„Czy Lewica powinna spróbować sojuszu z Hołownią?” - czy takie pytanie brzmi egzotycznie? Owszem. A jak dodam, że to tytuł artykułu, który można przeczytać na portalu będącym medialnym zapleczem lewicy w Polsce? Wtedy brzmi hiperegzotycznie. Ale to nie political-fiction, bo od wyborów prezydenckich relacje między Szymonem Hołownią a lewicą ewoluują w stronę, która tylko z pozoru może zaskakiwać.
Co dawałby taki sojusz Hołowni? Sojuszniczy klub w Sejmie i ucieczkę od kościółkowatości. A Lewicy? Profesjonalną obsługę medialną, ale też sondażową wagę, całe 17−18 proc., dzięki czemu jej wyborcy przestaliby się bać, że ich głos będzie stracony
—pisze publicysta „Krytyki Politycznej” ukrywający się pod pseudonimem „Galopujący Major”.
Ale argumentów jest więcej, chociażby taki:
Sojusz Lewicy z Hołownią pozwalałby odzyskać dawnych wyborców Wiosny, których łatwiej byłoby przekonać do tego wspólnego progresywnego projektu, i jednocześnie zawczasu wypłukać z poparcia szumnie ogłaszany ruch Trzaskowskiego.
Ale nie tylko „Galopujący Major” zaczyna dostrzegać w Hołowni kogoś z kim Lewica może, a nawet powinna zacząć się układać.
Hołownia nadzieją Lewicy?
Wielu już zapomniało, że przed I turą wyborów prezydenckich Hołownia napisał list do wyborców Lewicy. Ówczesny kandydat na prezydenta przekonywał, że co prawda „lewica to nie jego obóz”, ale „lewicowa wrażliwość” jest czymś, co „w wielu sprawach jest mu bliskie”. W odpowiedzi poseł Maciej Gdula napisał, że Hołownię i lewicę dzieli „niemal wszystko”. Czy coś się od tamtego czasu zmieniło?
Tak i to całkiem sporo. Największą zmianą jest oczywiście przejście poseł Hanny Gill-Piątek do ruchu Polska 2050. Ten transfer mówi wiele nie tylko o tym, w którym kierunku może pójść Hołownia ze swoim ruchem, ale także sporo o samej lewicy, która jak pisałem w jednym ze swoich ostatnich tekstów, wciąż nie podniosła się po wyborczej kompromitacji Roberta Biedronia.
CZYTAJ WIĘCEJ: Opozycja drugi miesiąc trwa w politycznym marazmie. Korzysta na tym Hołownia. Czy uda mu się utworzyć koło poselskie?
Zmieniło się również to, że publicyści „Krytyki Politycznej” zaczęli pisać o Hołowni z większym szacunkiem. Ba, zaczęli pisać o nim jako o „nadziei lewicy”. Tak 1 lipca pisała o nim Kinga Dunin, która stwierdziła nawet, że Hołownia o sprawie rozdziału Kościoła od państwa mówił ostrzej od Biedronia. Publicystka „KP” zwróciła wtedy uwagę m.in. na zmianę zdania Hołowni ws. pigułki dzień po.
Wszyscy w tej kampanii pod pewnymi względami są/byli lewicowi (pomijając Konfederację) w kwestiach socjalnych. Hołownia jest jednak lewicowy w sposób nowocześniejszy – bardzo proekologiczny, życzliwy imigrantom, autentycznie zainteresowany prawami zwierząt, nie używa w nadmiarze języka nacjonalistycznego, proeuropejski, gotów zająć się wykluczonymi… Jest w tym bardziej wiarygodny niż PO. I dużo ostrzej wypowiada się w sprawie rozdziału Kościoła od państwa, chyba nawet Biedroń nie potrafił tak ostro o tym mówić. Za to różnili się w kwestii religii w szkole, bo tu radykalizm Hołowni już się kończył. (…)
W każdym razie lewica nie powinna Hołowni źle życzyć ani hejtować go ponad miarę. Przyznaję, że początkowo sama zareagowałam na jego kandydaturę silną, odruchową niechęcią, ale teraz myślę, że lewicowy hejt na Hołownię był może zrozumiały, choć niepotrzebny
—napisała Dunin na początku lipca.
Publicystka zastanawiała się nawet, czy to Hołownia nie będzie tą osobą, która przyczyni się do „obyczajowej zmiany w sposób, powiedzmy, ewolucyjny wśród bardziej konserwatywnych odłamów polskiego społeczeństwa?”. Jeżeli Dunin, która przyznała, że na początku może zbyt ostro traktowała Hołownie, teraz zaczyna wiązać z nim konkretne nadzieje, to możemy chyba powiedzieć o rewolucji w jego relacjach ze środowiskiem lewicy.
„Nowe centrum”
Dużo o tym, w którą stronę chce pchnąć swój ruch Hołownia zdają się mówić także nazwiska posłów, których łączy się z jego politycznym dzieckiem. Franciszek Sterczewski czy Klaudia Jachira nie należą do osób, które można określić mianem „kościółkowych”, a tak przecież określano często Hołownię, który z tą łatką bez wątpienia chce zerwać. Stąd zapewne transfer Hanny Gill-Piątek. Co ciekawe, była poseł Lewicy w rozmowie z redaktor naczelną „KP” Agnieszką Wiśniewska przekonywała, że ruch Hołowni to „nowe centrum”, które jest „projektem dla każdego”. No… choć może nie dla neoliberałów, jak później dodała. Myślę, że w ramach zrywania przez Hołownią z łatką „kościółkowca” i „ministranta”, możemy teraz z jego strony spodziewać się częstszych odniesień do Kościoła. Tylko dla formalności dodam, że raczej nie będą to życzliwe wystąpienia.
Czy można spodziewać się kolejnych transferów do ruchu Hołowni w najbliższym czasie? Myślę, że jeżeli byłemu kandydatowi na prezydenta Polski uda się utworzyć koło poselskie jeszcze w tym roku, to będzie to niewątpliwe jego sukces, ale naprawdę gorąco może zacząć się robić w 2023 roku, gdy przyjdzie czas na układanie list wyborczych. Posłowie, którzy nie będą pewni dobrych miejsc w swoich dotychczasowych partiach, mogą pokusić się o start z list Hołowni. Wszystko zależy od tego, czy za trzy lata Polska 2050 będzie jeszcze istnieć.
O Lewicy i Hołowni dyskutowałem również z prof. Mieczysławem Rybą i Arturem Wróblewskim w programie Aleksandra Majewskiego w telewizji wPolsce.pl. Polecam!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/517577-polityczny-sojusz-lewicy-z-holownia
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.