Dziewięciu radnych było za wywieszeniem białej flagi w zamian za dotacje z tzw. funduszu norweskiego, jedenastu przeciw i tak oto Rada Miasta Kraśnika zamiast marchewki wybrała kij.
Kłamliwa kampania, która nie tylko niszczy wizerunek Polski zagranicą, ale także skutkuje odbieraniem środków polskim samorządom, choć dotarła już nawet za ocean i została wykorzystana w kampanii kandydata Demokratów, Joe Bidena (pewnie nikt mu nie powiedział, jaki to będzie miało skutek, jeśli chodzi o głosy konserwatywnej w swej większości Polonii) jednak nie ma aż takiej siły rażenia, by wartości przeliczać na eurosrebrniki.
W Polsce nie ma stref wolnych od LGBT, a samorządy mają prawo występować w obronie rodziny i dzieci, podejmując uchwały, które nie dyskryminują ludzi o innej orientacji seksualnej, a jedynie chronią tradycyjne wartości, na których od pokoleń było budowane polskie państwo. Prawo do wyrażania swoich poglądów gwarantuje im Konstytucja, która także zapewnia rodzicom głos decydujący o tym, jak ich dzieci są wychowywane i jakie treści można im przekazywać w polskiej szkole.
Norweski rząd, podejmując i ogłaszając decyzję o pozbawieniu środków tych samorządów, które przyjęły podobne uchwały a także podpisały Samorządową Kartę Rodziny twierdzi, że naruszają one Europejską Konwencję Praw Człowieka, bowiem „osoby LGBT mają prawo do takiej samej ochrony przed naruszaniem ich praw i wolności osobistych, jak wszyscy inni obywatele Europy”. W jaki sposób te uchwały i Karta Rodziny te prawa naruszają – tego już się ze stron Ministerstwa Spraw Zagranicznych nie dowiemy. MSZ Norwegii powołuje się na „analizę sytuacji prawnej”, ale również jej nie publikuje.
Krokodyle łzy
Niektórzy już zaczęli wylewać krokodyle łzy, biadając że tak biedna gmina jak Kraśnik została pozbawiona (czytaj: sama się pozbawiła) od 3 do 10 mln euro, a Bart Staszewski, autor kłamliwej prowokacji z rozwieszaniem tabliczek „strefa wolna od LGBT” z fałszywym współczuciem ( i pewnie skrywaną satysfakcją) stwierdza w mediach społecznościowych:
W Kraśniku miało być centrum robotyki finansowane z funduszy norweskich za prawie 10 mln euro, ale radni PiS wolą strefę wolną od LGBT. Miało być nowocześnie a jest dulszczyzna i kołtuneria radnych PiS.
Gmina Zakrzówek pozwała już Barta Staszewskiego w sprawie zniesławienia przez aktywistę LGBT, mocującego fałszywe tablice drogowe z napisem „LGBT free zone” pod nazwami miejscowości, zyskując wsparcie Reduty Dobrego Imienia. Inne samorządy noszą się z podobnym zamiarem.
Pieniądze, których pozbawiono ostatnio kolejne polskie samorządy miały pochodzić z tzw. „funduszy norweskich” (Fundusz Mechanizmu Finansowego Europejskiego Obszaru Gospodarczego), na który składają się Norwegia, Liechtenstein oraz Islandia w zamian za dostęp do rynku Unii Europejskiej, której nie są członkami. Nie jest to działalność charytatywna ani filantropijna tych trzech państw, pomoc jest bezzwrotna, w latach 2014-2021 przeznaczono na nią prawie 3 miliardy euro i jej celem jest zmniejszanie nierówności społeczno-ekonomicznych w Europejskim Obszarze Gospodarczym. W zamian za to owe trzy kraje uzyskały dostęp do rynku UE, w tym polskiego, który jest atrakcyjnym terenem do inwestowania oraz sprzedaży i ze względu na liczbę ludności, i niewątpliwy rozwój gospodarczy w ostatnich latach.
Pokrzywdzone samorządy
Organizacje pozarządowe (także Ordo Iuris) stają po stronie pokrzywdzonych samorządów. I w tym miejscu należy zapytać – a państwo polskie? Czy doczekamy się stanowczej reakcji na takie traktowanie, żądania odpowiedzi, na jakiej prawnej podstawie podejmuje się takie decyzje? Jakie artykuły Konwencji są łamane poprzez potwierdzenie w uchwałach samorządów i Karcie Rodziny tego, co gwarantuje nam Konstytucja? Czy polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych zażąda od norweskiego uzasadnienia jego decyzji, wymierzonej w polskie samorządy?
Czy może trzeba ogłosić, za jaką cenę sprzedamy to, co dla większości Polaków jest wartościami definiującymi ich życie, przyszłość rodzin, a także kształtującymi przyszłe pokolenia?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/518756-metoda-kija-i-marchewki-nie-zadzialala