„Zuzanna Rudzińska-Bluszcz. Następczyni Bodnara?” - pyta na okładce weekendowego wydania „Gazeta Wyborcza”, promując kandydatkę, którą określa się w mediach jako „społeczną”. Dziwna to jednak definicja, skoro z biogramu zamieszczonego w „Wyborczej” jasno wynika, że pani Zuzanna Rudzińska-Bluszcz od 2015 roku pełni funkcję stałej koordynatorki ds. strategicznych postępowań sądowych w biurze RPO. Jej wybór byłby więcej kontynuacją linii poprzednika. W tym sensie możemy mówić o kandydatce Adama Bodnara, która ma zapewnić przetrwanie instytucji w niezmienionym kształcie, a nie o jakimś nowym otwarciu. Podpieranie się przymiotnikiem „społeczny” jest w tym wypadku manipulacją.
Kontynuowanie linii Adama Bodnara byłoby dla sprawy praw człowieka w Polsce fatalne. Bo był to rzecznik ślepy na jedno oko. Przyjął fałszywe założenie, zawężające prawa człowieka i prawa obywatelskie do tego, co głosi lewica, i to skrajna. Uznał, że próba przebudowy Polski zagraża prawom człowieka, co jest przecież absurdem. Z wielkim zacięciem bronił status quo III RP w każdym możliwym wymiarze, choć to przecież nie jego rola. Zuzanna Rudzińska-Bluszcz robiłaby to samo, i żadne deklaracje mające zamazać ten obraz („Chcę pozszywać Polskę”, „Rzecznik nie walczy na żadnej barykadzie”, „znam rodziny, w których dzieci dzięki 500+ po raz pierwszy wyjechały z domu na wakacje”) tego nie zmienią. Adam Bodnar też zdołał w 2015 roku zwieść część prawicy, obiecując coś innego niż lewicowo-liberalny banał.
Oczywiście, nic takiego nie nastąpiło. Prawdziwą twarzą jego urzędu była Sylwia Spurek, zastępczyni Bodnara w latach 2015-2019, a później polityk „Wiosny” Roberta Biedronia, dziś europosłanka znana z karykaturalnych wręcz wypowiedzi. Trudno oprzeć się wrażeniu, że Bodnar myśli to, co mówi Spurek, z tym że on nie wszystko mówi, z powodów taktycznych.
A przecież sprzężenie praw człowieka z programem lewicy jest dziś absurdem. Bo to właśnie lewica jest dziś źródłem największego od wielu dekad zagrożenia naszych wolności. Krok po kroku buduje zamordyzm, w którym wolności ludzi zachodu stają się coraz bardziej papierowe. Zamiera wolna debata, inaczej myślący naukowcy, dziennikarzy, politycy, artyści, skazywani są na banicję i śmierć cywilną. Wielki walec społecznej reżyserii miażdży instytucję rodziny, bez której osłony człowiek jest łatwym do manipulowania atomem, bez gwarantujących wewnętrzną autonomię wartości. Rozbija się tożsamość młodych ludzi, każąc im wątpić we wszystko, nawet we własną płeć. Narastają miękkie i twarde prześladowania chrześcijan, o losie dzieci nienarodzonych - zabijanych często tuż przed narodzeniem, czy też o presji na starszych ludzi, zmuszanych do „zgody” na eutanazję - nie wspominając. To są grupy, to są tematy, o które powinien walczyć Rzecznik Praw Obywatelskich. Rzecznik, który wspiera walec zamordyzmu, który przykłada się do tego wielkiego zakłamania, nie broni praw człowieka; on je w istocie niszczy.
Polska potrzebuje Rzecznika Praw Obywatelskich, który nie będzie tak spolityzowany jak ten odchodzący. Kogoś, kto będzie miał własny ogląd spraw, a nie ten przepisany z wystąpień polityków lewicy. Kogoś, kto rozezna prawdziwe zagrożenia, naprawdę potężne, zamiast osłabiać to, co i tak słabe, i tak będące w defensywie. Potrzebna jest radykalna zmiana, a nie kontynuacja, wspierana dość czytelną przebieranką.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/517434-nowy-rpo-nie-moze-byc-jakakolwiek-kontynuacja-linii-bodnara