Przyznaję (i o tym publicznie mówiłem), że wobec pierwszego pisowskiego projektu ustawy o ochronie zwierząt, miałem wątpliwości. Po pierwsze, wydawał mi się tak wąski, że łatwo było mu postawić zarzut iż jedynym jego celem jest likwidacja przemysłowej hodowli zwierząt futerkowych. Po drugie zaś, przedsiębiorcy zajmujący się tą hodowlą zapewniali, że są gotowi sami radykalnie poprawić dobrostan zwierząt - zmienić warunki w jakich hodowla jest prowadzona.
Niestety, nic takiego nie nastąpiło. Po obaleniu pomysłu, za pomocą agresywnego lobbingu i niektórych kupionych mediów, a także sponsorowanych środowisk politycznych, sprawy pozostały po staremu. Uznano, że taka moc wystarczy, by zakrzyczeć problem.
Obecny projekt ustawy jest dużo bardziej ambitny, solidnie przemyślany, obejmuje cały zakres spraw, które dla osób przejmujących się losem zwierząt, a ja do nich należę, są ważne. Unika skrajności, w sposób precyzyjny wyznacza granice, mierzy się z kluczowymi problemami, jak prywatne schroniska dla zwierząt, niekiedy (nie mówię, że zawsze!) będące mordowniami, jak skrajnie niehumanitarne warunki przetrzymywania psów,jak brak narzędzi do reakcji w sytuacji gdy dochodzi do przypadków okrucieństwa, jak uzasadnione potrzeby wspólnot religijnych. Nie jest to propozycja ideologiczna, nie zrównuje zwierząt z ludźmi, ale przypomina o chrześcijańskim obowiązku szacunku dla braci mniejszych - co nie oznacza, że czasem nie musimy ich zabijać, używać. Ale nigdy nie czerpiemy z tego przyjemności i czynimy to tylko tego wtedy, gdy jest to konieczne.
Zresztą, oceńcie Państwo sami:
CZYTAJ WIĘCEJ: Co zawiera projekt ustawy dot. ochrony zwierząt? Prezes PiS: To moment, gdy można się tym na poważnie zająć. SPRAWDŹ szczegóły
Twierdzą niektórzy, że projekt skierowany jest przeciw wsi. Bzdura! Wychowałem się na wsi, w otoczeniu rolników, (choć pod miastem i nie w rolniczej rodzinie), i wiem, że najczęstszym przypadkiem okrucieństwa wobec zwierząt były psy wyrzucane przez jak najbardziej miastowych ludzi na drogi - bo już wyrosły z wieku szczenięcego, bo już stały się obowiązkiem, bo się znudziły. Podobnie było z kotami. Sami rolnicy zwierzęta z reguły lubili, szanowali, dbali o nie.
Nie znaczy to, że i na wsi nie było ludzi bez serca, źle traktujących zwierzęta - ale to były i są przypadki patologiczne, odrzucane także przez lokalne społeczności. I każdy wiedział, że ten, kto krzywdzi zwierzęta, zwykle krzywdzi także bliskich.
Nowy projekt ustawy w sposób sensowny wyznacza granicę pomiędzy prawem człowieka do kontroli zwierząt a sytuacjami w których ta kontrola staje się znęcaniem.
Jest faktycznie, jak podkreślał prezes Jarosław Kaczyński, krokiem w kierunku tych wzorców europejskich, które akurat warto przejąć i wdrażać w Polsce.
Już rusza kampania szczucia na projekt ustawy, już próbują liczyć zyski niektórzy polityczni gracze. Nie dajmy się nabrać: polska inteligencja, polskie elity, zawsze kochały przyrodę, szanowały zwierzęta, starały się walczyć z niepotrzebnym okrucieństwem. Mickiewicz, Słowacki, Sienkiewicz - ileż tam miłości do świata przyrody! Tacy byli też moi dziadkowie, inteligenci od pokoleń, przedwojenni nauczyciele.
Ten projekt to nawiązanie do najlepszych tradycji polskiej i chrześcijańskiej wrażliwości, a jednocześnie sensowny krok w kierunku mądrej nowoczesności.
Jeśli miałbym coś dodać, to postulat rozważenia sposobu na zwiększenia dostępności usług weterynaryjnych - dziś są one straszliwie drogie, gdy chodzi o pomoc zwierzętom bezdomnym, znajdom itp.
Ale poza tym rzeczywiście, trudno byłoby zrozumieć, gdyby dobrzy ludzie tej propozycji ucywilizowania sfery ochrony zwierząt nie poparli.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/516804-nie-dajmy-sie-nabrac-to-dobry-przemyslany-projekt