Mówić, że się jest mniej niepotycznym niż Platforma Obywatelska, to nic nie powiedzieć. A takie słowa padły z ust prominentnego polityka Zjednoczonej Prawicy, Adama Bielana.
Nie przesadzajmy, ta skala za rządów naszych poprzedników była znacznie większa, tylko media były znacznie mniej dociekliwe
CZYTAJ WIĘCEJ:
Bielan o nepotyzmie w PiS: za poprzedników była większa
Jestem pewien, że liczba zwolenników prawicy, którzy nie chcieliby takiego tłumaczenia usłyszeć, idzie w setki tysięcy. Adam Bielan takimi słowami wziął na siebie usprawiedliwienie przypadku Kamili Andruszkiewicz, żony wiceministra cyfryzacji, która została prezesem Fundacji Agencji Rozwoju Przemysłu (już zrezygnowała), choć zaplecze PiS nie wymienia żadnych szczególnych kompetencji, jakie miałaby przedstawiać w tej branży. Po rezygnacji Kamili Andruszkiewicz, słusznej rzecz jasna, pozostała łyżka niesmaku, a Bielanowe słowa już padły i pan europoseł będzie musiał z tym żyć.
CZYTAJ WIĘCEJ:
ŻONA ANDRUSZKIEWICZA ZREZYGNOWAŁA Z FUNKCJI PREZESA FARP
Tymczasem minister Adam Andruszkiewicz w tej kadencji parlamentu nie może pochwalić się żadnym (!) wystąpieniem sejmowym, żadną (!) interpelacją, nie należy też do żadnej (!) sejmowej komisji - a wszystkie cztery zespoły parlamentarne, do których należy, są związane z jego okręgiem wyborczym na Podlasiu. Wiceminister cyfryzacji wpadł więc w dwie pułapki, przed którymi przez całe dekady ostrzega Jarosław Kaczyński - zbyt młody wiek awansu politycznego, w którym łatwiej się ulega urokom władzy, a także ograniczenie aktywności parlamentarnej do spraw regionalnych, którymi można się pochwalić jedynie we własnym biurze poselskim.
PiSowski strzał w kolano był podwójny, bo minister Andruszkiewicz słynie jako medialny wojownik, sprawnie ripostujący polityczne przekłamania opozycyjnych interlokutorów. Z bagażem zarzutu o nepotyzm za daleko by jednak nie dobiegł.
Czasem rząd okazuje się wrażliwy na oburzenie społeczne - to też jest wskazówka dla prawicowego elektoratu, że presja, wyrażanie opinii w sytuacjach nadużyć - ma sens. Przypadek prezesury Fundacji Agencji Rozwoju Przemysłu powinien być jednak sygnałem ostrzegawczym, że wyborcy domagają się trzech lat ciężkiej pracy, a nie zjadania własnego ogona w personalnych sporach i załatwiania partykularnych spraw.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/516217-prawicowy-elektorat-wymaga-wiecejprzegnac-widmo-nepotyzmu