„Platforma ma problem z przywództwem. W związku z tym nasuwa się pytanie, czy głos Borysa Budki jest głosem całej partii, czy tylko jej części” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl dr Bartosz Rydliński, politolog z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie.
wPolityce.pl: Czy głos opozycji, wobec sytuacji w Zjednoczonej Prawicy, jest słyszalny w przestrzeni publicznej?
Dr Bartosz Rydliński: Można powiedzieć, że głos opozycji jest tak słyszalny, jak słyszalne są głosy polityków Platformy Obywatelskiej, Lewicy czy PSL-u i Konfederacji. Widzimy, że asymetria siły głosów w Sejmie przykłada się na to, że głos opozycji – szczególnie w czasie obecnego kryzysu w Zjednoczonej Prawicy – nie jest aż tak słyszalny, jak życzyliby sobie zapewne politycy tych formacji.
A czy usłyszał pan w ostatnich dniach jaki jest plan głównej partii opozycyjnej – Platformy Obywatelskiej?
Platforma ma problem z przywództwem. W związku z tym nasuwa się pytanie, czy głos Borysa Budki jest głosem całej partii, czy tylko jej części. Pod tym względem o wiele sprawniejszy w komentowaniu rzeczywistości jest Włodzimierz Czarzasty, który jest liderem Lewicy, wicemarszałkiem Sejmu i mówi jasno, że nie boi się przyspieszonych wyborów. Wiemy, że Platforma bardzo chciałaby przejąć władzę, ale chyba nie ma pomysłu na to, jak tę władzę PiS-owi odebrać.
Borys Budka zapowiedział dziś złożenie wniosku o wotum nieufności dla ministra Zbigniewa Ziobry, a Tomasz Grodzki skrytykował ten pomysł. O czym świadczy taki dwugłos?
Ten dwugłos świadczy nader wszystko o tym, że bardzo ważni politycy Platformy Obywatelskiej najwidoczniej nie tylko nie uzgadniają wspólnej strategii, ale rzadko ze sobą rozmawiają. Najsensowniejsze ze strony opozycji byłoby dziś przeprowadzenie konstruktywnego wotum nieufności, czyli przegłosowanie wotum nieufności dla rządu Mateusza Morawieckiego z jednoczesną próbą przeforsowania swojej kandydatury. Ale nawet gdybyśmy połączyli wszystkie partie opozycyjne – od SLD po Konfederację – to cały czas nie ma większości. Natomiast byłaby to próba narzucenia swojej narracji, narzucenia swojej wizji rzeczywistości. Wotum nieufności dla jednego ministra to kapiszon, a nie potężna polityczna bazuka.
Donald Tusk odradza opozycji taki scenariusz. Twierdzi, że korzystniejsze byłyby przyspieszone wybory i uzyskanie mandatu do rządzenia. Sondaże wskazują jednak, że to PiS mógłby liczyć na samodzielną większość.
Przypuszczam, że gdybyśmy dziś przeprowadzili wybory, to wynik byłby bardzo podobny, ale sam Donald Tusk przecież niejednokrotnie był w opozycji, wobec SLD czy PiS, i starał się również, mając mało posłów, tę władzę zdobyć. Oczywiście to wymaga od polityków niezwykłej sprawności – zdobyć władzę mając mniejszość. Mogę tylko powiedzieć, że w innych państwach europejskich zdarzały się takie sytuacje. Partie, które przegrywały, potrafiły obalić rząd albo sprawić, żeby rząd mniejszościowy miał pod górkę.
Czy ostatecznie opozycja ma szansę przejąć inicjatywę w tej sprawie, czy jednak cały czas będziemy czekać na doniesienia z obozu Zjednoczonej Prawicy i to one będą kluczowe?
Tak naprawdę decydujący głos ma Jarosław Kaczyński – czy będziemy mieli do czynienia z utrzymaniem rządu Zjednoczonej Prawicy, czy z rządem mniejszościowym. Ten drugi scenariusz również nie jest tragedią. Jerzy Buzek czy Marek Belka pokazali, że można rządzić mając mniejszość w parlamencie, a jeżeli dodamy do tego prezydenta, który jest z tego samego obozu, to rząd mniejszościowym może być rozwiązaniem sensownym.
Rozmawiał Krzysztof Bałękowski
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/518754-wywiaddr-rydlinski-inicjatywa-budki-to-polityczny-kapiszon