„Można się spodziewać jakiegoś projektu cedowanego przez Komisję Europejską, który z entuzjazmem zostanie przyjęty przez Parlament Europejski, ale jednocześnie trzeba jasno powiedzieć: to wykracza poza traktaty“ - mówi portalowi wPolityce.pl eurodeputowany PiS Kosma Złotowski, komentując plany Komisji Europejskiej w sprawie uznawania praw rodzinnych osób LGBT+.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
wPolityce.pl: Unijna komisarz ds. równości powtórzyła stanowisko przewodniczącej KE Ursuli von der Leyen i oświadczyła, że zasada „jeżeli tworzysz rodzinę w jednym kraju, jest ona rodziną też w innym kraju” wynika z unijnej swobody przemieszczania się. Czy to oznacza, że Unia Europejska pod tym pretekstem będzie usiłowała zmusić Polskę do zmiany prawa?
Kosma Złotowski: Z całą pewnością w tym kierunku to zmierza. Problem jest taki, czy znajdziemy sojuszników, żeby się przed tym obronić. Zresztą taka zmiana prawa narusza traktaty, a po drugie musiałaby zapaść jednomyślnie. Mam nadzieję, że na tę jednomyślność nie będzie można jeszcze liczyć.
Komisja Europejska powołuje się na orzecznictwo Trybunału Sprawiedliwości UE w tej materii. TSUE z pewnością nie opowie się w obronie rodziny, ale pytanie czy będzie miał moc wymusić na Polsce czy Węgrach czy innym kraju sprzeciwiającym się tzw. małżeństwom homoseksualnym i całej tej lewicowej agendzie przyjęcie lewicowych postulatów forsowanych przez Komisję Europejską?
Trudno liczyć w tej sprawie na Trybunał Sprawiedliwości, gdzie to jest już ideologia panująca. Lewicowa ideologia mówiąca o równej miłości, o tym, że miłość jest dla wszystkich i małżeństwo jest dla wszystkich prowadzi w tej kadencji Parlamentu Europejskiego sporą ofensywę. Pytanie jest takie, czy poszczególne kraje będą mogły i chciały się przed tym obronić? Czy będą miały na tyle siły? Wygląda na to, że Polska na razie ma tyle siły, żeby się przed tym obronić.
Andrzej Halicki przekonywał, że przewodnicząca KE nie mówiła nic o zmianie prawa lokalnego w sprawie rodziny w państwach członkowskich. Czy to nie jest próba uśpienia czujności polskiej opinii publicznej, żeby ta nie reagowała w sposób adekwatny na to, co się dzieje w UE?
Ona nie powiedziała tego wprost – to prawda – ale dała sygnał, w jakim kierunku ma zamiar prowadzić politykę KE w tej materii. Chociaż w tej sprawie Komisja Europejska nie ma żadnych formalnych uprawnień.
Czego zatem należy się spodziewać?
Można się spodziewać jakiegoś projektu cedowanego przez Komisję Europejską, który z entuzjazmem zostanie przyjęty przez Parlament Europejski, ale jednocześnie trzeba jasno powiedzieć: to wykracza poza traktaty.
Na ile realne jest zagrożenie, że KE zdecyduje się zaskarżyć Polskę do TSUE w tej sprawie?
Myślę, że to na razie jeszcze nie będzie miało miejsca, że do tego nie dojdzie, aby KE skarżyła Polskę. To mogą zrobić jakieś organizacje pozarządowe, ale KE tego nie zrobi. A przynajmniej taką mam nadzieję.
Czy KE, czy organizacja pozarządowa, to skutek byłby ten sam… TSUE wyda wyrok i może być problem…
Niestety żyjemy w takich czasach, że może być z tego problem. Oczywiście w rozmowach międzyrządowych te sprawy tak daleko jeszcze nie zaszły i mam nadzieję, że na tym poziomie będzie można to zastopować.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Anna Wiejak
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/518234-wywiad-kto-obroni-rodzine-zlotowski-trudno-liczyc-na-tsue