Żyjąc pod obecną administracja Białorusini byli upokarzani i prześladowani. Reżim traktował wszystkich obywateli jak służących. Białorusi nie mieli głosu i nikt nie wierzył, że ten stan ulegnie zmianie - mówiła liderka białoruskiej opozycji Swiatłana Cichanouska.
CZYTAJ TAKŻE:
Białorusini nie mieli głosu
Podczas swojego wykładu na Uniwersytecie Warszawskim liderka białoruskiej opozycji podkreślała, że „kilka miesięcy temu jeszcze nie mogłabym sobie wyobrazić, że znajdzie się w takiej sytuacji i że będzie przemawiać w imieniu swego narodu”.
Nie byłam zaangażowana w politykę. Podobnie jak wielu innych Białorusinów żyłam po prostu swoim życiem
— mówiła dodając, że przez wiele lat nie wiedziała, co się dzieje na zewnątrz.
Kiedy się dowiedziałam - po prostu otworzyły mi się oczy
— powiedziała Cichanouska.
Zaznaczyła, że wszystko zaczęło się od jej męża Siarhieja Cichanouskiego, który na platformie YouTube uruchomił swój kanał, na którym mówił o sytuacji na Białorusi.
Za pośrednictwem tych filmów dowiedziałam się o sytuacji w naszym kraju. Wiedziałam o korupcji, o nieprawidłowościach, o niesprawiedliwości
— wymieniała.
Razem z nim i innymi Białorusinami uprzytomniłam sobie, że stabilność Białorusi to jest po prostu mit
— podkreślała.
Przez wiele lat żyjąc pod tą administracją Białorusi byli upokarzani i prześladowani. Reżim traktował wszystkich obywateli jak służących. Białorusi nie mieli głosu i najgorsza rzecz, jaka się zdarzyła, to, że nikt nie wierzył, że ten stan istniejący ulegnie zmianie
— powiedziała.
Cichanouska mówiła także, że ludzie zaufali jej mężowi.
On dał im coś więcej. Siarhiej dał im coś, czego władze dać nie mogły, a mianowicie dał im głos i szacunek do samych siebie
— podkreślała.
To nie była moja walka, wtedy, w tamtych czasach, ale wszystko uległo zmianie, kiedy Siarhiej został zatrzymany przed kampanią wyborczą. Chodziło o to, żeby mu uniemożliwić ubieganie się o stanowisko prezydenta, żeby inni mieli takiej konkurencji. Wtedy zdecydowałam się pójść do Centralnej Komisji Wyborczej i zarejestrować moją grupę wyborców i ubieganie się o wybór na prezydenta. Uczyniłam to po prostu z miłości do mojego męża, żeby kontynuować jego dzieło
— mówiła.
To był mój wyborów po tym wszystkim, żeby zostać liderem, ponieważ dzień po dniu zrozumiałam, że wszyscy ci ludzie, którzy uwierzyli mojemu mężowi, zaczęli wierzyć także mnie. Widziałam w ich oczach taką tęsknotę za zmianami, za przekształceniem kraju, za stworzeniem lepszych warunków dla ich dzieci. Nie mogłam z tego względu stać na uboczu
— zaznaczyła.
Moja rola to oddać Białorusinom głos i władzę
Moja rola jest prosta: żeby dać narodowi białoruskiemu coś, oddać im coś, co zostało im skradzione - głos i władzę. Z tego względu konieczne są nowe wybory. Pewnej sierpniowej nocy Białorusinom ukradziono ich głos
— powiedziała w wystąpieniu na Uniwersytecie Warszawskim liderka białoruskiej opozycji.
Według niej „nie ma wątpliwości, na kogo Białorusini chcieliby zagłosować”.
Jestem pewna, że zostałabym wybrana jako prezydent Białorusi, ale wszystkie te głosy zostały skradzione i nie mogę tego udowodnić, a więc Białorusini muszą stawić czoła i bronić tych głosów, które oddali
— oświadczyła.
Jesteśmy po środku naszej walki, nasze protesty zaczęły się w maju i nie ustaną. Minęliśmy już punkt bez powrotu. To był ten punkt, gdy nastąpiła wielka przemoc na ulicach w dniu 9 i 11 sierpnia. Ludzie byli bici na ulicach, niektórzy nawet byli brutalnie torturowani; 6 osób zostało zabitych na chwilę obecną
— podkreśliła.
Zwróciła uwagę, że wciąż nie wiadomo, co dzieje się z wieloma osobami.
Wiele osób nadal znajduje się w szpitalach, niektóre kobiety zostały zgwałcone. To był wielki szok dla całego narodu białoruskiego, ponieważ naprawdę nie spodziewalibyśmy się, że w naszym kraju może zdarzyć się taka przemoc
— zaznaczyła.
Teraz reżim usiłuje nas zdemoralizować i stłumić, ale wierzy tylko w siłę. My wierzymy w solidarność i w wizję nowej Białorusi
— powiedziała Cichanouska.
Mówiła również o tym, dlaczego protesty na Białorusi mają - według niej - unikatowy charakter.
Przede wszystkim z tego względu, że są kierowane przez kobiety. Nigdy nie widzieliśmy takiej przywódczej działalności kobiet na tę skalę
— oświadczyła.
Białorusini mają szansę wybić się na niepodległość
Cichanouska mówiła na UW, że wydarzenia które mają miejsce na Białorusi mają charakter historyczny.
Naród, który był ofiarą opresji przez ponad 26 lat wreszcie uzyskał szansę wybicia się na niepodległość i demokrację. Cała Europa, łącznie z Rosją, może na tym tylko skorzystać
— stwierdziła.
Występując na UW Cichanouska podkreśliła, że chciałaby, aby białoruskie uniwersytety stały się miejscem, gdzie ludzie są uczeni obywatelskiej, zaangażowanej postawy. Pozdrowiła „wszystkich uczniów i studentów, którzy protestują co dzień na Białorusi”.
Cichanouska wskazała, że Polska przyjmuje od lat studentów z Białorusi.
Oni będą uczestniczyli w budowaniu nowej Białorusi. Niektórzy członkowie mojego zespołu są również absolwentami polskich uczelni
— dodała liderka białoruskiej opozycji.
Kobiety są na czele protestów, mogą być liderkami
W swoim wystąpieniu na Uniwersytecie Warszawskim, mówiąc o tym dlaczego fala protestów na Białorusi jest unikatowa, Cichanouska zwróciła uwagę na rolę i postawę białoruskich kobiet, które według niej przewodniczą tym protestom.
Białoruska polityka i Białoruś jako taka, nigdy nie widziała takiego zaangażowania kobiet na wszystkich poziomach, na wszystkich szczeblach, ponieważ to kobiety są jedną z najbardziej represjonowanych grup na Białorusi
— przekonywała.
Relacjonowała, że to głównie kobiety zbierały głosy dla opozycjonistów podczas kampanii prezydenckiej, stały z nią na scenie i „były zawsze na pierwszej linii frontu”.
To one łamały kordony milicyjne i to one chroniły mężczyzn przed milicją
— zaznaczyła Cichanouska.
Jestem pewna, że są zainspirowane moją rolą w tym procesie
— podkreśliła.
Nasi mężczyźni trafili do więzienia, w związku z tym znaleźliśmy tę siłę, aby poczynić krok naprzód i aby wyjść przed nich, aby wyjść na pierwsza linię, aby iść cały czas naprzód
— mówiła Cichanouska.
Według niej, wiele protestujących kobiet zrozumiało, że „nasza rola w życiu jest znacznie większa, niż dotąd myślały”.
W rzeczywistości możemy być liderami, przywódcami
— zapewniła.
Może to być trudne dla wielu mężczyzn, żeby sprzeciwiać się nam kobietom
— oświadczyła.
Telewizji rządowej na Białorusi nikt nie wierzy
W swoim wystąpieniu na Uniwersytecie Warszawskim Cichanouska wskazała na rolę internetu i nowoczesnych technologii w procesie zmian na Białorusi.
Protesty na Białorusi są wspomagane przez nowoczesną technologię i nowoczesne środki przekazu
— powiedziała, wskazując m.in. na nieocenzurowane kanały informacyjne na portalu YouTube.
Jak oceniła, „w tej chwili szaleje potężna propaganda na Białorusi skierowana przeciwko narodowi białoruskiemu, który walczy o swoje prawa, a w szczególności przeciwko mnie, ponieważ pokazuje ona mnie jako wcielenie zła, jako kogoś, kto chce wydać swój kraj na żer, nie wiem, Unii Europejskiej?”.
Ale nasi ludzie już nie wierzą telewizji (rządowej), (…) nauczyli się korzystać z alternatywnych kanałów informacyjnych
— dodała.
Podziękowała przy tym „władzom Polski za wspieranie niezależnych kanałów informacyjnych ukierunkowanych na Białoruś”.
Jej zdaniem, Białoruś znalazła się „w momencie, który ma zupełnie unikatowy charakter, kiedy protesty mają charakter całkowicie oddolny i masowy, a brak liderów jest kompensowany przez szeroką sieć organizacji i współpracujące ze sobą grupy”.
Nasze władze uważają, że jeśli usuną liderów opinii z Białorusi, to wtedy protesty ucichną, ale nie rozumieją, że to nie chodzi o tych liderów, którzy kontrolują demonstracje, chodzi tutaj o sam naród
— powiedziała.
Jak zapewniła, „jesteśmy już w tej chwili w tej walce tak dobrze samozorganizowani, że każda osoba na Białorusi chce tych zmian”.
Władze białoruskie nie mogą wysłać wszystkich Białorusinów poza Białoruś, nie mogą wszystkich usunąć z kraju, ponieważ każdy obecnie na Białorusi jest swojego rodzaju liderem
— dodała.
Liderka białoruskiej opozycji wyraziła przekonanie, że protesty w jej kraju „muszą pozostać pokojowe”.
Wierzę, że niemożliwe jest, aby przemoc zwalczać przemocą. To, co demonstruje nasz reżim, wysyłając milicję i wojsko przeciwko kobietom, jest godne pożałowania. Chodzi o to, żeby stawiać pokojowy opór, dążąc do zmian
— podkreśliła Swiatłana Cichanouska.
Wspólny spacer z premierem Morawieckim
Premier Mateusz Morawiecki i liderka białoruskiej opozycji Swiatłana Cichanouska, która przebywa z wizytą w Warszawie, przeszli Krakowskim Przedmieściem do pomnika Adama Mickiewicza.
Zgromadzeni na ulicach Warszawy przedstawiciele mniejszości białoruskiej klaskali i krzyczeli: „Swieta prezydent” i „żywie Biełaruś”; mieli białoruskie flagi i transparenty z napisami „Wolna Białoruś”.
Premier i Cichanouska zatrzymali się m.in. przy Pałacu Prezydenckim, gdzie znajdują się tablice upamiętniające ofiary katastrofy smoleńskiej. Swój spacer zakończyli pod pomnikiem Adama Mickiewicza.
Premierowi i liderce białoruskiej opozycji towarzyszyli m.in. wicepremier, minister rozwoju Jadwiga Emilewicz, szef KPRM Michał Dworczyk oraz poseł KO Michał Szczerba.
wkt/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/516866-cichanouska-na-uw-moja-rola-to-oddac-bialorusinom-glos
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.