„Mam wrażenie, że politycy Konfederacji nadużywają pojęcia „rolnicy”. W moim powiecie mam potężne rolnictwo, chyba największe w Europie zagęszczenie zwierząt hodowlanych jeżeli chodzi o np. krowy, bo tu produkujemy dużo, a nie ma ani jednej fermy z norkami czy jakimikolwiek zwierzętami futerkowymi, więc nie przesadzajmy – jest to pewna branża, która rzeczywiście protestuje plus politycy, zwłaszcza Konfederacji, którzy próbują to rozdmuchać do niebywałych rozmiarów” — mówi portalowi wPolityce.pl poseł PiS Arkadiusz Czartoryski.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
wPolityce.pl: Jakie są nastroje w PiS przed głosowaniem ws. „Piątki dla zwierząt”? Czy uda się znaleźć większość, żeby ten projekt został przyjęty?
Arkadiusz Czartoryski: Moim zdaniem uda się, bo oprócz Prawa i Sprawiedliwości za tym projektem będą głosowali posłowie z innych klubów, zwłaszcza z PO i z Lewicy. Przypuszczam, że ten projekt zostanie skierowany do prac sejmowych.
Ważne jest to, żeby rozróżniać projekty, które trafiają do Sejmu od projektów, które są przyjęte do ostatecznego rozwiązania. Często już w kilkunastoletnim swoim doświadczeniu widziałem takie projekty, które dosyć rozsądnie były zmienione w toku prac sejmowych, więc trochę z zimną krwią patrzę na ten pierwotny projekt. Też przy tej okazji chciałbym powiedzieć, że nie przesadzałbym z tym hasłem, że to rolnicy są tą główną grupą przeciwną uchwaleniu tego projektu. Mam trochę wrażenie, że politycy Konfederacji nadużywają pojęcia „rolnicy”. W moim powiecie mam potężne rolnictwo, chyba największe w Europie zagęszczenie zwierząt hodowlanych jeżeli chodzi o np. krowy, bo tu produkujemy dużo, a nie ma ani jednej fermy z norkami czy jakimikolwiek zwierzętami futerkowymi, więc nie przesadzajmy – jest to pewna branża, która rzeczywiście protestuje plus politycy, zwłaszcza Konfederacji, którzy próbują to rozdmuchać do niebywałych rozmiarów. Ale jeszcze raz powrócę do tego – ważne będzie to dla mnie osobiście w moim głosowaniu, jaki ostatecznie projekt wypracuje komisja, bo chodzi i o wszystkie programy osłonowe i o vacatio legis i o zadośćuczynienia i o rekompensaty. Tu jest ogromna masa zagadnień.
Ale przecież przedstawiciele Solidarności Rolników Indywidualnych alarmowali, że chodzi tu nie tylko o branżę futrzarską, hodowców zwierząt futerkowych, ale również inne branże, które eksportują mięso o wartości miliardów złotych. Część rolników wyraźnie mówi, że czuje się zdradzona przez PiS. Co Pan by im powiedział w tym momencie?
Powiedziałbym, że po pierwsze musimy to wszystko przejrzeć, policzyć, zobaczyć konkretnie, jakie branże są narażone na straty i zbudować cały pakiet osłonowy. W związku z tym naprawdę jestem daleki od panikowania i robienia zadymy na samym początku. Ważne jest, ażeby ten projekt, który wyjdzie z komisji do głosowań, uwzględniał interesy rolników i ja też podejmę w takim kontekście decyzje. Jestem z powiatu bardzo rolniczego – powiat ostrołęcki – na przestrzeni tych kilkunastu lat, jak jestem posłem, naprawdę bardzo zmieniają się te projekty, czasem na korzyść, czasem na niekorzyść, natomiast nie chciałbym, aby Polska była postrzegana jako kraj, który jest azylem dla różnych dziwnych gałęzi przemysłu, gdzie w innych miejscach nie wypada zajmować się takim a nie innym przemysłem, a u nas można to robić, bo jesteśmy krajem z Europy Środkowo-Wschodniej. To są bardzo skomplikowane rzeczy. Na pewno nie możemy być azylem dla jakichś dziwnych gałęzi przemysłu, jak chociażby te hodowle norek, które jakby pani mieszkała gdzieś niedaleko, to by pani zwróciła uwagę, jak ogromnie są uciążliwe dla sąsiadów.
Będę zwracał również uwagę, że nie podoba mi się na przykład sposób hodowli kurcząt na ubój, które nigdy nie widzą światła dziennego, które mieszkają na jakichś potężnych piętrowych kratach, czy chociażby te tuczarnie świń, gdzie jakaś krata ciśnie zwierzę w plecy, żeby ono się nie ruszało i tylko na karmienie odchodzi z pleców. To są sytuacje barbarzyńskie, które w dzisiejszych czasach nie są w ogóle potrzebne – rolnictwo bardziej rozproszone, bardziej różnorodne bardziej by mi odpowiadało. Nie godzę się zawsze wewnętrznie na to, że jest jakaś potężna ferma, która potem podpina się pod rolników. Jestem za bardziej rozproszonym, bardziej naturalnym rolnictwem i zawsze się cieszę, kiedy widzę, że krówki mogą wyjść sobie na łąkę i skubać bukiet ziół, niźli wtedy, kiedy się nie ruszają i stoją ściśnięte kratą w jakiejś potężnej fabryce produkcji mleka, bo to już trzeba nazwać fabryką.
Jeżeli chodzi o ten projekt, to zobaczymy, jaki będzie efekt prac komisji i to jest najważniejsze, bo rozsądny pakiet osłonowy, czy rozsądne vacatio legis, wydłużenie tego okresu na przebranżowienie się to są w XXI wieku zupełnie cywilizowane formy przyjmowania ustaw. Nie tak z dnia na dzień, tylko raczej, żeby dać perspektywę czasową przebranżowienia i stosowne odszkodowanie. I to się dzieje. To są rzeczy naturalne. Byłbym daleki przeciwko takim ustawom, które z dnia na dzień rujnują czyjeś życie – osobiście absolutnie bym na takie projekty nie głosował.
A co z uprzywilejowaniem organizacji ekologicznych, które mają otrzymać prawo wchodzenia na prywatne posesje, czy do domów i odbierania zwierząt i – czego obawia się część rolników – nie będą ponosiły żadnych konsekwencji, jeżeli zrobią to bez uzasadnionej przyczyny?
Ale przecież już dzisiaj mają prawo. Jeżeli ktoś się znęca nad zwierzęciem, może taka organizacja wejść i ratować to zwierzę. Za wkroczenie na czyjąś posesję bez uzasadnienia grozi odpowiedzialność karna.
Przyznam, że ja nie widziałem jakichś nowych przepisów. Trzeba poczekać aż zostanie zbadana całość i na rozwój wydarzeń.
Czy ma Pan jakieś informacje co do tego, jak zagłosuje ws. „Piątki dla zwierząt” Solidarna Polska i Porozumienie?
Nie mam pojęcia. Nie mam w swoim okręgu nikogo z posłów Solidarnej Polski, więc nawet nie mam z kim porozmawiać na ten temat.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Anna Wiejak
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/517913-wywiad-czartoryski-konfederacja-naduzywa-pojecia-rolnicy