W Platformie Obywatelskiej wciąż nadają kuriozalnym przekazem - państwo polskie źle działa, bo Ministerstwo Obrony Narodowej wystawia Ratuszowi rachunek za most pontonowy (a właściwie za same materiały).
Ubolewał nad tym dzisiaj Cezary Tomczyk w „Rozmowie Piaseckiego”. W przypadku bałaganu w Warszawie mamy więc triadę wymówek: to wina śp. Lecha Kaczyńskiego, to był w ogóle zamach (Tomczyk potwierdził, że się tego obawia), a zapłacić powinien rząd PiS - ten sam, który jest tak fatalny, że wstydem jest nawiązywać z nim współpracę.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Tomczyk: to rząd, a nie Warszawa, powinien zapłacić za most pontonowy
W tłumaczeniach Platformy Obywatelskiej absurd goni absurd. Jako że zeszłoroczna awaria Czajki przypadła na czas przed wyborami parlamentarnymi, Trzaskowski zapewniał, że ścieki w ogóle rzece nie szkodzą - wystarczy ozonowanie a rzeka sama się oczyszcza. Pomijając w takim razie nasuwające się pytanie po co było ładować blisko 4 miliardy (!!!) złotych na infrastrukturę oczyszczającą Wisłę, która sama potrafi się oczyścić, widać, że po wyborach już napinać się nie trzeba - można na jednym wdechu przyznać, że flota ludzkich stolców przemierza wodną arterię kraju w stronę Bałtyku i to jakoś nieszczególnie służy środowisku.
Bogata Warszawa chce pieniędzy od reszty kraju
Wiadomo, że uzasadnienie Rafała Trzaskowskiego, że to rząd powinien płacić, „bo to normalne” ma uchronić Ratusz przed uszczupleniem budżetu, przed cięciami, może przed wstrzymaniem finansowania dla LGBT-ów, stref relaksu czy remontu dróg, ale w tym wszystkim powraca wieczny dylemat o stosunek Warszawy do reszty kraju i reszty kraju - do Warszawy. Z danych sprzed pięciu lat wynika, że PKB na głowę mieszkańca jest w Warszawie dwa razy wyższe niż średnia krajowa. Wiadomo - stolica najbogatsza, przeinwestowana, żyjąca z siedzib międzynarodowych korporacji i centralnej administracji państwa, żyjąca z tego, że jest stolicą. Przecież nie żyją tu ludzie lepsi niż rolnicy spod Kraśnika i Żelechowa, nie bardziej uczciwi niż zielonogórzanie czy łodzianie, ale na pewno żyją tacy, co więcej zarabiają, mają dostęp do najnowocześniej infrastruktury, prawie zerowego bezrobocie i pod ręką najważniejsze miejsca kultury, nauki i biznesu. I tutaj właśnie owi żelechowianie i zielonogórzanie mają Warszawie jeszcze dopłacać?
Solidaryzm społeczny wg liberałów
Cóż za osobliwe pojęcie solidaryzmu społecznego - nie transfer od koncernów do polskich rodzin, ale od polskich rodzin dla siedzib korporacji i wilanowskich osiedli (żeby im podwyżek za ścieki nie wprowadzili).
Tak, to jasne, że Platforma narzeka, bo wolałaby w Ratuszu mieć te pieniądze, niż nie mieć - ale ich doraźna retoryka o mentalności Kalego psuje kraj, wciąż pompuje w i tak egoistyczną społeczność, jeszcze więcej przekonania o własnej wyższości. Wciąż słychać to Platformiane „daj i daj”, ale już dawanie rodzinom to „patologia”.
I tak oto liberałowie lubią mówić o swojej zaradności, o swojej przedsiębiorczości, że oni to chodzący menedżerowie i ludzie biznesu, a jak paździerzowa rura pod Wisłą pęka, to w tych bohaterach kapitalizmu odzywa się bezradny kabotyn, który żałuje swoich wcześniejszych popisów. Żałuje - ale na krótko.
CZYTAJ TAKŻE: A może ścieki w Wiśle Warszawie nie przeszkadzają?
OBEJRZYJ ROZMOWĘ:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/516512-plac-cala-polsko-za-czajke-bo-nie-starczy-na-strefy-relaksu
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.