyraźnie nie wypalił. Rząd Zjednoczonej Prawicy nie tylko przetrwał pełną kadencję, ale i ponownie wywalczył większość parlamentarną. Drugą kadencję wywalczył także prezydent Andrzej Duda, choć miał przeciwko sobie i pandemię, i najsilniejszego możliwego kandydata. Opozycja nie spełniła pokładanych w niej - także przez zagranicę - nadziei. Nic dziwnego, że dziś, można powiedzieć, poszła w odstawkę.
Ale to nie oznacza spokoju. Kolejne wydarzenia - nacisk na powiązanie praworządności z funduszami unijnymi, kolejne rezolucje Parlamentu Europejskiego, skoordynowane przypisywanie Polsce rzekomego prześladowania mniejszości seksualnych, mobilizowanie przeciwko nam - poprzez list ambasadorów - wszystkich możliwych graczy, włącznie z Albanią i Macedonią - wskazują, że teraz plan jest inny. Teraz rząd ma zostać obalony albo zmuszony do kapitulacji głównie za pomocą presji zagranicznej. Działania wymierzone w Polskę mają charakter bezprecedensowy. Np. próba powiązania funduszy z tzw. praworządnością, jeśli się powiedzie, będzie oznaczała skokową redukcję zakresu naszej suwerenności. Zostaniemy sprowadzeni do statusu województwa, ponieważ definicja tzw. praworządności jest tak szeroka i tak bardzo lewicowa, że rząd w Warszawie, nawet gdyby bardzo chciał, nie będzie w stanie zadowolić brukselskiej centrali. To jest czerwona linia, której nie możemy przekroczyć. Niezależnie od tego, jak wysoka byłaby cena.
Trzeba widzieć las. Narastająca presja zagraniczna nie jest przypadkiem, ale wynikiem zmiany strategii ośrodków, którym asertywny rząd w Warszawie bardzo zawadza. Co ważne, nie jest to już presja mająca na celu przerażenie społeczeństwa, ale presja, która ma złamać naszą niepodległość w sposób strukturalny, niemalże formalny. Stawka jest więc naprawdę ogromna.
Trzeba być gotowym na duże przechyły. I co najważniejsze: nie bać się. Jeśli wyczują strach, już nie puszczą.
CZYTAJ TAKŻE: Praworządność w UE: Masz głosować jak my albo jesteś chory
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/519775-narastajaca-presja-zagraniczna-nie-jest-przypadkiem