„Myślę, że uznano, że to jest droga, aby takim krajom jak Polska narzucić pewne rozwiązania” - mówi portalowi wPolityce.pl prof. Zdzisław Krasnodębski, pytany o słowa szefowej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen, która stwierdziła, że „jeśli tworzysz rodzinę w jednym kraju, jest ona rodziną też w innym kraju”.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
wPolityce.pl: Unijna komisarz ds. równości oświadczyła, że zasada „jeżeli tworzysz rodzinę w jednym kraju, jest ona rodziną też w innym kraju” wynika z unijnej swobody przemieszczania się. Czy rzeczywiście tak jest?
Prof. Zdzisław Krasnodębski: To jest interpretacja prawa. Zresztą ta wypowiedź znalazła się również w przemówieniu Ursuli von der Leyen dotyczącym stanu Unii Europejskiej. Ona jeszcze dodała coś więcej, że „jeżeli ktoś jest matką i ojcem w jednym kraju, to są rodzicami w innym kraju“. Moim zdaniem jest to bardzo rozszerzona interpretacja tego, co oznacza swobodny przepływ ludzi. Myślę, że uznano, że to jest droga, aby takim krajom jak Polska narzucić pewne rozwiązania.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Jakie są możliwości zastopowania tej lewicowej ofensywy?
Nie wiem, co Komisja zamierza zrobić w tej sprawie – czy zamierza jeszcze wydać komunikat, a następnie podawać kraje, które się do tego nie stosują do TSUE? Zobaczymy. Na razie to jest tylko pewnego typu deklaracja. W tym przemówieniu von der Leyen też się mówiło bardzo wyraźnie o wyższości prawa europejskiego. Jak wiadomo to zostało zakwestionowane przez niemiecki Trybunał Konstytucyjny. Pytanie, czy w tym wypadku nasza konstytucja, która realnie określa, definiuje rodzinę, stoi ponad prawem europejskim, czy temu prawu europejskiemu podlega, zwłaszcza że skądinąd to jest rozszerzająca interpretacja. Przecież kwestia rodziny, regulacji małżeństw itd. nie należy do kompetencji UE. Nigdzie to nie jest zapisane. To jest pewien trick polityczny czy kruczek prawny.
My też oczywiście możemy się odwołać do TSUE, jeżeli to będzie tak daleko szło, ale tutaj – wiadomo – nie zawsze te wyroki są po naszej myśli. Możemy się też oczywiście do tej zasady, którą UE głosi, nie zastosować. Nasz Trybunał Konstytucyjny może się zachować podobnie, jak Trybunał Konstytucyjny Niemiec i orzec o wyższości polskiej konstytucji. Oni skądinąd broniąc polskiej konstytucji w tym sporze o praworządność jednocześnie teraz mówią, że to kompletnie nie ma żadnego znaczenia w stosunku do tych ludzi, którzy się przemieszczają, co jest politycznie dosyć oburzające. Niestety mam takie przekonanie, że czeka nas bardzo trudna jesień również w innych sprawach.
Skądinąd jeżeli by taka zasada istniała – ale oni się odwołują oczywiście do prawa unijnego – to jest pytanie, czy jeżeli się pojawia w Europie imigrant mający kilka żon, czy UE też się powinna stosować? UE mówi, że nie, że tu się stosują prawa i definicje krajowe, więc w pewnych przypadkach nie uznaje tych małżeństw migrantów. Zobaczymy, jak się to będzie rozwijać. Myślę, że dotychczasowe rozstrzygnięcia są nie tyle prawne, co polityczne.
Czy jest możliwe, że polityka zatriumfuje nad prawem?
Prawo wynika z polityki, bo tu mamy przykład interpretacji prawa. Przez długi okres czasu amerykańską konstytucję tak interpretowano, że segregacja rasowa była zgodna z tą konstytucją, a potem – że nie. To zależy więc tylko od przekonań. Tak jak tu mamy, na tym przykładzie, że interpretuje się zasadę swobodnego przepływu osób w tak bardzo radykalny sposób, czego przedtem przecież nie robiono. I to już jest triumf polityki nad prawem, nad traktatami. W gruncie rzeczy obserwujemy to ciągle w UE. Uważam, że sytuacja mogłaby się polepszyć i byśmy uniknęli nie tylko tych dylematów, ale jeszcze innych, które nam się szykują tylko wtedy, gdyby zmienił się układ sił politycznych w Europie, albo gdybyśmy podjęli jakąś inną decyzję polityczną – na przykład taką, że rzeczywiście nie uznajemy tej wyższości prawa europejskiego w tych zakresach poza prawem europejskim regulowanym przez traktaty, jak zrobiły to Niemcy.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Anna Wiejak
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/518246-krasnodebski-odpowiada-ke-to-triumf-polityki-nad-prawem