Koniec, drogie pelikany! Koniec nawijania makaronu na uszy o powstającym nowym ruchu społecznym, który będzie wsparciem dla PO. „Nowa Solidarność” to na dziś jedyna alternatywa dla Platformy dająca jakąkolwiek nadzieję na zmianę władzy w 2023 r. Taki przekaz mają czołowe pióra „Gazety Wyborczej”. Najwierniejsi sympatycy partii Budki i najbardziej oddani czytelnicy „GW” (a to w dużej mierze pokrywające się zbiory), mogą przecierać oczy ze zdumienia.
Dominika Wielowieyska pisze:
Ruch społeczny może stać się realną siłą polityczną, jeśli powstaje w kontrze do istniejących od dawna partii i to niedługo przed wyborami parlamentarnymi. Ale Nowa Solidarność Rafała Trzaskowskiego nie chce konkurować z Platformą Obywatelską. Jeśli Platforma nie zamierza położyć się do grobu, to jej politycy powinni raczej myśleć o budowaniu lub wsparciu czegoś w rodzaju Komitetu Obrony Demokracji albo – patrząc na obóz PiS – klubów Gazety Polskiej. Chodzi o wzmocnienie i aktywowanie sieci obywatelskiej aktywności i zagospodarowywanie energii ludzi, którzy nie palą się do wstępowania do partii.
Nie do końca ma tu rację red. Wielowieyska, bo ani KOD nie jest bytem, do którego warto się odwoływać, jeśli chce się budować cokolwiek poważnego, ani kluby „Gazety Polskiej” nie stanowią w obozie Zjednoczonej Prawicy jakiejś kluczowej siły. Ale kierunek jest trafny – trzeba szukać sposobu na aktywizację ludzi zniechęconych do polityki. Gorzej (dla obozu liberalnego), że Wielowieyska chyba autentycznie wierzy, iż zadaniu temu może sprostać Rafał Trzaskowski:
Scenariusz może wyglądać np. tak: po ogarnięciu sprawy Czajki Trzaskowski – jeśli chce być skuteczny – powinien niemal w każdy weekend ruszać w teren i odwiedzać kolejne miejscowości w całej Polsce. I tak przez całe trzy lata.
Nie wiem kto i jak miałby przekonać Trzaskowskiego do takiego maratonu. To po prostu niemożliwe. Ale pani Dominice należy się niski pokłon za wiarę w pracowitość prezydenta Warszawy. I za przekonanie, że lifting może reaktywować umierającą Platformę. Jest jednak warunek i Wielowieyska wcale się z nim nie kryje: trzeba sprytnie tę manipulację uszyć. Przecież żaden ruch społeczny nie powstaje, to tania sztuczka od początku do końca ukierunkowana na korzyści dla konkretnej partii.
Może w czasie tych spotkań zachęcać do budowania nowych struktur, ale musi unikać wrażenia, że buduje nową partię już teraz. O wykorzystaniu efektów trzyletnich podróży pomyśli na rok-pół roku przed wyborami. (…) Spotkania z prezydentem Warszawy będą przyciągać ludzi w mniejszych miejscowościach i to mogą być ważne lokalne wydarzenia. Trzeba tylko zmobilizować struktury partyjne i organizacje sprzyjające opozycji do ich odpowiedniej oprawy. Ta taktyka wydaje się bardziej skuteczna z punktu widzenia PO i Trzaskowskiego niż odgórne powoływanie jakiegokolwiek ruchu. (…) Jeżeli Trzaskowski już teraz będzie próbował aktywować Nową Solidarność z wielkim przytupem i będzie ona postrzegana jako formacja, która wystartuje w wyborach, to efekt w sondażach może być opłakany. Koalicji Obywatelskiej grozi sytuacja z czasów, gdy Małgorzata Kidawa-Błońska ogłosiła bojkot wyborów. Jej notowania sondażowe poleciały na łeb na szyję.
Red. Wielowieyska jest jednak dwa kroki za wydarzeniami. Boleśnie uświadamia jej to redakcyjna koleżanka Eliza Michalik:
Platformy już nie ma, tylko jej kierownictwo jeszcze o tym nie wie.
Sporo rozmawiałam i rozmawiam z posłami tej partii i wszyscy mówią mi to samo: na klubach KO nie ma normalnej dyskusji. Problemy i plany nie są omawiane, a posłów nie pyta się o zdanie. Nie konsultuje z nimi nawet najbardziej trudnych i kontrowersyjnych głosowań i posunięć. Decyzje oznajmia się arbitralnie, a w razie problemów czy potężnych kryzysów wizerunkowych, jak tego z podwyżkami, parlamentarzyści są pozostawieni sami sobie. Nie ma systemu zarządzania partią i koalicją, nie ma strategii, taktyki ani skoordynowanych działań nie tylko na rzecz pokonania PiS, ale nawet na rzecz dobra wspólnego. (…) Małostkowość, podgryzanie, korporacjonizm w najgorszym wydaniu.
A do tego wewnętrzny zamordyzm, pudrowany i ukrywany przed opinią publiczną:
Teraz gdy rządzi PiS i wyborcy KO wymagają od opozycji skutecznych działań i efektów w postaci wygranej z partią Kaczyńskiego, pudrować się już nie udaje, a nędzna kondycja szefostwa partii widoczna jest jak na dłoni. Taka KO nie tylko nie wygra z PiS – ale przede wszystkim nie przetrwa. Dlatego sądzę, że PO pobędzie sobie fizycznie, bo nie faktycznie, opozycją jeszcze przez jakiś czas, a potem po prostu się rozpadnie, przestanie istnieć, bo wyczerpała już swoją formułę.(…) idzie czas innych partii politycznych niż nasze feudalne i oparte na przymusie i przemocy i czas młodych polityków i polityczek, którym się chce pracować i rozmawiać, którzy zamiast uciszać i rozkazywać, przekonują do swoich racji. I cieszę się z tego, to dobrze, bo postępowanie Platformy i Koalicji Obywatelskiej w ciągu ostatnich kilku lat pokazało, że nie ma już czego ratować i że czas najwyższy powiedzieć: „Żegnaj Platformo”.
Tego typu gorzkie słowa będziemy czytać i słyszeć coraz częściej. Bo od 2018 r. PO na każdym kroku dowodzi, że stać ją jedynie na przedłużanie agonii. Dlaczego tak jest? Nie z powodu „wewnętrznego zamordyzmu” i nieradzenia sobie z kryzysami wizerunkowymi. To pokłosie degrengolady całego obozu III RP – samych rządów liberałów (nie tylko w czasach Tuska), arogancji, z jaką traktują ludzi, braku umiejętności wsłuchania się w nastroje społeczne i zrozumienia ich, a w konsekwencji – braku programu, wokół którego można by zbudować nową siłę polityczną.
Są świetni w politycznym PR. Ale wciąż nie chcą przyjąć do wiadomości, że on sam to zdecydowanie za mało. A zatem: żegnaj, Platformo!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/517682-przy-czerskiej-panika-platformy-juz-nie-ma
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.