W moim reporterskim notatniku zanotowałem przytoczoną przez jednego z informatorów z PO wypowiedź Donalda Tuska, z roku mniej więcej 2013, kiedy przez Polskę przetaczała się kolejna fala spekulacji o tym, kto może zostać jego następcą, kto weźmie po nim władzę.
Władzę po mnie weźmie ten, kto… weźmie
— miał powiedzieć ówczesny szef rządu i lider Platformy Obywatelskiej.
Wtedy wszyscy uznali to za żart, typowe dla niego krygowanie się. Ale sprawy tak właśnie się potoczyły: Tusk wskazał na następczynię Ewę Kopacz, ale przetrwała zaledwie rok. Potem stery chwycił zaciekły wróg Tuska - Grzegorz Schetyna. Wreszcie Borys Budka, dumny z tego, że sam kupuje drożdżówki. I szybko poszło, bo już Rafałowi Trzaskowskiemu, gdy przyszło walczyć o głosy w wyborach prezydenckich, powieka nie drgnęła gdy wysyłał twórcę sukcesu ośmioletnich rządów PO na emeryturę.
Nie porównuję tutaj Kaczyńskiego do Tuska - pierwszego uważam za męża stanu, drugiego za szkodnika sprawy polskiej. Ale mechanizm polityczny jest podobny, zasada ta sama: sukcesja władzy to w demokracji sprawa wątpliwa. Być może jedna z tych, które są poza zasięgiem lidera. Co nie znaczy, że nie może on próbować przekazać władzy, że nie może być w pewnych okolicznościach skuteczny. Ale automatyzmu nie ma.
Podobnie jak nie istnieje formuła wycofania się lidera dużej formacji politycznej do jakiegoś współczesnego Sulejówka. Owszem, można wtedy funkcjonować w roli autorytetu, można osiągać wpływ na bieg spraw, ale nie jest to już rządzenie. Tu rzeczywistość jest brutalna i wymagająca: albo się kontroluje całość, albo wpływy będą malały, aż do jakiegoś przesilenia.
Dlatego z dużym zdumieniem przyjmuję analizy nawet doświadczonych publicystów, dowodzących iż ten lub tamten będzie następcą Jarosława Kaczyńskiego, ba - że jest przez niego do tej roli wybierany. Dziś znów prasa jest ich pełna.
Czy faktycznie z taki procesem mamy do czynienia?
Po pierwsze, nie bardzo rozumiem dlaczego Jarosław Kaczyński miałby odchodzić. W tych właśnie dniach do rozstrzygającej walki o przywództwo największego imperium światowego szykują się Donald Trump, urodzony 14 czerwca 1946 roku oraz Joe Biden, urodzony 20 listopada 1942 roku. Jarosław Kaczyński urodził się 18 czerwca 1949 roku. Nie widać żadnego powodu, dla którego wciąż znacznie młodszy od tych amerykańskich polityków lider, miałby oddawać przywództwo obozu propolskiego.
Po drugie, sięgnięcie pamięcią wstecz pokazuje, że potencjalnych delfinów było już w Prawie i Sprawiedliwości wielu, ale zwykle był to rodzaj testu, ewentualnie forma komplementu składanego przez lidera. Jeśli plan, to zawsze bardzo nieostry. No i zawsze na takim horyzoncie majaczą co najmniej dwie osoby.
Po trzecie, dokładnie tak samo jak w przypadku PO, możliwości zorganizowania takiej sukcesji są bardzo ograniczone. Przywództwo polityczne nie jest tożsame z własnością, i każdy, nawet wskazany następca, w systemie demokratycznym musi sam wywalczyć sobie uznanie w tej roli.
Na doniesienia na ten temat patrzę więc z dużą wstrzemięźliwością. Zwykle mają niewiele wspólnego z rzeczywistością, są elementami operacji pijarowskich czy po prostu wyrabianiem wierszówki przez pracowników mediów. Co w niczym nie zmienia faktu, że za zgodą i wolą Prezesa, poszczególni politycy mogą wewnątrz obozu radykalnie zwiększać swoje wpływy - lub je tracić.
Nie znaczy to też, że system sprawowania władzy Jarosława Kaczyńskiego jest sztywny. Pozycja jaką zajmuje - przywódcy politycznego poza strukturami rządowymi, pozwala mu na mniejszą lub większą aktywność, kontrolę, decyzyjność. Zmniejsza też zużywanie się polityczne, pozwala wyborcom prawicy na zbudowanie emocjonalnej relacji z innymi politykami obozu. Także planowaną rekonstrukcję rządu, z bardzo ograniczoną liczbą ministrów, można odczytywać jako próbę przesunięcia części decyzji w dół - bo taki będzie efekt wzmocnienia pozycji” superministrów” przy jednoczesnym wzmocnieniu roli szefa rządu.
Zakładałbym jednak, oczywiście o ile nie zdarzy się nic nieprzewidzianego, że Jarosław Kaczyński także w 2023 roku poprowadzi swój polityczny obóz do walki o kolejną kadencję.
Warta wsparcia, umiarkowana ustawa o zwiększeniu ochrony zwierząt pokazuje jego wolę zmiany rzeczywistości, dobre rozumienie współczesności.
CZYTAJ TEŻ FELIETON JACKA KARNOWSKIEGO: Dobrze pamiętam swój pierwszy kontakt z branżą futerkową. „Miejsce, od którego chciało się jak najszybciej uciec”
Polecam najnowsze wydanie tygodnika „Sieci”:
Zachęcam też do zakupu e-prenumeraty oraz uzyskania dostępu do tekstów STREFY PREMIUM, co szybko i sprawnie można zrobić tutaj. TO BARDZO WAŻNE DLA NASZEGO PRZETRWANIA!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/517660-ostroznie-z-tym-wysylaniem-kaczynskiego-na-emeryture