Podczas, gdy Parlament Europejski głosuje kolejną szkodliwą dla Polski rezolucję opartą na kłamliwej manipulacji, a w Sądzie Najwyższym o dezubekizacji orzeka były oficer wywiadu wojskowego z PRL, Zjednoczona Prawica przeżywa największy kryzys w swojej historii. Co jest bezpośrednią przyczyną? Narastające konflikty i próba sił frakcji to jedno, ale ostatni punkt zapalny w postaci ustawy o ochronie zwierząt, mającej lewicowe podglebie, zaczyna mocno niepokoić. Jaki to sygnał dla wyborców? Naprawdę warto postawić na szali jedność prawicowego obozu z ustawą o lewicowych założeniach?
Ważną cechą Prawa i Sprawiedliwości było to, że nie wprowadzała dyscypliny partyjnej w sprawach światopoglądowych. Do wczoraj. Podczas głosowania tzw. „Piątki dla zwierząt” dyscyplinę zarządzono. 14 posłów PiS głosujących zgodnie z własnym sumieniem przeciwko projektowi, zostało ukaranych. Jest wśród nich m.in. minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski. Solidarna Polska zagłosowała przeciw a Porozumienie Jarosława Gowina wstrzymało się od głosu. I choć argumenty podnoszone przez szefa resortu rolnictwa były istotne, nie wzięto ich pod uwagę.
CZYTAJ WIĘCEJ: Posłowie PiS zawieszeni w prawach członka po głosowaniu ws. „Piątki dla zwierząt”. Znamy nazwiska 14 polityków. SPRAWDŹ
Nie będę tu roztrząsać szczegółów ustawy, szeregu niezrozumiałych zapisów ani determinacji, z jaką przekonywano do niej opinię publiczną w ostatnich dniach. Trudno jednak pojąć, dlaczego właśnie ten projekt stał się powodem do wywołania tak potężnego konfliktu, mogącego rozsadzić koalicję i doprowadzić do wcześniejszych wyborów. Naprawdę tego chce obóz rządzący? Opinia publiczna nie weźmie pod uwagę głębszych poziomów konfliktu, który narasta od wielu miesięcy. Zapamięta jedynie, że Prawo i Sprawiedliwość za najważniejszą kwestię powyborczej walki uznało ochronę zwierząt (rozumianą w lewicowym nurcie) i gotowe było za to poświęcić nawet stabilność władzy. W tle są oczywiście agresywne wojenki frakcji, manifestacja własnej siły i mierzenie potencjałów, ale ostatecznie przekaz idący do wyborców jest jednoznaczny. Zamiast wdrażania tożsamościowych projektów, walki o sprawy dla Polski kluczowe, następuje totalny konflikt na gruncie absolutnie niezrozumiałym. Gdyby powodem tej wojny była ochrona życia dzieci nienarodzonych, można by zaryzykować osłabienie koalicyjne czy groźbę utraty władzy z powodu wcześniejszych wyborów. Ale „Piątka dla zwierząt”? Przecież już dziś mamy takie regulacje prawne, które umożliwiły sądowi wydanie wyroku skazującego sprzedawcę na 3 miesiące bezwzględnego więzienia za „niehumanitarne zabicie karpia”.
Po nocnym głosowaniu padło wiele ostrych słów. Uznano, że głosowanie za tą ustawą to „sprawa formacji duchowej”, „koalicjanci mogą pakować biurka” a „ktoś, kto ma spojrzenie życzliwe dla okrucieństwa, nie powinien być ministrem sprawiedliwości”. Identyczny przekaz przedstawiło dziś kilku ważnych polityków Prawa i Sprawiedliwości. Z biegiem dnia emocje eskalowały coraz bardziej i coraz trudniej było je logicznie wyjaśnić.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Zrozumiałe jest, że konflikt narasta od dawna, że pojawiają się żądania i roszczenia przed rekonstrukcją rządu, że niektórzy zbyt silnie próbują zawłaszczyć przestrzeń i manifestować swoją pozycję, że PiS próbuje to ograniczyć i wyznaczyć liderski tor, ale absolutnie niepojęta jest przestrzeń, w której ten konflikt zawieszono. Jeśli bezpośrednią przyczyną rozpadu Zjednoczonej Prawicy ma być „Piątka dla zwierząt” to nie jest dobrze. Kolejne wygrane wybory Prawa i Sprawiedliwości to nie tylko ogromny przywilej, ale przede wszystkim potężne zobowiązanie. Elektorat ma wysokie oczekiwania i surowo ocenia posunięcia władzy. Jeśli ten moment dziejowy na uzdrowienie i naprawę Polski zostanie zaprzepaszczony, druga taka szansa może się nie zdarzyć przez kolejne dziesięciolecia… Tego chcemy?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/518239-sa-bledy-ktorych-prawicowy-elektorat-nie-wybaczy