Zaskakująco krótko trwała uroczystość podpisania umowy koalicyjnej pomiędzy liderami Prawa i Sprawiedliwości, Solidarnej Polski i Porozumienia. Tak krótko, że wciąż nie mamy oficjalnego potwierdzenia, jak będą wyglądały szczegóły nowego politycznego rozdania. Dziś przede wszystkim lano oliwę na wzburzone morze:
Jestem przekonany, że to będą lata dobrze wykorzystane dla Polski - przed nami dobra przyszłość, bo czasy niepewne
— stwierdził prezes Jarosław Kaczyński.
Jarosław Gowin mówił:
Siłą Zjednoczonej Prawicy zawsze był pluralizm, a jednocześnie wewnętrzna jedność, którą właśnie potwierdzamy. To informacja, na która czekały miliony Polaków. Będzie bardziej skondensowana struktura rządu.
Zbigniew Ziobro podkreślił:
Czas pokazał, a czas się nie myli, że te pięć lat były dobre dla polski. Lata przed nami też będą dobre, ale tylko wtedy, gdy będziemy współpracować, szanując podmiotowość, realizując cele, które sobie wyznaczyliśmy.
Obecny na spotkaniu premier Mateusz Morawiecki:
Cieszę się, że doszło do potwierdzenia stabilności i jedności, ale także naszych zobowiązań wobec wyborców. Mamy stabilny rząd, stabilną większość, program - przystępujemy do realizacji kolejnej fazy.
Pytania dziennikarzy o szczegóły pozostały bez odpowiedzi. Z punktu widzenia obserwatorów szkoda, ale z punktu widzenia liderów Zjednoczonej Prawicy była to chyba najwłaściwsza formuła - słów padło już zbyt dużo, także takich, których lepiej było nie wypowiadać.
Byliśmy świadkami zwycięstwa odpowiedzialności nad ambicjami i emocjami. Ale to niestety nie jest całkowity koniec tej historii.
Pytanie zasadnicze są dzisiaj dwa: co dokładnie zostało zapisane jako zadania nowej fazy działania, o której wspomniał premier Morawiecki. Jakie będą priorytety - poza oczywistą walką z koronawirusem i jego skutkami. Ile woli i siły, by III RP przemieniać na IV RP jeszcze jest w obozie rządzącym dziś Polską. Choćby w obszarze sądownictwa, mediów, edukacji, kultury.
I druga kwestia: czy spory z ostatnich tygodni da się odkreślić wystarczająco mocną kreską, by przywrócić taki poziom wzajemnego zaufania między liderami, który umożliwia skuteczne działanie. Bo mogą oczywiście trwać także i koalicje sił sobie niechętnych, wrogich, ale ich efekty są zawsze minimalne, bo większość energii jest zużywana na walkę wewnętrzną.
Stała się przecież w tych tygodniach jedna rzecz bardzo niedobra - dyskusja została przeniesiona, także przez przecieki i rozmaite wrzutki - na łamy mediów III RP. To jest coś, co zostawi trwały ślad, co być może uniemożliwia już rozmowę o dekoncentracji rynku mediów. Na szczęście pewnych granic, za którymi ludzie już nie podają sobie ręki, jednak nie przekroczono. A planowane wejście prezesa Jarosława Kaczyńskiego do rządu daje szansę na poskromienie rozhuśtanych ambicji i emocji.
Do umowy koalicyjnej powinien być więc dołączony jakiś dodatkowy akapit, może być ustny, który ustanawia jasne zasady wzajemnych relacji, blokuje różnym zagończykom akcje podważające wzajemne zaufanie, niepotrzebne mocne słowa, hamuje używanie mediów wrogich obozowi przeciw sobie. Takie dżentelmeńskie porozumienie, które obowiązywało przed rokiem 2015 i później, a które gdzieś po drodze zostało zniszczone.
Inaczej mówiąc: zapisać można wszystko, ale najważniejsza jest wola współpracy i wzajemna elementarna lojalność. Jeśli nie wynikająca z serca, to choćby z przekonania, że nowej prawicy długo nie będzie, że to szansa zdarzająca się raz na pokolenia, że innej większości w parlamencie nie ma, że bez uznawania bezdyskusyjnego przywództwa Jarosława Kaczyńskiego wszyscy będą jak ślepe kocięta.
Tego właśnie oczekują miliony Polaków, wyborcy Zjednoczonej Prawicy, o których interesie dzisiaj wspomniano. I mają nadzieję, że tego też przypilnuje Jarosław Kaczyński.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/519320-konieczny-jest-jeszcze-jeden-dodatkowy-punkt-tej-umowy