„W Polsce mamy ścieranie się dwóch kierunków podejścia do sądownictwa, ponieważ przełamywany jest pewien monopol. Następuje głęboka zmiana. Można to krytykować i oceniać ze swojego politycznego punktu widzenia, natomiast porównywanie naszego kraju do krajów autorytarnych jest absurdem. Co więcej, głoszenie tego za granicą ociera się o zdradę stanu” - mówił w wywiadzie dla „Kultury Liberalnej” prof. Zdzisław Krasnodębski, eurodeputowany PiS.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
„Obcięto fundusze na Zielony Ład, a z drugiej strony zaostrza się cele”
Odnosząc się do kwestii forsowanego na forum UE Zielonego Ładu, prof. Krasnodębski powiedział:
Ostatecznie w mojej komisji wygrał jednym głosem kompromis zielonych, liberałów i socjalistów, zgodnie z którym stanowiskiem komisji będzie redukcja na poziomie co najmniej 55 procent.
Podkreślał, że mimo że był sprawozdawcą, głosował przeciwko takiemu stanowisku KE.
Taki cel jest dla Polski bardzo trudny do osiągnięcia, ponieważ nowa polska strategia – niedawno ogłoszona, już coraz bardziej zielona – przewiduje, że jesteśmy w stanie osiągnąć 37,5 procent redukcji emisji w 2030 roku. Paradoks polega na tym, że obcięto fundusze na Zielony Ład, a z drugiej strony zaostrza się cele. I są posłowie, którzy nie reagują na żadne argumenty.
„To nie jest cel, który sami wyznaczyliśmy, ale musimy to zaakceptować”
Eurodeputowany podkreślał, że to nie jest cel, który sami wyznaczyliśmy sobie dla polskiej gospodarki.
Polska zajęła na szczycie klimatycznym odrębną pozycję, co wynika z naszej sytuacji. Na początku lat 90. produkowaliśmy 100 procent energii elektrycznej z węgla. Gdyby Polska podejmowała decyzje sama, pewnie zmierzałaby w stronę coraz niższych emisji i bardziej zielonej gospodarki, ale w innym tempie. Nie przypuszczam, że zgłosilibyśmy taki cel, zdając sobie sprawę z tego, jak będzie to kosztowne
— zauważył. Dodał, że jednak jesteśmy członkiem UE, a w niektórych sprawach podejmuje się decyzje większością i większość państw opowiada się za celem zeroemisyjności.
Musimy to zaakceptować. Co więcej, uważam, że powinniśmy racjonalnie i uczciwie rozmawiać z polskim społeczeństwem. Mówić, że jesteśmy w takiej organizacji, w Polsce bardzo cenionej, przyczyniającej się, zdaniem obywateli, do naszego rozwoju. Polacy mogą korzystać z wszystkich praw, które z tym są związane. Ale za tym idą także pewne zobowiązania. To jest rodzaj realizmu politycznego – coś za coś
— przekonywał.
Z naszego punktu widzenia nie jest to korzystne, ponieważ jest bardzo kosztowne. To nie znaczy oczywiście, że wszystkie aspekty Zielonego Ładu są dla nas niekorzystne. Jestem za modernizacją polskiej gospodarki. Ale dlaczego naszym sojusznikiem w komisji było CDU? Ponieważ Niemcy mają wyliczone, że w roku 2030 mogą osiągnąć 50 procent redukcji, a 55 procent to dla nich bardzo dużo. Posłowie niemieccy z EPP bardzo ostro wypowiadają się na temat propozycji pani Guteland, żeby to było 65 procent
— wyjaśniał.
„Jeżeli chcemy osiągnąć te cele, to jak mamy zachęcić do tego Indie, Chiny i rozwijającą się Afrykę?”
Przypomniał, że Europa odpowiada za 8 procent światowych emisji.
Pytanie jest następujące: jeżeli chcemy osiągnąć te cele, to jak mamy zachęcić do tego Indie, Chiny i rozwijającą się Afrykę? Mówi się, że wszyscy pójdą za naszym dobrym przykładem. Ja jestem w tej sprawie bardzo sceptyczny
— podkreślał.
„W samym Prawie i Sprawiedliwości także są różnice zdań, co jest zupełnie naturalne”
Komentując tarcia we frakcji rządzącej prof. Krasnodębski zauważył, że „zapominamy o tym, a obserwatorzy i politycy zagraniczni w ogóle pomijają tę okoliczność, że od 2015 roku mamy w Polsce rządy koalicyjne”.
Wszyscy wiemy, że istnieją duże różnice ideowe czy mentalne między partią Jarosława Gowina a Solidarną Polską. W samym Prawie i Sprawiedliwości także są różnice zdań, co jest zupełnie naturalne
— ocenił.
Jednocześnie zdementował informację, jakoby Jarosław Kaczyński zakazał występów w telewizji publicznej politykom Solidarnej Polski i Porozumienia Jarosława Gowina.
Nie ma żadnego zakazu, nie słyszałem o żadnym zakazie. Napięcia są naturalne. Natomiast jak pan wie, zmieniła się trochę polska scena polityczna. Po prawej stronie pojawiła się konkurencja dla Zjednoczonej Prawicy, co jest szczególnie istotne dla jej prawego skrzydła, czyli Solidarnej Polski
— zauważył.
Środowiska LGBT „czynią ze swojej tożsamości seksualnej kwestię polityczną”
Zapytany, czy zaostrzenie polityki wobec osób LGBT to jest realny program koalicji rządzącej, czy gry partyjne, prof. Krasnodębski odpowiedział:
Nie wiem, czy to jest zaostrzenie. Ten wątek pojawiał się już w kampanii prezydenckiej Andrzeja Dudy. Prezydent był kiedyś związany ze Zbigniewem Ziobrą, ale należy teraz raczej do skrzydła koncyliacyjnego i modernizacyjnego. A jednocześnie, tak jak my wszyscy, jest konserwatystą. Inicjatywa w sprawie rozpoczęcia ostrzejszej walki jest po stronie środowisk LGBT. To są środowiska bardzo radykalne.
Czynią ze swojej tożsamości seksualnej kwestię polityczną. Tak było też w innych krajach
— zwrócił uwagę eurodeputowany.
Uważam po prostu, że są pewne standardy. Już kiedyś to powiedziałem, ale należy to powtórzyć. Ja miałem przyjaciół i wielu znajomych, którzy byli homoseksualistami. Byli równocześnie dżentelmenami. Nie mogę niestety powiedzieć, że osoby, które biegają półnago po ulicy, są dżentelmenami
— ocenił, dodając, że „jeżeli ktoś profanuje symbole religijne lub pomniki narodowe, to uważam, że są to zachowania niedopuszczalne”.
W mojej ocenie to nie jest spór, który rozpoczął się w Polsce i wyszedł z prawej strony. To jest wynik dążeń do zmian politycznych i kulturowych ze strony środowisk, które mają bardzo radykalne cele. To, co obserwujemy, to pewien sposób reakcji na to zjawisko. Być może czasem w tych reakcjach przekraczane są dopuszczalne granice. Być może ten problem jest wtedy zbyt emocjonalnie traktowany. Może przesadzamy w ocenie jego znaczenia w debacie publicznej, choć istnieją ważne aspekty tego problemu, na przykład wychowawcze. Jednak impuls do konfliktu pochodzi od tych, którzy chcą dokonać radykalnych zmian
— skonstatował.
„‘Iustitia’ nie jest to stowarzyszenie sędziów, lecz organizacja polityczna”
Odnosząc się do planowanej reformy Sądu Najwyższego, skąd - według „Rzeczpospolitej” - może zostać usuniętych około 70 sędziów, a zostałoby ich około 20–30, prof. Krasnodębski stwierdził:
Nie zajmuję się tym, trudno mi oceniać konkretny projekt. Jeśli pyta mnie pan o ocenę polityczną reformy sądownictwa, to uważam, że należało takiej reformy dokonać, a znaczna część zarzutów w stosunku do dotychczasowych zmian jest nietrafiona. Czy sądy działały przedtem dobrze? Nie. Ostatnio dopytywałem nawet o pewną sprawę i ktoś powiedział mi, że nie mam żadnych szans przed sądem warszawskim z moim nazwiskiem, aby dochodzić czegoś, co wydawało mi się zupełnie oczywiste.
Poszedłem kiedyś na spotkanie z przedstawicielem Iustitii w Parlamencie Europejskim, bo byłem zainteresowany tym, jacy to są sędziowie, jacy to są ludzie. Oni puścili filmik reklamujący ich działalność. Wtedy zobaczyłem, że nie jest to stowarzyszenie sędziów, lecz organizacja polityczna o skrajnych poglądach i wyrazistych interesach grupowych
— mówił prof. Krasnodębski.
Iustitia głosi, że Polska jest dyktaturą już od 5 lat i są pełni złej woli lub bardzo naiwni ludzie, którzy wierzą w te bzdury
— dodał.
[…]w Polsce mamy ścieranie się dwóch kierunków podejścia do sądownictwa, ponieważ przełamywany jest pewien monopol. Następuje głęboka zmiana. Można to krytykować i oceniać ze swojego politycznego punktu widzenia, natomiast porównywanie naszego kraju do krajów autorytarnych jest absurdem. Co więcej, głoszenie tego za granicą ociera się o zdradę stanu
— zaznaczył eurodeputowany.
aw/Kultura Liberalna
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/517668-polska-krajem-autorytarnym-prof-krasnodebski-to-absurd