Słuchajcie ludzie - Andrzej Duda spotka się z prezydentem Brazylii Bolsonaro i z tego powodu nasze dzieci będą się topić, wizyta głowy państwa w Rzymie to „uskutecznianie turystyki religijnej”, a wiedzę o polityce najlepiej czerpać z wikipedii.
Szymon Hołownia, podobno publicysta katolicki, obdarza Polaków słowotokami, które bardzo pokłóciły się z logiką.
Nie rzecz w tym jednym minikomentarzu, który znowu Hołownia nagrywa i puszcza w internet - rzecz w tym, że w życiu publicznym poklask zdobywa człowiek, który o niczym nie ma pojęcia, gada, gada, ględzi i ględzi, byle zapełnić kilka minut do videonagrania. I to nielogiczne, bełkotliwe gadanie, imponuje setkom tysięcy naszych rodaków, co jest pewnym sygnałem ostrzegawczym, że poziom intelektualny społeczeństwa trzeba pilnie podnosić.
Oto złote myśli stałego felietonisty „Tygodnika Powszechnego”:
Mamy prezydenta, który - jak się dowiaduję - będzie w przyszłym tygodniu uskuteczniał politykę religijną za nasze pieniądze - bo znowu pojedzie do Watykanu, znowu pojedzie do Rzymu, to jest rzecz, która mi się po prostu mi się nie chce zmieścić w głowie. Znowu będzie na kolanach tak naprawdę w ramach pełnienia swoich obowiązków publicznych, realizował swoje praktyki religijne, po raz kolejny, bo nie wiem co by miała wnieść specjalnie w funkcjonowanie państwa ta wizyta ta wizyta w Watykanie i we Włoszech w Rzymie, ale on ma swoje drogi.
-mówi w nagraniu podniecony Hołownia. Nie wie, że kurtuazyjna wizyta u Ojca Świętego, to klasyka polskiej dyplomacji - nawet komuch Kwaśniewski jej przestrzegał - ale wiedza nie jest Hołowni potrzebna: wystarczy gadać, gadać, słowami zalewać słuchaczy, wystarczy mówić z zapałem, udawanym oburzeniem i gromić, gromić głowę państwa. Wiedzo, precz!, nadchodzą czasy, gdy już nie będziesz potrzebna!
Mam nadzieję, że czcigodny pan prezydent, tym razem nieobecny w tej chwili, nie wiadomo gdzie się znajduje, że stanie na wysokości zadania, ale ja nie mam wrażenia, że spina ze sobą fakty i ogarnia rzeczywistość.
Spinanie faktów i ogarnianie rzeczywistości to hasła młodzieżowej gwary, a więc pogwarzenie do kamery, znowu to TVNowskie gadanie, nieważne jak bezsensowne, ale oddające jakieś emocje, ważne że z „panem z telewizji”, rozpoznawalnej twarzy kolorowego, telewizyjnego szoł.
Pamiętamy zapowiedzi z tego roku o tym, że zaprosi do Polski, ze ma przyjechać do Polski jego nowy przyjaciel, jak się ma dwóch na całym świecie, to może warto dbać i o przyjaciół o takiej jakości, przyjedzie prezydent Brazylii, czyli Bolsonaro, który - jak wpiszecie sobie w internecie „Bolsonaro”, to zobaczycie w ile rzeczy uwikłany jest w swoim kraju, zobaczycie jak traktuje posłów, jak traktuje ludzi, jak się w ogóle wyraża o ludziach, z jaką pogardą, z jaką mizoginią, z jakim brakiem poszanowania dla jakiejkolwiek odmienności, jak jest po prostu chamski w swoich wypowiedziach, jak jest - już nie chcę powiedzieć: wsteczny, ale to jest coś obrzydliwego. Jak reaguje na zarzuty o korupcję, które mu się stawia. No jest przyjacielem naszego prezydenta, który złoży wizytę w naszym kraju.
Posłuchałem Hołowni - wpisałem „w internet” Bolsonaro i wyskoczyła mi hiperpoprawna politycznie wikipedia, z bełkotem o homofobii prezydenta Brazylii. Poziom wnikliwości niedoszłego prezydenta sięga więc gimnazjalnych frazesów, w dodatku TVNowiec rysuje arcyinfantylną wizję polityki, w której nie spotykamy się z prezydentem największego państwa na swoim kontynencie, bo nie lubi gejów? Każde uznanie dla tego nagrania to jakiś zwiastun epoki idiotów!
Teraz mój ulubiony fragment:
Polityka Bolsonaro doprowadzi do tego, że zostanie wyemitowane do atmosfery ponad 13 gigaton dwutlenku węgla, to jest dwukrotność rocznej emisji Stanów Zjednoczonych, ale to jest nasz przyjaciel, prawda? To nic nie szkodzi, że nasze dzieci będą się od tego topić, że nasze dzieci będą miały od tego horrendalnie drogą żywność. To nie ma znaczenia, ważne jest to że prezydent Duda ma taką świadomość ekologiczną jaką ma, słuchajcie nie wiem co myśmy zrobili wybierając tego prezydenta, ale macie teraz cały obraz tej sytuacji.
Ta część słowotoku łączy najważniejsze cechy publicysty podobno katolickiego „Tygodnika Powszechnego” - płyciznę intelektualną („Nie wiem co myśmy zrobili […] ale macie cały obraz tej sytuacji”) z polityką na poziomie Netflixowych bajek o tęczowych jednorożcach - bo niby Bolsonaro zniszczy planetę, a mimo wszystko Duda się z nim spotka, przez co będą tonąć nasze dzieci i płacić za jedzenie wielkie kwoty.
Drodzy Państwo! Wyciągnijmy z tych słów cokolwiek dobrego - od teraz, szukając definicji bełkotu, przytoczcie te słowa: publicysty bezobjawowego katolika, autorytetu katolewicowej prasy, szołmena TVN i kandydata na prezydenta.
Bełkot został zobrazowany w pigułce. Brawo, Panie Hołownia, choć chyba nie o to Panu chodziło.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/517922-slowotoki-holowni-czyli-oglupianie-spoleczenstwa