Jakiż to by był spektakularny dowód na istnienie polskiego kodu kulturowego (także z pakietem słabości): pokłócić się między sobą u szczytu możliwości, przed perspektywą spokojnych trzech lat reformowania państwa, po drugim podwójnym zwycięstwie wyborczym potknąć się o własne nogi, a konkretnie - o norki!
Rzecz jasna nie o norki tu chodzi, ale w podręcznikach do historii młodzież musiałaby poprzestać na pewnych uproszczeniach, takich jak: Jagiełło po Grunwaldzie nie poszedł na Malbork, Rzeczpospolita szlachecka upadła przez Liberum Veto, Powstanie Listopadowe - przez niezdecydowanie generałów, a rząd Zjednoczonej Prawicy - przez norki.
Trudno byłoby wchodzić w szczegóły, takie jak test Jarosława Kaczyńskiego na zakres swojej władzy, dyscyplinowanie Klubu Parlamentarnego, tarcia w koalicji rządzącej, przerost ambicji kilku polityków, a bardziej romantycznie zabrzmi, że jedni chcieli ocalić puszyste futrzaki, inni - nie mieli litości.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Jacek Karnowski: Co się dzieje w Zjednoczonej Prawicy? Czy to koniec wspólnej drogi?
Z jednej strony napięcie w Zjednoczonej Prawicy jest zrozumiałe - koalicjanci PiSu mają pakiet kontrolny i nie chcą wiecznie potakiwać, zwłaszcza że czasem zwyczajnie mają po prostu inną wizję polityczną, a Prawo i Sprawiedliwość chce uznania swojej hegemonii skoro nie tylko stanowi trzon władzy, ale też architektem sukcesu jest Jarosław Kaczyński, a nie Zbigniew Ziobro czy Jarosław Gowin. Zrozumiała też może wydawać się gra o szanse wyborcze już 2023 roku, o dostęp do mediów dla trzech prawicowych ugrupowań, zbieranie zasobów do, prawdopodobnie, oddzielnych dróg kampanijnych jest podstawowym interesem trzech partii - tylko czy jest interesem Polski?
CZYTAJ TAKŻE: Michał Karnowski: Czy Zjednoczona Prawica naprawdę może się rozpaść
Wszystko więc jest dość naturalne, prawda?
Lepiej niż myślimy, gorzej niż powinno być
A jednak milionom Polaków rozchybotanie łodzi nie musi się podobać. Nawet jeśli część wpływowych polityków blefuje, przelicytowuje się z groźbami, a margines woli porozumienia się, jest większy niż to widać w mediach, to pozostanie na tym firmamencie rysa, w którą swoje paluchy wkładają autentyczni wrogowie zmian w Polsce, będą znów na okładkach grillowali Ziobrystów, kadzili Gowinowi, innym razem rozbieżności ideowe na prawicy przypisywali tylko „walce o stołki”, co wizerunkowi koalicji nie przysparza zwolenników. Zatem samce alfa trafiły w centrum zainteresowania i przepychają się o pozycję na rok 2023. Indyki myślą więc o niedzieli, a w sobotę…
W polskim kodzie kulturowym są cechy piękne, jakby ta sama odwaga polityczna i etos cywilizacyjny pchały nas pod Wiedeń i do Tibilisi, jakby te same „długie nocne rodaków rozmowy” miały komentować poległych i pomordowanych, czasem notowaliśmy w kronikach wybitną szlachetność, poświęcanie partykularyzmów dla większej sprawy. Słabości także mamy te same od wieków: doraźność, kłótliwość, polityczna spontaniczność, które przerywały dobrą passę w polskiej historii. Bo właśnie kontekst międzynarodowy wewnątrz Unii Europejskiej, w Europie Środkowowschodniej, w całym świecie Zachodu, jest taki, że gra idzie o większą stawkę, niż powołanie takiego czy innego rządu. Racjonalnie byłoby Zjednoczonej Prawicy trzymać się - mimo różnic - razem. Tylko że racjonalność nie jest pierwszą damą polityki i często ustępuje emocjom, ambicjom i osobistym urazom.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/518187-wygrac-a-potem-zmarnowac-szanse-to-stara-polska-tradycja
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.