„Ta władza może jeszcze tego nie czuje, ale napięcie rośnie. W ludziach jest rozedrganie, które pandemia jeszcze wzmacnia. Obawiam się, że czeka nas wybuch” - stwierdza w wywiadzie dla „Newsweeka” aktor Adam Ferency.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Paranoja! Matczak, Sadurski i inni naukowcy apelują do szefowej KE o interwencję: „Rządy prawa są niszczone na naszych oczach”
Ferency o rządzących: „My ich w ogóle nie obchodzimy”
Aktor na początku wywiadu został zapytany o grę w teatrze w rygorze sanitarnym, kiedy widzowie mają obowiązek zasłaniania nosa i usta, a co drugie miejsce na widowni jest wolne oraz o zdrowie - Ferency kilka lat temu przeszedł rozległy zawał serca. Artysta już przy odpowiedzi na drugie pytanie wprowadza do rozmowy wątek polityczny.
Chciałem zaszczepić się przeciw grypie, nasz rząd przecież do tego namawia, tylko zapomniał ściągnąć szczepionki. Nazywam to syndromem stadniny w Janowie Podlaskim. Wszędzie, na każdym poziomie, niekompetencja
— mówi.
Dalej aktor kontynuuje krytykę rządzących - nie obyło się bez porównania do PRL-u.
My ich w ogóle nie obchodzimy. W tym, co robią, jest wyłącznie walka o władzę. Chociaż zawsze przywołują Polskę i klepią te formułki o ojczyźnie, która leży im na sercu. Podgryzają się i zjadają tak, jak w czasach tzw. komuny puławianie z natolińczykami. Nic mnie to nie obchodzi
— tak odpowiada na pytanie o to, czy śledzi doniesienia o rekonstrukcji rządu.
Chyba wszystko, co dało się przejąć, przejęła, kogo mogła obezwładnić, obezwładniła. Żyjemy w kraju, w którym udało się skrzywdzić nawet język. Używa się wzniosłych słów, żeby zaszpachlować najbardziej pospolite kłamstwa
— przekonuje.
Praworządność, kompleksy i anty semityzm
W wywiadzie dostało się również Polakom. Ferency wskazuje na „nasze” kompleksy i oczywiście na antysemityzm. Nie zabrakło również rozmowy o praworządności i LGBT.
Jest w nas połączenie kompleksu niższości z kompleksem wyższości, rzecz nie do zniesienia i nie do rozwiązania, co w Unii już dawno zauważono
— stwierdza aktor.
Unia nas ostrzega i ostrzega, jestem ciekaw, kiedy wreszcie zrobi to, co zapowiada, czyli że nie będzie pieniędzy, jeżeli nie będzie praworządności. Marzę o tym
— dodaje.
Ferency zaznacza, że w Polsce zawiodła edukacja, przez co Polacy boją się „LGBT i szczepionek”.
To nasza wina i największy skandal nowych czasów, że tylu ludzi nie rozumie świata, boi się LGBT i szczepionek. (…) Może za jakieś trzy pokolenia będzie lepiej
— mówi.
I niestety polski antysemityzm wciąż ma się dobrze. W kościołach na prowincji nadal opowiada się o złych Żydach, którzy ukrzyżowali Pana Jezusa, a Pan Jezus jest przecież „nasz”
— podkreśla aktor.
Czeka nas wybuch?
Ferency pod koniec wywiadu przewiduje, że „czeka nas wybuch”.
Każda władza powinna zdawać sobie sprawę, że obojętność ludzi nie trwa wiecznie. Ta władza może jeszcze tego nie czuje, ale napięcie rośnie. W ludziach jest rozedrganie, które pandemia jeszcze wzmacnia. Obawiam się, że czeka nas wybuch\
— przekonuje.
Aktor chciałby oczywiście, żeby odejście rządzących było „spokojne i eleganckie”, jednak rozważa scenariusz z „rzucaniem kamieniami”.
Ludzie tracący pracę będą się gniewać na tych, którzy im obiecywali dobrą zmianę, i wyobrażam sobie, że mogą rzucać kamieniami
— mówi Ferency.
Wywiad z Adamem Ferencym to kolejny przykład na to, że niektóre środowiska od lat grają na tej samej nucie - wypominają Polakom rzekome kompleksy i rozpisują się o „polskim antysemityzmie” - wpisując się w pedagogikę wstydu. Nic nowego.
xyz/”Newsweek”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/519680-ferency-z-pogarda-polski-antysemityzm-ma-sie-dobrze