„Ponad ćwierć wieku temu Jarosław Kaczyński marzył o tym, by być emerytowanym zbawcą narodu. Okazał się jego emerytowanym ciemiężycielem. Zbawcą może być dopiero ten, któremu przyjdzie odbudować Polskę po katastrofie rządów Kaczyńskiego“ - napisał Tomasz Lis na łamach „Newsweeka“.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Często można odnieść wrażenie, że tworząc swój projekt, Kaczyński obciążył go wszystkimi swoimi wadami, skazując na niepowodzenie. To trochę jakby budowlaniec, stawiając fundamenty i ściany nośne, jednocześnie instalował ładunki wybuchowe, które potem sam odpali
— perorował Lis.
Wielki projekt polityczny czy społeczny wymaga nie tylko ambicji. Potrzebuje też szlachetnych motywów. Władza i wpływy to za mało. Zemsta też nie wystarcza, nawet jeśli zaspokaja najbardziej skryte potrzeby. Resentymenty mogą napędzać, ale niczego trwałego i wartościowego się na nich nie zbuduje
— kontynuował Lis suponując tym samym jakoby Jarosław Kaczyński kierował się chęcią zemsty, czy ambicjami.
Kaczyzm mniej płodny od komunizmiu
Wielkie projekty realizowali w Polsce nawet komuniści i dlatego spadek po nich nie może być uznany za całkowicie negatywny
— przekonywał Lis, dając upust swoim sentymentom.
Kaczyzm w sferze wielkich projektów jest wręcz wstrząsająco bezpłodny
— oświadczył i dodał:
Prawdziwe wielkie przywództwo musi mieć jakiś wymiar ludzki, empatię, gest, wyrozumiałość, szczodrość, umiejętność wybaczania. Wybaczania, a nie łaskawego przygarnięcia zdrajców, by zgnoić ich do końca, złamać całkowicie, by pozbawieni twarzy, charakterów i kręgosłupów mogli jedynie tarzać się przed sułtanem, spełniając wszystkie jego zachcianki.
„Kaczyński nie jest prawdziwym przywódcą państwa“
Szlachetnych motywów Kaczyński nie miał. Jego jedynym celem stało się zniszczenie Polski, która go – jak uważał – nie doceniła, Polski stworzonej przez tych, którzy nie okazali mu należnego szacunku
— przekonywał.
Kaczyński nie jest prawdziwym przywódcą państwa, jest jedynie liderem partii, który państwo z partią pomylił i uznał, że jest ważniejsza od państwa
— ocenił.
[Kaczyński] Chciał być twórcą nowej Polski, a przynajmniej wielkiej chadeckiej partii. Zamiast chadeckiej stworzył partię skrajnie populistyczną, a twórcą nowej Polski nie został, nawet jeśli sobie Polskę całkowicie podporządkował. Owszem, sformatował ją tak, by była mu uległa i powierzała mu sprawowanie władzy. Ale realnego pomysłu na Polskę i prawdziwie wielkiego projektu nigdy nie przedstawił. Elektoratem zawsze pogardzał, nie zamierzał się więc fatygować, by go uwodzić i zdobywać. Postanowił elektorat po prostu kupić, stosując najbardziej prymitywną sztuczkę, czyli za jego własne pieniądze
— snuł swoje wizje Lis.
PiS „partią sprawną, ale bezideową, zdeprawowaną, totalnie nihilistyczną i cyniczną“
Po Kaczyńskim ktoś odziedziczy partię sprawną i zdyscyplinowaną, ale jednocześnie absolutnie bezideową, zdeprawowaną, totalnie nihilistyczną i cyniczną, wyćwiczoną w spełnianiu każdego, najbardziej nawet beznadziejnego kaprysu wodza i nawet najgłupszej jego zachcianki
— kontynuował redaktor naczelny „Newsweeka“.
Jeśli Lech Wałęsa miał być człowiekiem z nadziei, to Kaczyński jest co najwyżej człowiekiem z zemsty
— podkreślał.
Zapewne Tomaszowi Lisowi bardziej odpowiadały rządy koalicji PO-PSL uwiecznione na słynnych taśmach nagranych „U Sowy i Przyjaciół”… To nie wymaga komentarza.
aw/Newsweek
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/519686-lis-szkaluje-kaczynskiego-emerytowany-ciemiezyciel